24 dzień wakacji
„- Widzisz – Bella
wskazała kierunek w którym pobiegł chłopiec i odezwała się do Nialla – weź z
niego przykład i sam zrób sobie coś do jedzenia.
Blondyn zrezygnowany ruszył w stronę kuchni, a Harry właśnie miał zamiar
pocałować Bellę gdy z góry dobiegł ich głośny krzyk:
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!”
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!”
Dziewczyna spojrzała pytająco na Harrego i zgodnie powiedzieli:
- Tomlinson
Z góry zaczęły dobiegać dźwięki biegania i płaczu. Z kuchni wybiegł zdezorientowany Niall z kanapką w jednej ręce, a nożem w drugiej. Za blondynem stał Jackob z pytającym spojrzeniem. Wszyscy szybko pobiegli na górę. Loczek wziął małego na ręce, żeby nie zabił się na schodach. Na korytarzu, na piętrze słychać było lament Louisa:
- Jak mogliście to zrobić?! Jak?!
Bella powoli uchyliła drzwi swojego pokoju i to co zobaczyli było naprawdę…
- Tomlinson
Z góry zaczęły dobiegać dźwięki biegania i płaczu. Z kuchni wybiegł zdezorientowany Niall z kanapką w jednej ręce, a nożem w drugiej. Za blondynem stał Jackob z pytającym spojrzeniem. Wszyscy szybko pobiegli na górę. Loczek wziął małego na ręce, żeby nie zabił się na schodach. Na korytarzu, na piętrze słychać było lament Louisa:
- Jak mogliście to zrobić?! Jak?!
Bella powoli uchyliła drzwi swojego pokoju i to co zobaczyli było naprawdę…
23.07.2012r, nadal
poniedziałek, dom, południe
Haha to co zobaczyliśmy, haha było po prostu śmieszne. Do teraz, na samo wspomnienie tego widoku nie mogę powstrzymać śmiechu. No bo sami wyobraźcie sobie taką sytuację, ja to opiszę, a wy się wczujcie.
Haha to co zobaczyliśmy, haha było po prostu śmieszne. Do teraz, na samo wspomnienie tego widoku nie mogę powstrzymać śmiechu. No bo sami wyobraźcie sobie taką sytuację, ja to opiszę, a wy się wczujcie.
Weszliśmy do mojego
pokoju, bo to stamtąd dochodziły krzyki i płacz Louisa. No cóż Pan Marchewka
stał i przytulał się do ściany. 19-letni chłopak przytulający się do ściany
ze łzami w oczach. Haha dziwny widok. Gdy tylko mnie zobaczył, podbiegł i
złapał mnie za ramiona.
- Louis spokojnie, powiedz nam co się stało – próbowałam go uspokoić.
- Aleeeeeee!!! – Lou był cały roztrzęsiony.
- Ej stary uspokój się – powiedział Harry kładąc mu rękę na ramieniu.
- JAK. MAM. SIĘ. USPOKOIĆ. SKORO. MOJA. MARCHEWKA. WISI. TU. NA. ŚCIANIE.? – brunet wyraźnie zaakcentował każde słowo.
- Co? O Czym ty do mnie rozmawiasz? – zapytał Nialler z kanapką w ustach.
- Jak to o czym?! Spójrz na to! To jest zniewaga mojej fabLouisowej osoby! – BooBear wskazał ręką na ścianę do której chwile wcześniej się przytulał. Teraz zobaczyliśmy to co on.
- Czy Tobie naprawdę chodzi o tą naklejkę marchewki, która znajduje się na mojej ścianie? – zapytałam przybijając z twarzą face palma.
- Tak – odpowiedział Lou bardzo poważnym tonem, zakładając ręce w geście obrażenia – A niby o co miało mi chodzić?
- O matko, Louis, hahahahahahaha – Niall już tarzał się po podłodze ze śmiechu.
-Człowieku wiesz jak nas wystraszyłeś? – zapytał Hazza.
- A czy wy wiecie jak ja się przeraziłem, gdy zobaczyłem moje ukochane warzywo wiszące na ścianie?! Czy ono zasługuje na takie traktowanie?! Ona też ma uczucia! Wy, wy nieczuli ludzie! Mówisz, że to tylko marchewka, a może ona ma na imię Melisa, ma 3 małych marchewiątek i męża?!- Louis chodził po pokoju i wymachiwał rękoma krzycząc na nas przy okazji.
- Ty, ty na serio aż tak bardzo kochasz te warzywa? – zapytałam zupełnie zdezorientowana. Mimo ze byłam, a raczej nadal jestem Directionerką, to myślałam, że z tymi marchewkami to tylko żarty.
- A co? Nie wiesz tego? Taka z Ciebie Directioner? – zapytał z przekąsem (wiecie, takim sarkastycznym tonem) – A poza tym to nie są „tylko” marchewki jak to ujęłaś. TO SĄ NAJWSPANIALSZE WARZYWACHODOWANE PRZEZ CZŁOWIEKA PRZY POMOCY NIEZASTĄPIONEJ MATKI ZIEMI I WUJKA DESZCZU.
- Taaa, i cioci nawozu – mruknęłam pod nosem.
- Coś ty powiedziała? – zapytał oburzony Louis.
- n..nic.
- Boo, daj Belli już spokój- stanął w mojej obronie Loczek i mocno mnie przytulił.
- Oj Hariet, jeszcze ty przeciwko mnie? – brunet opuścił mój pokój, zbiegł szybko schodami i wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Staliśmy wszyscy z szeroko otwartymi buziami. Gdyby szczęka górna i dolna nie były ze sobą połączone, to zapewne nie miałabym już dolnych zębów.
- Louis spokojnie, powiedz nam co się stało – próbowałam go uspokoić.
- Aleeeeeee!!! – Lou był cały roztrzęsiony.
- Ej stary uspokój się – powiedział Harry kładąc mu rękę na ramieniu.
- JAK. MAM. SIĘ. USPOKOIĆ. SKORO. MOJA. MARCHEWKA. WISI. TU. NA. ŚCIANIE.? – brunet wyraźnie zaakcentował każde słowo.
- Co? O Czym ty do mnie rozmawiasz? – zapytał Nialler z kanapką w ustach.
- Jak to o czym?! Spójrz na to! To jest zniewaga mojej fabLouisowej osoby! – BooBear wskazał ręką na ścianę do której chwile wcześniej się przytulał. Teraz zobaczyliśmy to co on.
- Czy Tobie naprawdę chodzi o tą naklejkę marchewki, która znajduje się na mojej ścianie? – zapytałam przybijając z twarzą face palma.
- Tak – odpowiedział Lou bardzo poważnym tonem, zakładając ręce w geście obrażenia – A niby o co miało mi chodzić?
- O matko, Louis, hahahahahahaha – Niall już tarzał się po podłodze ze śmiechu.
-Człowieku wiesz jak nas wystraszyłeś? – zapytał Hazza.
- A czy wy wiecie jak ja się przeraziłem, gdy zobaczyłem moje ukochane warzywo wiszące na ścianie?! Czy ono zasługuje na takie traktowanie?! Ona też ma uczucia! Wy, wy nieczuli ludzie! Mówisz, że to tylko marchewka, a może ona ma na imię Melisa, ma 3 małych marchewiątek i męża?!- Louis chodził po pokoju i wymachiwał rękoma krzycząc na nas przy okazji.
- Ty, ty na serio aż tak bardzo kochasz te warzywa? – zapytałam zupełnie zdezorientowana. Mimo ze byłam, a raczej nadal jestem Directionerką, to myślałam, że z tymi marchewkami to tylko żarty.
- A co? Nie wiesz tego? Taka z Ciebie Directioner? – zapytał z przekąsem (wiecie, takim sarkastycznym tonem) – A poza tym to nie są „tylko” marchewki jak to ujęłaś. TO SĄ NAJWSPANIALSZE WARZYWACHODOWANE PRZEZ CZŁOWIEKA PRZY POMOCY NIEZASTĄPIONEJ MATKI ZIEMI I WUJKA DESZCZU.
- Taaa, i cioci nawozu – mruknęłam pod nosem.
- Coś ty powiedziała? – zapytał oburzony Louis.
- n..nic.
- Boo, daj Belli już spokój- stanął w mojej obronie Loczek i mocno mnie przytulił.
- Oj Hariet, jeszcze ty przeciwko mnie? – brunet opuścił mój pokój, zbiegł szybko schodami i wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Staliśmy wszyscy z szeroko otwartymi buziami. Gdyby szczęka górna i dolna nie były ze sobą połączone, to zapewne nie miałabym już dolnych zębów.
Ta akcja była dziwna,
nie powiem. Ale już chwile później wszyscy leżeliśmy na podłodze ze śmiechu. A
ja siedzę i wszystko szybko spisuje aby nie zapomnieć. Choć pewnie wyraz twarzy
jaki miał Lou na długo pozostanie w mojej pamięci. Niby minęło już 15 minut ale
Niall z Harrym nadal się śmieją.
~~~~~~~~~~~~~ ****** ~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~ ****** ~~~~~~~~~~~~
- Hejjjo – w salonie pojawiła się uśmiechnięta głowa Louisa.
- yyy Hej – Ana przywitała się zdezorientowana. Przecież przed chwilą widziała jak chłopak wychodzi trzaskając drzwiami z taka siła, że o mało nie wypadły. Za brunetem weszli tez Zayn i Liam.
- Dobra mamy to! – krzyknął uradowany mulat.
- Co niby macie? – zapytał Niall.
- Wasze miny gdy Lou odstawiał przedstawienie, haha genialnie wyszliście – zaśmiał się Liam.
- Coooo? – Harry poderwał się z kanapy.
- Noooooooo – odpowiedział mu Loueh.
- Louis, a tak na serio. Co ci odwaliło? – powiedziała Bella.
- Mi? Ale to nawet nie był mój pomysł – tłumaczył się.
- Wiec czyj?
- No nasz.. Zayna, tak jego – wskazał na mulata.
- Mi? – tamten był zdziwiony – Przecież sam mówiłeś, że ci się nudzi i chcesz coś ciekawego zrobić.
- Louis.. – powiedział Harry.
- Co? – zapytał brunet.
- Gówno hahahahaha 1:0 dla mnie – dodał Niall.
- Haha – zaśmiała się Bella – A teraz mi w końcu może wytłumaczycie o co chodziło z tamta akcja, bo nie powiem, ale to było bardzo dziwne. Przestraszyłam się.
- No więc, Louis był ze tak powiem trochę znudzony i… - zaczął Liam – i wpadł na pomysł aby wam wykręcić numer. No wiesz, Twoja ciocia nas wpuściła rano i zamontowaliśmy w Twoim pokoju kamere żeby to nagrała.
- Coo?! Zamontowaliście w moim pokoju kamere? – wykrzyknęła Anabell siadając na kanapie i chowając twarz w dłoniach.
- No, no tak – przyznał Louis.
- Ale nie martw się, dopiero Louis włączył nagrywanie jak pobiegł na górę, wiec cokolwiek robiłaś rano w swoim pokoju to my o tym nie wiemy – powiedział Zayn poruszając brwiami.
- No, tylko byście spróbowali ja podglądać – Harry wstał z kanapy i zmierzył ich groźnym spojrzeniem.
- Aw Hazuś już się nie denerwuj – powiedziała delikatnie dziewczyna i odwróciła się do chłopaków z groźnym spojrzeniem – sama bym ich za to zabiła.
- Jaaaa chcę do zoooooooooo! – zaczął krzyczeć Jackob z kanapy. Widać, że już mu się trochę nudziła „rozmowa starszych”, której nie rozumiał do końca.
- Ale w zoo już byliśmy – powiedział Louis, któremu zmiana tematu była na rękę – Teraz chodźmy do Wesołego Miasteczka!
- Taak! Do wesołego miasteczka! – Jackob podskoczył zadowolony i zaczął biegać po salonie, udając, że jeździ autem. Wszyscy wybuchli śmiechem. Młody zatrzymał się przy kuzynce i spojrzał na nią spojrzeniem a la kot ze Shreka.
- No chyba nie mam wyboru i musze się zgodzić – powiedziała uśmiechnięta brunetka.
- Taak! – wykrzyknęła szóstka chłopaków i zaczęła skakać po salonie śpiewając cos w stylu: „Je je jeeeee jeje lalala”. W każdym razie nie dało się zidentyfikować słów piosenki.
- Dobra to dajcie mi 10 minut. Ogarnę się, wezmę kilka rzeczy i idziemy – rzuciła Anabell wbiegając po schodach do pokoju.
- Ok – odkrzyknęli chłopcy wygodnie rozwalając się na kanapach przed telewizorem.
Dziewczyna wbiegła do swojego pokoju i szybko zaczęła przerzucać ciuchy znajdujące się w jej szafie. Chciała jak najszybciej zejść na dół, aby nie pomyśleli, ze potrzebuje kilku godzin na ogarniecie się. W końcu wybrała legginsy ze wzorem flagi brytyjskiej, kremową, luźną koszulkę na krótki rękaw, a po sprawdzeniu stanu pogody wyciągnęła jeszcze krótką jeansową kurteczkę z długimi rękawami. Chwyciła szybko brązową dużą (ale bez przesady xd) torbę na ramie i spakowała do niej najpotrzebniejsze rzeczy (czyt. Perfumy, błyszczyk, portfel, bluzę dla Jackoba na wypadek złej pogody, telefon, klucze i kilka innych drobiazgów). Szybko zbiegła na dół.
- Już jestem – powiedziała do 6 głów wlampiających się w telewizor na którym leciały pokemony.
- Ćććććć – szepnął Niall kładąc palec na ustach – nie widzisz, że oglądamy?
- Ej no, chłopaki, mieliśmy iść.
- Ććććć – wszyscy obrócili głowy brutalnie ją uciszając. Teraz zmuszona była usiąść na fotelu obok i poczekać aż te „głupie bajki” się skończą. Dopiero po 25 długich minutach zaczęła się końcowa piosenka.
- No już zbierajcie się – powiedziała Bella ale znów ja uciszyli.
- Jeszcze zapowiedź następnego odcinka – powiedział Liam.
- Co? – zaprotestowała ale usiadła spokojnie i wytrzymała jakoś następne 3 minuty.
- Dobra możemy iść – Zayn poderwał się z kanapy.
- No nareszcie – odparła brunetka.
- No weź się nie gniewaj – Harry mocno ja przytulił – Chcieliśmy sobie przypomnieć czasy dzieciństwa.
- Jak to przypomnieć?! – wydarł się Tomlinson.
- No normalnie.
- Bla bla bla – Louis zatkał uszy rękoma – MOJE DZIECIŃSTWO NIGDY SIĘ NIE SKONCZY WIĘC NIE MUSZĘ GO SOBIE PRZYPOMINAĆ.
- Dobra Lou nie odstawiaj scen, kamery są wyłączone – powiedziała Bella, a pasiasty wstał ze smutną minką i rzucił tylko:
- Nie znasz się.
Wszyscy w wesołych humorach skierowali się do drzwi, a później wsiedli do auta chłopaków. Zmieścić się tam w siedem osób było trochę ciężko, ale że ani Jackob ani Bella nie byli zbyt grubi, udało im się to. Po 15 minutach byli na parkingu przed wesołym miasteczkiem. Dzisiaj było tam tłoczno ale nie tak jak w weekendy. Zapłacili za bilety i przeszli przez bramę.
- To gdzie idziemy najpierw? – wykrzyknął Louis z wyszczerzem zamiast uśmiechu.
- Ze względu na młodego chyba odpuścimy sobie „niebezpieczne” atrakcje – powiedział Liam.
- Nie chłopaki, serio nie musicie z czegoś rezygnować tylko dlatego ze jestem tu z Jack’iem. Przecież możemy zostać i na was poczekać albo iść na coś innego – uśmiechnęła się Bella.
- Tak to nie ma, przyszliśmy tu razem wiec się nas nie pozbędziesz – uśmiechnął się Harry, a pozostała czwórka pokiwała głowami.
- To może najpierw na samochodziki? – zaproponował Niall. Wszyscy się zgodzili, wiec ruszyli na poszukiwanie platformy z pojazdami. Loczek wziął Jackoba na barana i biegał z nim wokół Belli i chłopaków. Mały cały czas się śmiał ciągnąc go za włosy. O dziwo Harremu nie przeszkadzało, ze ktoś niszczy jego fryzurę. Gdy doszli na miejsce Liam postanowił podzielić ich na pary w jakich usiądą w samochodzikach.
- To może Ja z Niallem, Harry z Zaynem, Louis jest tak dobrym kierowcą, że chyba może jechać sam, a Bella pojedzie z Jackobem – zaproponował.
- Nieee – zaprotestował Jackob – Ty naprawdę chcesz mnie wsadzić do jednego pojazdu z niedoświadczoną kobietą za kółkiem? – zapytał z wyrzutem.
- Ej no dzięki. A swoją drogą skąd ty znasz takie słowa? – powiedziała Bella.
- No bo jestem mądrym dzieckiem – odparł chłopczyk z uśmiechem.
- To ja mogę pojechać z Bellą – zgłosił się Harry.
- naprawdę kochanie? Zaryzykujesz jazdę kobietą za kółkiem? Awww jak mi miło – powiedziała dziewczyna przesłodzonym tonem. Hazza tylko się na nią dziwnie spojrzał i zapytał z uśmiechem:
- A kto powiedział ze będziesz za kółkiem?
- Ja – wyszczerzyła się brunetka. Chłopak pocałował ją i powiedział:
- Może kiedy indziej.
- Ale ja chcę, no weź, proszę – Anabell zbliżyła się do niego i oplotła jego szyje swoimi ramionami – Proszę – wyszeptała w jego usta.
- UUUUUUUUUUU – zawyła reszta.
- Noo, zepsuliście nastrój – powiedział do nich z wyrzutem Harry.
- Dobra nie kłóćcie się. Pojedziemy dwoma turami – zadecydował Liam.
Wsiedli do samochodzików. Liam z Niallem, Zayn sam, ponieważ powiedział że i tak ich wszystkich staranuje, Louis z Jackobem, bo przecież pasiasty jest takim dobrym kierowcą, a Bella z Harrym za kierownicą. Świetnie się bawili próbując przez pół godziny (no wiecie, dwie tury) zderzać się jak najczęściej. Jackob cały czas się śmiał, Zayn koncentrował się na jeździe, Harry najpierw próbował skupić się na taranowaniu kolegów podczas gdy Bella próbowała go zdekoncentrować, a później, po zmianie za kierownicą, starał się jej odpłacić tym samym. Przed platforma zebrała się całkiem spora grupa paparazzich, którzy wychaczyli tu One Direction i nie mogli przepuścić takiej okazji. Po skończonej jeździe gdy schodzili po schodkach te „hieny” ich otoczyły ale sprawnie uciekli w stronę dmuchanego zamku basenu z kulkami. Jackob od razu chciał iść pozjeżdżać na wielkiej zjeżdżalni zamku, a Louis poszedł w jego ślady. Tylko niestety brunetowi nie udało się przekonać biletera żeby go wpuścił. Nie pomogły nawet prośby, oferty biletów na koncert i autografów, czy wymówka, że nie może puścić Jackoba samego. BooBear podszedł do reszty zrezygnowany i powiedział:
- Nie planujcie nic na następny tydzień, bo mam zamiar wynająć to miasteczko na weekend i się pobawić!
- Dobry pomysł. Bez paparazzich, czy tłumów – dodał Liam.
- Taaak! Zróbmy tu imprezkę! – wykrzyknął Niall.
Po 10 minutach Jackob zszedł ze zjeżdżalni i chłopcy postanowili poszukać jeszcze innych atrakcji. Mieli się właśnie udać do domu luster, gdy otoczyli ich paparazzi i zaczęli pytać o Bellę, Jackoba. Padały pytania w stylu: „Czyje to dziecko?” czy „Chłopcy czyżby któryś z was został już ojcem? Harry?”. To było trochę męczące i nieprzyjemne, wiec cała siódemką szybko udali się do wyjścia, wsiedli do samochodu i odjechali.
- Przepraszam – powiedział Harry w czasie drogi i spojrzał swojej dziewczynie w oczy.
- Za co?
- Za to, że oni wszystko zepsuli. Zawsze wszystko psują – dokończył smutno, a chłopcy pokiwali głowami.
- To chyba ja was powinnam przeprosić – zaczęła Bella – Teraz nie dadzą wam spokoju i w gazetach pewnie ukaże się artykuł, ze któryś z was jest ojcem. Nie chciałam, żeby tak wyszło.
- My się już przyzwyczailiśmy ale Tobie teraz nie dadzą spokoju – powiedział Zayn.
- Ej nie smutajcie, jakoś to przeżyję – odpowiedziała wesoło brunetka chcąc poprawić atmosferę.
- Jedźmy do Nandos – wykrzyknął nagle Niall – Głodny się zrobiłem.
Wszyscy się zaśmiali. Blondynek zawsze potrafi poprawić humor. Resztę drogi do restauracji przebyli na rozmowach o błahostkach i śmiechach. Louis który siedział za kółkiem zgodził się pojechać „na żarcie” jednak zamiast Nandos wybrał McDonald’a, bo było bliżej. Stojąc przy kasie Niall powiedział:
- To poproszę jeden zestaw Happy Meal z podwójnym burgerem, nuggetsy, dużego shake’a czekoladowego, 2 porcje dużych frytek, BigMac’a, no i w sumie to jeszcze poproszę dwa McWrapy – zakończył po czym odwrócił się w stronę pozostałych – a dla was co będzie?
Bella zaskoczona ilością jedzenia którą zamówił blondynek wybuchła śmiechem.
- No co? Głodny jestem.
Gdy już wszyscy zamówili i poczekali prawie pół godziny zanim zamówienia ich i Nialla były zrealizowane, w końcu wsiedli do samochodu i ruszyli do domu.
- Jedziesz do nas? – zapytał po drodze Harry.
- Nie – Bella pokręciła głową – Musze położyć małego spać, a poza tym Mag pewnie nie chciałaby żebym się z nim szwędała po innych domach.
- A później wpadniesz? – Loczek nie dawał za wygraną.
- No przyjdź – dodał Louis.
- Dziewczyny też będą – wtrącił swoje trzy grosze Liam.
- I będziemy oglądać horrory! – Zayn nie chciał pozostać gorszy wiec też cos dodał.
- mmmm pycha ten McWrap – powiedział Niall z błogim uśmiechem biorąc kolejny kęs. Wszyscy się zaśmiali.
- Dobra to o której? – zapytała dziewczyna wysiadając z samochodu, przed swoim domem.
- Przyjadę po ciebie o 17 – Hazza pocałował ją na pożegnanie.
_______________________________________________________________
Bum, bum tssss.... Mam nadzieję, że się podobało xxd Wiem, że jestem zła, bo nie dodawałam rozdziału przez dwa tygodnie ale przepraszam :[ Postaram sie nadrobić i już siadam do napisania kolejnego xoxo
KOCHAM WAS
♥