czwartek, 1 sierpnia 2013

XXIX "Czy my ten... Czy my że sobą spaliśmy?"

Gdy weszliśmy na scenę, rozglądałem się po pierwszych rzędach za Bellą. Miały przyjść z Dan na koncert ale nie mam pewności czy się już pojawiły. Zawsze mogły utknąć po drodze w korku czy coś.
Po kilkunastu sekundach machania i szczerzenia się do fanów, z głośników popłynęły pierwsze dźwięki "Rock Me" i mogliśmy zacząć koncert. Skakaliśmy po scenie, zaczepialiśmy się nawzajem, ogólnie wariowaliśmy jak dzieci. W pewnej chwili zauważyłem Bellę i stanąłem jak wryty. Wyglądała ślicznie i szczerzyła się w moją stronę. Jednak sekundę później straciłem ją z oczu. Otóż Nialler mnie nie zauważył i runął na mnie z całym rozpędem, przez co wylądowaliśmy na ziemi. Kończyny nam się poplątały i nie mogliśmy wstać. Louis gdy to zobaczył przestał śpiewać i zaczął się śmiać do mikrofonu jak opętany. Zayn położył się na nas, chcąc zrobić kanapkę. Louis uwalił się na nim, a Liam usiadł sobie na Lou. Chłopcy śpiewali, co chwila wybuchając śmiechem, a ja ledwo co oddychałem. Co jak co, ale nie są oni najlżejsi.
Zacząłem się wiercić przez co zepsułem naszą "wieżę" i wszyscy wylądowali na ziemi. Z widowni słyszałem głośne śmiechy, gdy powoli podnosiłem się z podłogi, a chłopcy jak gdyby nigdy nic, nadal leżeli na posadzce i śpiewali swoje teksty. Łapiąc oddech zaśpiewałem swoją solówkę, patrząc się prosto na Bellę. Dziewczyna siedziała z Dan i śmiała się z nas w najlepsze. Obraziłem się na nią lekko, bo chyba powinna mnie żałować.
Poodwalaliśmy jeszcze z chłopakami przez dwie piosenki, próbowaliśmy zejść do fanów i uciec przed ochroną ale nie udało nam się. Oni chyba mają oczy dookoła głowy. Pewnie na ogłoszeniach pisało:
Potrzebna ochrona na koncert One Direction. Kandydaci tylko z dodatkową parą oczu z tyłu głowy.
Gdy przyszedł czas na pytania, musieliśmy udawać szkocki akcent, zatańczyć do muzyki ze słonecznego patrolu, zatańczyć macarenę. W końcu dostałem pytanie odnośnie Belli:
Harry, czy naprawdę masz dziewczynę? 
- Tak - odpowiedziałem a z widowni usłyszeliśmy zbiorowe westchnienie z widowni - Ale jestem na nią obrażony, bo śmiała się ze mnie gdy chłopaki zrobili sobie na mnie kanapkę. Także ten kochanie, poszukaj se podwózki do domu bo Harry Styles nie lubi być wyśmiewany - dokończyłem żartobliwie, ale zaśmiała się tylko mała część fanek. Popatrzyłem zdezorientowany na chłopaków i zobaczyłem jak kręcą głowami.
Co ja znów takiego zrobiłem?
Przybiłem sobie facepalma, gdy zdałem sobie sprawę jak zabrzmiały moje słowa. Chciałem przeprosić ale było już za późno. Zaczęła się kolejna piosenka.
Byłem trochę roztargniony i zastanawiałem się czy Bella będzie bardzo zła za moje słowa. Mam nadzieje, że zrozumie, iż kiepski ze mnie żartowniś.

*Oczami Belli*
Miałam ochotę wejść tam i mu przywalić, ale dopiero po chwili zrozumiałam, że chciał zażartować. Nie powiem trochę głupio się poczułam gdy to powiedział. Ale cóż, to jest Hazza tego nie ogarniesz. A nad sztuką dowcipów musi jeszcze poćwiczyć.
Ogólnie koncert bardzo mi się podobał, to pierwszy raz, gdy miałam okazję na żywo zobaczyć jak występują i nie powiem, mega się tym jarałam. Zawsze w domu siedziałam i przeglądałam na yt filmiki z koncertów, a teraz będę mogła te chwile odtwarzać z pamięci, a nie w przeglądarce.
Tańczyłyśmy z Dan i śmiałyśmy się z tych wariatów. Dobrze, że El się z nami nie wybrała bo dziwnie bym się czuła.
W pewnym momencie stanęłyśmy na krzesłach i podniosłyśmy nasz zrobiony dla przypału transparent, na którym widniały śmieszne zdjęcia chłopaków:
Zayn robiący zeza, Niall śpiący z twarzą w talerzu sałatki, Louis z mega zdziwioną miną, Harry w samych bokserkach, gdzie trzyma się za krocze po tym jak Louis go kopnął oraz Liam śpiący na kanapie i obsypany brokatem. Pod spodem napis: "Poznaj moich wariatów".
Transparent była tak duży, że kilka innych Directionerek mających miejsce obok nas pomogło nam go trzymać. Później zaczął on wędrować naprzeciw sceny, tak żeby chłopcy go ujrzeli. Dziewczyny patrzyły się na zdjęcia i co chwila słyszałam wybuchy śmiechu. Bo tych zdjęć nie było w necie, znalazłam je na aparacie Hazzy. Tak, przeglądałam go bo chciałam zobaczyć naszą małą sesję, na której się całowaliśmy i przytulaliśmy. Loczek postanowił porobić takie zdjęcia, bo jak stwierdził "trzeba zatrzymać wspomnienia".
Gdy tylko chłopcy ujrzeli transparent, zaśmiali się i krzyknęli podziękujcie Dan i Belli za ujawnienie naszych nowych kompromitujących zdjęć.

*Oczami Harrego*
Gdy zobaczyłem co one zrobiły... Już nigdy nie popełnię tego błędy i nie dam mojej dziewczynie aparatu, zanim nie wyciągnę karty pamięci. Na ja pitole (taaak Mariolke każdy zna xd). Aż sobie takiego facepalma przybiłem, że mnie głowa boli.
Ogólnie koncert był świetny, taki niby normalny, a jednak inny.
- Byliście świetni! Teraz żałuję, że nie miałam wcześniej okazji być na waszym koncercie! - wykrzyknęła uśmiechnięta Bella, gdy z chłopakami weszliśmy do garderoby. Już spotkaliśmy się z fankami, porobiliśmy zdjęcia i byliśmy wolni.
- Haha najlepsze było jak wpadłem na Hazzę i później zrobiliśmy na nim kanapkę - zaśmiał się Niall, a wszyscy przyłączyli się do niego. Wszyscy oprócz mnie.
- Taaa bardzo śmieszne, tylko że mogliście mnie tam udusić! - rzuciłem zdenerwowany - A ty! - zwróciłem się do Belli - Ty powinnaś mi pomóc, a nie się śmiejesz - obraziłem się na niby.
- Oj no weź nie przesadzaj - dziewczyna podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła - Ale sam musisz przyznać, że to było zabawne - dodała, a ja uciszyłem ją pocałunkiem. Przerwała go gdy chłopcy zaczęli wydawać z siebie ochy i achy, a gdy odwróciłem się w ich stronę z mordem wypisanym w oczach, zobaczyłem jak Louis udaje odruch wymiotny. Jaki dzieciak.
- Starczy wam tej wymiany śliny. Wiecie ile to ma zarazków? - zaśmiał się paskowany, który o dziwo zrezygnował ze swojego podstawowego stroju, na rzecz ciemnych spodni, granatowej koszulki z dekoltem V i skórzanej kurtki. No tak, jak się idzie do klubu, to na paski i marchewkowe spodnie nie wyrwie się fajnej panienki, a może ubrał się tak dla El? Wgl czemu ja się nad tym zastanawiam? Od kiedy mnie obchodzi jak się ktoś ubiera? o.0
- Dobra idziemy! - zarządził Zayn, który już poprawił fryzurę.
- Ale gdzie? - zapytała B.
- Na after party oczywiście! - wykrzyknął radośnie blondyn i skierował się do wyjścia. Objąłem moją dziewczynę i nachyliłem się do jej ucha.
- A za te zdjęcia to cię chyba zabiję - wyszeptałem.
- Nie zrobiłbyś tego - uśmiechnęła się i pociągnęła mnie do vana, gdzie wszyscy już czekali.
Wjechaliśmy do centrum Tokyo, nie mając pojęcia do jakiego klubu się udajemy. W końcu stanęliśmy przed jakimś, gdzie była dość długa kolejka. Na szczęście ochroniarz nas rozpoznał i wpuścił od razu. Klub był wielki, a w środku szalało mnóstwo osób. Musiałem nieźle narozpychać się łokciami, żeby przecisnąć się do baru.
- Chyba nie znajdziemy wolnego stolika - stwierdził Liam. Oh, geniusz, jakby nikt się nie domyślił.
- Skoro nie ma stolika, to ruszamy na parkiet! - krzyknęła Bella i pociągnęła mnie na sam środek. Zaczęliśmy szaleć wśród masy spoconych ludzi. Po dwóch piosenkach wróciłem do baru i zamówiłem nam po drinku. Bella szybko wychyliła kieliszek i poszła potańczyć z Niallerkiem. Zostałem z chłopakami, którzy od razu mnie zostawili i poszli poszukać sobie łaski na wieczór, albo zajęli się swoimi dziewczynami. Chciałem już mieć swoją piękność z powrotem ale nie mogłem jej nigdzie znaleźć. Zjawiła się, gdy zdążyłem wychylić kilka następnych kieliszków. Uśmiechnęła się i usiadła mi na kolanach, czule złączając nasze usta. Procenty od razu zabuzowały w mojej głowie więc złapałem ją za tyłek, ściskając go mocno. Jęknęła mi w usta i na chwilę przerwała pocałunek, aby nabrać powietrza. Złączyłem nasze usta ponownie, a Bella przejechała językiem po mojej dolnej wardze i przygryzła ją lekko. Jęknąłem w jej usta i ponownie ścisnąłem jej tyłek.
- Wracamy do hotelu? - zapytałem ją, obsypując pocałunkami miękką skórę jej szyi.
- Um Harry, ale musisz mnie puścić żebym mogła wstać - zaśmiała się lekko i pacnęła moje dłonie, którymi trzymałem jej biodra.
Całując się, zaczęliśmy przepychać się w stronę wejścia. Cud, że nikt z osób na które po drodze wpadliśmy, nie chciał nam dowalić. Gdy tylko wypadliśmy na zewnątrz powiało chłodem. Przytuliłem do siebie Bellę i zaczęliśmy czekać aż jakaś taksówka podjedzie pod klub.
20 minut później staliśmy już przed hotelem. Wbiegliśmy po schodach trzymając się za ręce. A raczej próbowaliśmy. Byłem już dość wstawiony i potykałem się co chwila, tak, że mój skarbek musiał się o mnie zatroszczyć i pomóc mi pokonać te przeklęte 12 stopni. Kto w ogóle robi widny na "półpiętrze" a nie normalnie, na poziomie recepcji? Stanęliśmy przed srebrnymi drzwiami windy i czekaliśmy aż zjedzie na parter. Gdy tylko drzwi się rozsunęły, wpadliśmy do środka. Na szczęście byliśmy sami. Przyparłem ją biodrami do ściany i zacząłem namiętnie całować. Gdy jęknęła w moje usta nie mogłem już wytrzymać.
- Tak szczerze mówiąc to chętnie bym to zrobił z tobą tutaj, w windzie, ale zaraz będzie nasze piętro - szepnąłem do ucha szatynki, a ona odpowiedziała z uśmiechem i oblizała usta.
- Kotku nie prowokuj - sapnąłem, a moje ręce zjechały na jej tyłek. Miała na sobie króciutkie spodenki, które umożliwiły mi złapanie jej za pośladki. Pisnęła gdy lekko uszczypnąłem wrażliwą skórę w tym miejscu. W odpowiedzi jej ręce wślizgnęły się pod moją koszulę i zaczęły błądzić po moim brzuchu. Po chwili przejechała palcem tuż nad gumką od bokserek, czym sprawiła, że podnieciłem się jeszcze bardziej.
- No ile jeszcze? - warknęła zniecierpliwiona, patrząc na wskaźnik piętra. Sekundę później drzwi rozsunęły się pokazując korytarz naszego piętra.
- Coś ty taka niecierpliwa? - zapytałem, z uśmiechem prowadząc ją pod nasz pokój.
- Ja niecierpliwa? A kto przed chwilą mówił o przeleceniu mnie w windzie? - zaśmiała się. Otworzyłem drzwi i zacząłem ją całować gdy tylko przekroczyła próg. Zamknąłem drzwi z kopniaka i oparłem ją o nie. Zacząłem rozbierać dziewczynę. Klęknąłem przed nią, aby rozwiązać jej buty. Miałem z tym lekkie problemy, przez zamazany obraz. Co te procenty robią z człowiekiem. Na szczęście mi w tym pomogła.
Przeciągnąłem jej przez głowę koszulkę na ramiączkach i zacząłem obsypywać pocałunkami obojczyki. Najpierw jeden, potem drugi, a na koniec zniżyłem się do rowka między piersiami. Nadal miała na sobie stanik. Przejechałem palcem wzdłuż koronkowej miseczki i usłyszałem jęk Belli. Uśmiechnąłem się zadowolony.
Dziewczyna nie pozostała mi dłużna i zerwała ze mnie koszulkę. Później rozpięła moje spodnie i pozwoliła im opaść na ziemię. Buty zdążyłem zsunąć chwilę wcześniej. Bella popchnęła mnie na łóżko i usiadła na mnie okrakiem, obsypując delikatnymi pocałunkami mój tors. Po chwili obróciłem nas i zdjąłem jej spodenki.
- Mmm, ładna bielizna - spojrzałem na cienkie majteczki, obszyte naokoło koronką. Zacząłem całować jej brzuch idąc w górę, przez piersi, aż do szyi. Odpiąłem jej stanik i wziąłem do ręki jedną pierś, a ustami ssałem sutek drugiej.
...
33 dzień wakacji
Obudziłem się z mega wielkim bólem głowy. Czułem, że jest mi za gorąco. Gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem śpiąca na mnie Bellę. Obejmowała mnie w pasie, a twarz miała wtuloną w moją klatę. Wyglądała pięknie. Poruszyłem się delikatnie, próbując ją lekko odsunąć. Chciałem wziąć jakieś tabletki i znów wrócić do łóżka.
- G-gdzie idziesz? - usłyszałem senny głos dziewczyny. Pocałowała mnie w szyję i odsunęła się ode mnie.
- Po jakieś tabletki na ból głowy i zaraz do ciebie wracam - odpowiedziałem z uśmiechem. Gdy wstałem, zobaczyłem że jestem w samych bokserkach. Kołdra lekko się zsunęła i zobaczyłem nagie piersi dziewczyny. Próbując sobie przypomnieć wczorajsze wydarzenia, przywołałem w pamięci obraz tego, jak namiętnie całujemy się w widzie. Nic dalej nie pamiętałem. Chcąc się upewnić co do swoich podejrzeń o wczorajszą noc zapytałem dziewczynę;
- Kochanie, czy my ten... Czy my ze sobą spaliśmy? - nieśmiało spojrzałem w jej oczy. Nigdy jeszcze nie zależało mi na żadnej dziewczynie tak jak na niej i wiedziałem, że jeśli znów zrobię coś nie tak, to nie dostanę kolejnej szansy.
- Hahahahahahahahahaha - usłyszałem jej śmiech - Czy my ze sobą spaliśmy? Harry, błagam cię. Tak spaliśmy ale w łóżku. Bez żadnego seksu ani nic.
- No tak, ale jesteś bez stanika a ja w bokserkach. Nigdy nie pozwalałaś mi spać w bokserkach.
- Harry, nie wiem czy ci to mówić, bo mogę urazić twoją dumę i ego. I pewnie będziesz zły na siebie... - zawahała się patrząc mi w oczy. Wiedziałem, że się ze mnie śmiała.
- Co się stało? - rzuciłem, patrząc jak tłumi śmiech przez przygryzanie wargi.
- Ty hahaha nie moge po prostu - zaczęła się śmiać - Ty wczoraj... powinnam być w sumie na ciebie zła ale teraz będę mieć polewkę. Ale ty masz słabą głowę Hazzuś - nachyliła się, aby dać mi buziaka ale ją powstrzymałem.
- Co ja wczoraj zrobiłem? Pamiętam, że pędziliśmy na łeb na szyję do pokoju ale dalej urwał mi się film - przyznałem zrezygnowany.
- Może ujmę to tak; Jeśli następnym razem będziesz miał na mnie ochotę, to nie pij przed tym zbyt dużo - znów zaczęła chichotać, tym razem pod nosem.
- Bella... czy ja..? Nie....niemożliwe - pokręciłem głową odpowiadając uśmiechem na jej zachowanie. Ale mnie wkręcała.
- Nie Harry, bardzo możliwe.
- Serio Bella? - zapytałem poważnie. Mina mi zrzedła natychmiast - Naprawdę zasnąłem ....?
- Tak Harry, zasnąłeś zanim mieliśmy szansę się ze sobą kochać - patrzyłem na jej poważną minę.
- Nieee - jęknąłem chowając twarz w dłoniach. Jak ja się teraz jej wytłumaczę. Siara do końca życia. A jak się ktoś dowie.
- Nie martw się, nie powiem nikomu, ale sama będę ci to wypominać przy każdej okazji, przynajmniej przez najbliższy czas - uśmiechnęła się, wstała z łóżka i zaczęła szukać w szufladach świeżych ubrań.
- Przepraszam - podszedłem do niej od tyłu i mocno ją przytuliłem.
- Oj tym razem jest za co Harreh - odpowiedziała, po czym weszła do łazienki i zamknęła mi drzwi przed nosem.
________________________________________________________________________________
Nie wiem co dalej zrobię z tym opowiadaniem. Na razie postanowiłam dodawać rozdziały, ale jak to dalej pójdzie to zobaczymy :D
Do następnego
xoxo Annie

środa, 1 maja 2013

XXVIII "Zaufaj mi."

32 dzień wakacji

- Harry, Harry - usłyszałem cichy szept, a coś, albo raczej ktoś, szturchał mnie w ramię.
- Mmmm jeszcze chwila, nie ma dzisiaj szkoły mamo - wymruczałem nieświadomie przez sen.
- Harry - głos wydawał się zirytowany.
- Naprawdę nie ma dzisiaj szkoły - powoli zaczynałem się budzić.
- Hazza! To nie jest śmieszne - przetarłem oczy i zobaczyłem stojącą nade mną Bellę. Trzymała się za boki, a jej twarz wyglądała na zirytowaną.
- Cooo? - powiedziałem chrypiąc. Wokół było ciemno i zimno.
- No pięknie! - dziewczyna wyrzuciła ręce w górę - Teraz jeszcze na mnie będzie, że się przeziębiłeś.
- Czekaj kotku, co się stało? - zapytałem, siadając na kocu - Gdzie jesteśmy?
- Haz, zasnęliśmy na tym twoim pikniku i przed chwilą dzwonił Paul. Odebrałam, bo widać, ciebie nic nie wyrwie ze snu. Zaczął krzyczeć, a gdy powiedziałam, że ja to nie ty - w tym momencie zrobiłem pytającą minę. Nie wolno ode mnie oczekiwać, że zaraz po przebudzeniu będę wszystko rozumiał - No że nie ty odebrałeś - westchnęła dziewczyna.
- Zaraz, Paul cię opieprzył? - zaśmiałem się. Manager denerwował się tylko w patowych sytuacjach.
- Taa, bo myślał, że to ty. A później tylko spytał czemu nas nie ma w hotelu...
- Chyba mu nie powiedziałaś gdzie jesteśmy?
- Niee - Bella popukała się w czoło - Powiedziałam, że już wracamy i powinniśmy być za jakieś półtorej godziny. Później jak powiedział, żebym podała ci telefon, to udałam że jesteśmy w tunelu i się rozłączyłam.
- Haha, mądra dziewczynka - pogłaskałem ją po głowie jak dziecko.
- Ej! Nie pozwalaj sobie! - krzyknęła, strącając moją rękę. Nachyliłem się i dałem jej soczystego buziaka, po czym w końcu wstałem.
- Cóż, co dobre to się szybko kończy - podsumowałem, zwijając koc. Mój skarb, swoją drogą czy to nie piękne, ze mogę nazywać ją moją?, no więc mój skarbek powkładał talerzyki i inne takie do kosza piknikowego. Gdy już byliśmy gotowi, Bella spytała:
- Na pewno wiesz, którędy wrócić?
- Taaa - wychrypiałem ponownie.
- No kurcze, powiedz, że nie jesteś przeziębiony. Proszę. Mam nadzieję, że ta chrypa jest przez to, że przed chwilą wstałeś.
- Też mam taka nadzieję - westchnąłem cicho. Jeśli nie będę mógł śpiewać na jutrzejszym koncercie, to chłopcy i Paul mnie zabiją.
- I mnie też, więc nie martw się, umrzemy razem - zaśmiała się Bella. Zaraz, chwila, czy ja to głośno powiedziałem, czy ona jest jakimś jasnowidzem? Obserwowałem ją przez chwilę ale szła w milczeniu, patrząc w piasek.
- Bella... - zacząłem.
- Hm?
- Czyli nie będziesz się już gniewać? Naprawdę nie chciałem. Po prostu jak zobaczyłem cię z nim... myślałem że ty... że ty i on.. - mój głos powoli się załamywał, gdy jak przez mgłę, przypominałem sobie tamta noc. To ja powinienem ją bronić, a nie atakować. Jestem chujem.
- Ej, a czy nadal byłabym zła, to przyjechałabym tu z tobą? Poza tym, musisz w końcu mi zaufać - przystanęła i obróciła się w moją stronę - Harry, gdybym była zainteresowana Justinem, czy jakimkolwiek innym chłopakiem, to zerwałabym z tobą. Nie zależy mi na twojej kasie, nie chcę być znana z tego, że jestem twoją dziewczyną, nie lubię tłumów, paparazzich, mojej twarzy na portalach plotkarskich czy w kolorowych gazetach - ujęła moją twarz w swoje ciepłe dłonie - Zaufaj mi.
Nachyliłem się i złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek. Odwzajemniła go z chęcią. Wplotła palce w moje loki i lekko się uśmiechnęła. Przejechałem językiem po jej dolnej wardze ale wtedy odsunęła się ode mnie.
- Mmmm, czemu przerwałaś? - zapytałem zawiedziony.
- Jak się nie pospieszymy, to twój team nas zabije, a ja chcę cię jeszcze całować - uśmiechnęła się uwodzicielsko i cmoknęła mnie po raz ostatni, po czym ruszyła przed siebie. Zajęło mi chwilę, zanim doszedłem do siebie i ruszyłem za nią. Nie wiem co ona ma w sobie, ale kocham ja najbardziej na świecie. No może na równi z moją mamą. Po jakiś dziesięciu minutach byliśmy już przy aucie. Zapakowałem wszystko, oprócz koca do bagażnika i wsiadłem do środka, podając puchaty materiał Belli. Niestety dziewczyna już spała. Na plaży wydawała się już bardzo zmęczona więc nic w tym dziwnego, że od razu odleciała. Upewniłem się, czy ma zapięte pasy, przykryłem ją kocem i pocałowałem w czubek głowy szepcząc "Dobranoc".
Podczas jazdy skupiałem się na drodze. Także byłem zmęczony, po wywiadach, pikniku. Nie miałem energii ale koncentrowałem się na tym, aby bezpiecznie dowieźć nas do hotelu. Dobrze, że nie trafiłem na żadne większe korki. Na miejsce zajechałem około 3 nad ranem. Otworzyłem drzwi, okrążyłem samochód i wyjąłem Bellę z auta. Upewniłem się, że klamki są zablokowane i rzuciłem kluczyki portierowi, aby odprowadził wóz na parking.
Gdy tylko przekroczyłem próg hotelu pojawił się Paul wraz z Liamem, Niallem, Zaynem i Danielle. Niedoszłe państwo Tomlinson, znów pewnie zapewniało gościom bezsenną noc.
- Co ty jej zrobiłeś? - to było pierwsze pytanie z jakim wyskoczył Niall.
- Nic, śpi tylko - odgoniłem blondyna, który zaczął szturchać dziewczynę.
- gdzie byliście? - chciał wiedzieć Paul.
- Nad morzem - uśmiechnąłem się. Kurde chrypka w moim głosie nadal była wyczuwalna. Aż dziw, ze nie zwrócili na to uwagi.
- COO?! - wykrzyknęli naraz.
- Nooooo. Wiecie Japonia ma dostęp do morza, a morze to taki zbiornik wody sło... - zacząłem się z nich nabijać, ale Paul mnie uciszył.
- Wiemy co to jest morze. Szkoda tylko, ze nie ustaliłeś tego ze mną. Teraz marsz na górę i się wyspać. Pobudka jutro o 11, a o 12 mamy próbę przed wieczornym koncertem - bardziej rozkazał niż powiedział i wszyscy udaliśmy się do swoich pokoi. Oczywiście nie obyło się bez pytań chłopców i Danielle, ale byłem zbyt zmęczony aby składnie na nie odpowiadać. Niall trochę mnie wyręczył, bo zaniósł Bellę do naszego pokoju ale w zamian zażądał wyjaśnień i nie wyszedł dopóki nie zaspokoił ciekawości. Stwierdził też, ze musimy się wybrać nad morze całą ósemką jak będziemy mieć chwilę wolnego.
Szybko przebrałem się w luźną koszulkę, po czym rozebrałem Bellę do bielizny, aby nie ugotowała się z gorąca przez sen. Nie miałem siły już brać prysznica. "Poza tym umyłem się przed wyjściem". - pomyślałem ziewając przeciągle. Położyłem się na łóżku obok śpiącej już dziewczyny i przykryłem nas kołdrą.
                                                             ********************

Rankiem do mojego pokoju wparował Niall, aby mnie obudzić. Byłem zmęczony po wczorajszej, i po części też dzisiejszej nocy, więc spałem aż do tej pory. Dobrze, że blondyn o mnie pamiętał, bo dostałbym jeszcze większy opierdziel od Paula. Nie marnując czasu na dalsze myślenie, wstałem z łóżka, okryłem kołdrą Bellę i skierowałem się do łazienki. Wziąłem szybki prysznic. Niestety geniusz Styles w pośpiechu zapomniał ubrań, więc owinąłem się w biodrach ręcznikiem i wszedłem do pokoju. Bella nadal słodko spała. Wyglądała bardzo krucho i niewinnie. Jedyne o czym pomyślałem, gdy na nią patrzyłem , to to, że jest moja.
Potrząsnąłem głową i sięgnąłem po czyste bokserki. Szybko zrzuciłem ręcznik na podłogę i naciągnąłem je na siebie. Wygrzebałem jeszcze czystą czarną koszulkę Ramones, beżowe rurki, białe conversy i okulary przeciwsłoneczne. Patrząc w lustro przejechałem ręką po włosach, układając grzywkę, która po chwili i tak się zepsuła.
"Dobra przecież i tak zajmą się mną styliści gdy dojedziemy na miejsce." - pomyślałem i machnąłem zrezygnowany ręką. Podszedłem do Belli i delikatnie pocałowałem ją w czoło. Wymruczała coś przez sen, ale nie zrozumiałem jej słów. Czasami chciałbym wiedzieć co mówi po polsku przez sen, bo zdarza jej się to czasami.
Do vana, który czekał podstawiony pod tylnym wejściem, dotarłem ostatni. Od frontu był za duży tłum abyśmy mogli spokojnie wyjechać. Zasunąłem za sobą drzwi i odjechaliśmy na próbę.

31.07.2013r. wtorek, popołudnie, hotel
Obudziłam się dzisiaj sama i to nie było zbyt fajne. Zdecydowanie wolałabym mieć przy sobie cieplutkiego Hazzę. Od Danielle dowiedziałam się o tym, ze pojechali na próbę. Nie wiemy w sumie co ze sobą zrobić. Na zakupy codziennie chyba nie będziemy chodzić. Zadzwoniłam już do Mag, przy okazji budząc ją, bo zapomniałam o strefach czasowych. Musiałam odpowiadać szczegółowo na każde pytanie (a było ich sporo), aż w końcu zaczęła opowiadać o Paryżu. Dobrze, że pogadała szczerze z Paulem i wyżaliła mu się trochę.
O przyszła Dan i siedzi właśnie koło mnie, znów zagląda mi do pamiętnika. I tak nic nie zrozumie hahaha po tym w samolocie niczego się nie nauczyła.
- - - - - - -  - - -- - - - -  - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
jakieś półtorej godziny później 
Mówię wam co ona potrafi być szczegółowa, znaczy się mam na myśli Danielle. Chciała znać wszystkie szczegóły wczorajszego wieczoru. Dobrze, że na jedynym angielskim kanale jaki akurat był dostępny, leciało "How I Met Your Mother" (Jak poznałem waszą matkę), więc przestała na chwilę. Lubię ten serial ale ile można opowiadać jak poznało się jakąś kobietę? Dobrze, że Barney jest zajebisty :D Bez niego to nie byłoby to samo. I te wszystkie piąteczki :D Naprawdę wielbię serial.
Eleonor nie było na moje szczęście w pobliżu. Wczoraj spędziłam z nią zbyt dużo czasu. Wystarczy do końca wyjazdu. :D
Muszę się w coś ubrać na koncert chłopaków ale kompletnie nie mam pomysłu. W końcu po przekopaniu szafy znalazłam to <klik> (bez tych piórkowych kolczyków). Wzięłam długą kąpiel i zrobiłam się na bóstwo. W końcu trzeba jakoś wyglądać. O 18 wsiadłyśmy z Danielle to taksówki i pojechałyśmy do chłopaków.
Przypomniała mi się impreza sprzed miesiąca u Toma. Co tam się działo. :D
PARTY TIME BICZYSZ!
Mam tylko nadzieję, że wrócimy cali i zdrowi, bo Haz wspominał coś o after party. :]

______________________________________________________________________________
No to by było na tyle z moich wypocin. :D
WAŻNE  zaczęłam tłumaczenie pewnego fanfiction o 1D. Jeżeli macie czas i jesteście ciekawe jak potoczą sie losy Sophie porwanej przez 1D to zapraszam http://tlumaczenie-stockholmsyndrome.blogspot.com
JESZCZE WAŻNIEJSZE proszę komentujcie, bo obserwatorów wciąż co jakiś czas przybywa, wyświetleń jest dużo, a komentarzy .... trochę mi smutno.
W następnym szykują się fajne rzeczy :D
mój tt: @_Just_Smile_98

wtorek, 23 kwietnia 2013

XXVII "Nie pozwalaj sobie, gdy próbuję byś obrażona."

PS. Rozdział pisany oczami Harrego. Chyba zacznę pisać resztę w tej formie, a myśli Belli będą po prostu w jej pamiętniku. Dajcie znać co myślicie xd
*****************************************************************************

31 dzień wakacji

Promienie słońca, rażące mnie w oczy obudziły mnie nad ranem. Nakryłem głowę poduszką i chciałem objąć Bellę, ale nie było jej w łóżku. Usiadłem szybko i rozejrzałem się po pokoju.
"Nie zabrała rzeczy, więc jest w hotelu. Spokojnie Hazz" - mruknąłem do siebie pod nosem.
Jęknąłem, po czym zmusiłem się, aby wstać. Wygrzebałem czarne spodnie i biały podkoszulek, i udałem się pod prysznic. Strumień wody chłodził przyjemnie moje ciało, a ja myślałem o brunetce.
"To nie znaczy, że się już na ciebie nie gniewam " - jej słowa rozbrzmiewały echem w mojej głowie.
"No tak, to że się wczoraj do mnie odzywała to sukces. I tak muszę coś wymyślić, żeby ją porządnie przeprosić." Po dwudziestu minutach, gdy opuszczałem łazienkę, miałem już opracowany plan. Dzisiaj mamy wolny dzień, żeby się przystosować do różnicy czasu, więc mogę go zrealizować. Szybko zbiegłem schodami w dół i wybiegłem z hotelu, mijając po drodze zaskoczone towarzystwo, które właśnie siedziało w bufecie.
- Gdzie lecisz? - zatrzymał mnie Paul przy drzwiach.
- Załatwić coś. Będę za max 2 godziny. Dasz mi samochód - zapytałem pospiesznie, używając mojego błagalnego spojrzenia. Wszyscy mi wtedy ulegali.
- Dobra trzymaj - podał mi kluczyki - Ale uważaj na siebie. I... jeśli nie będzie cię za dwie godziny, to będzie źle.
- Czemu? Myślałem, że mamy dzień wolny...
- Wolny od koncertów, ale o 13 macie wywiad, a później jedziecie do radia.
- Czyli o której będziemy z powrotem? - westchnąłem zrezygnowany.
- Myślę, że koło 18 wszystko skończymy.
Także nie tracąc czasu, na zbędne dyskusje wpakowałem się do auta i pojechałem pozałatwiać pewne sprawy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~***~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

30.07.2012r, poniedziałek, południe, hotel :D
Śniadanie minęło w naprawdę przyjemnej atmosferze. Nikt nie wie, po co Hazza wybiegł z hotelu jak oparzony, ale dopóki czegoś nie odwali, nikogo to nie obchodzi. Ja sie trochę o niego martwię. Już 5 po 12, a chłopcy niedługo wyjeżdżają na ten wywiad czy coś. Dobrze, że jest też Dan i ugh! El. Ta druga zaproponowała wypad na zakupy i ucieszyłoby mnie to, gdyby nie fakt, ze też idzie. Mam jej dość. Jest niezłą aktorką. Mogłaby grać w jakiś komediach, bo z jej ryjem, to nawet jakby widzieli sam obraz, to by się śmiali.
No może lekko przesadziłam, bo brzydka nie jest ale wkurza mnie to, jak mnie obgaduje i nastawia przeciwko mnie Louisa. To z nim się od początku kolegowałam i trochę brakuje mi naszych wygłupów.
Nie wiedząc za bardzo, na jaką pogodę się nastawić, założyłam czarne legginsy, wyblakłą, niebieską koszulę z ćwiekami na ramionach i jedną z wygodnych bluz Hazzy. Mam nadzieję, że się nie obrazi. Do torby zapakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, jak telefon, błyszczyk, portfel i takie tam duperele. W sumie to nie wiem po co opisuję to tak dokładnie, ale czekam na Dan i ugh! El, więc mi się nudzi.
Już 20 po, więc za chwile powinny być.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~***~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wbiegłem szybko do pokoju. Jeszcze kilka samochodów w tym pieprzonym korku, a bym się spóźnił. Otworzyłem drzwi i usłyszałem głos Belli:
- Jak dobrze, ze już jesteś. Idziemy?
- Też się cieszę, że cię widzę - odpowiedziałem z szerokim uśmiechem.
- Um, sorki ale myślałam że to Dan - powiedziała zawstydzona Bella.
- A gdzie idziecie tak w ogóle?
- Na miasto. Chyba nie myślałeś, ze będziemy tu gnić podczas gdy wy będziecie sobie jeździć po wywiadach - uśmiechnęła się zadziornie.
- Spoko. A tak poza tym, to fajną masz bluzę.
- Pożyczyłam, bo jest wygodna - zaczęła się tłumaczyć, jakby zrobiła coś złego.
- Ładnie ci w niej, powinnaś częściej nosić moje ciuchy - powiedziałem i zaśmiałem się lekko gdy spuściła zawstydzona głowę. Wiedziałem, że się zarumieniła. Podszedłem i złapałem delikatnie jej podbródek, podnosząc jej głowę tak, aby patrzyła mi w oczy.
- Śliczna jesteś - powiedziałem i nachyliłem się do pocałunku ale huk drzwi mnie rozproszył.
- Taaa koniec miziania się, jedziemy na zakupy - krzyknęła wesoło Dan, a Bella złapała swoją torebkę i skierowała się w stronę drzwi.
- Nie pozwalaj sobie, gdy próbuję byś obrażona - powiedziała z wyrzutem, patrząc mi prosto w oczy. Dziewczyny zniknęły, a ja usiadłem na łóżku i westchnąłem.
- Dlaczego ONE są tak skomplikowane? - zapytałem sam siebie. Chciałem zgłębić ten temat i trochę porozmyślać, ale Paul krzyknął, że "pora ruszyć tyłki i jechać, jeżeli chcecie mieć tu fanów".

- Uff, nareszcie koniec - powiedział Niall, gdy zmęczeni zapakowaliśmy się do vana i ruszyliśmy w drogę powrotną. Wywiady trochę się przeciągnęły i była już 19. Zacząłem pisać smsa do Belli, mając nadzieję, że spełni moją prośbę.

"Będziemy za pół godziny. Ubierz się w coś wygodnego i ciepłego, bo mam niespodziankę <3 Hazz"
"Nigdzie się z tobą nie wybieram. B"
"Czemu? Nadal obrażona? H"
"Tak. B"
"To daj mi szanse przeprosić jak należy i bądź gotowa za 20 minut xx H"
Już nie odpisała, co znaczyło, że chyba poszło dobrze. Powygłupialiśmy się trochę z chłopakami podczas podróży, ale nasze "żarty" były beznadziejne. Zmęczenie dawało o sobie znać i miałem nadzieję, że nagły napad senności nie przeszkodzi mi wieczorem. Ta niespodzianka musi się udać.

30.07.2012r, poniedziałek, wieczór, hotel
Jestem padnięta po tych zakupach, a Hazza chce mnie jeszcze gdzieś wyciągnąć. No ale cóż, jego argument mnie przekonał. A po części jestem też trochę ciekawa co takiego wymyśliła jego łepetyna.
Wracając do popołudnia, zakupy poszły lepiej niż się spodziewałam. El zachowywała się cywilizowanie i większość czasu spędziła z dala ode mnie i Dan, tak że mogłyśmy swobodnie rozmawiać. Mają tutaj tyle niesamowitych rzeczy, że żałuję, że nie jestem miliarderką. Nie mówię tylko o odjazdowych ubraniach ale też o telefonach, kamerach, zabawkach, czy szczoteczkach do zębów, które odmierzają trzy minuty dla mycia zębów. Widać, ze technologia jest tu na wyższym poziomie niż w innych krajach. Na ulicy spotkałam kilka cosplay'ów*, mam teraz zdjęcie z Usuim Takumim, Reirą, obydwiema Nana'mi oraz Sasuke**. Jestem zachwycona miastem. *_* Może kiedyś tu zamieszkam.
A wracając do mojego Hazzy. "Mojego" - fajnie to brzmi, c'nie? To teraz, gdy na niego czekam, zżera mnie ciekawość. Ubrałam się zgodnie z zaleceniami, w dżinsy z podwyższonym stanem, w które wpuściłam czerwono-czarna koszulę w kratkę. Do tego czarne trampki i skórzana kurtka. Ciepło, wygodnie i całkiem fajnie xd Chłopcy chyba przyjechali. Nareszcie!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~***~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wbiegłem szybko do pokoju, zrzuciłem z siebie kurtkę, złapałem czyste ciuchy i wbiegłem do łazienki. Kątem oka zauważyłem tylko, że Bella siedzi na łóżku i pisze coś w czymś. xd. "Chyba jej pamiętnik" - pomyślałem, gdy kropelki wody spływały po moim ciele.
- Ej! No chyba sobie jaja robisz! - usłyszałem łomotanie do drzwi i głos Bels - Kazałeś mi tyle czekać, a teraz jeszcze sobie kąpiele uskuteczniasz!
- Przepraszam, ze nie chcę aby ode mnie śmierdziało! - odkrzyknąłem z sarkazmem - Widzisz? Już skończyłem - dodałem otwierając drzwi. Miałem na sobie tylko dolną część ubrania.
- Wow, szybko. Nie podejrzewałam cię o taki speed pod prysznicem - odpowiedziała brunetka i zobaczyłem jak ogląda mój tors. Wpatrywała się w kaloryferek, nad którym ostro pracowałem przez ostatnie pół roku.
- Wiesz, nie chciałem abyś długo czekała - odparłem - I spokojnie, jeszcze się na niego napatrzysz, ale teraz już muszę się ubierać, bo niespodzianka kompletnie nie wypali - dodałem, zakładając na siebie biały podkoszulek. Bella spuściła głowę. Wiedziałem, że się zawstydziła. Zlustrowałem ją od stóp do czubka głowy i cóż, wygląda seksownie w obcisłych spodniach, które jeszcze podkreślają tyłek, a ta skórzana kurtka dodaje jej zadziornośći.
  - Swoją drogą wyglądasz seksownie w tych spodniach - puściłem jej oczko i zarzuciłem na siebie kurtkę. Dostałem w ramię.

- Ej! A to za co? - oburzyłem się.
- Za ojczyznę - Bella zaśmiała się. Po chwili już opuszczaliśmy hotel.
Droga do celu minęła całkiem przyjemnie. Bez żadnej niezręcznej ciszy. Raczej rozmawialiśmy o codziennych sprawach. Po dwóch godzinach byliśmy na miejscu. Znalazłem wolne miejsce na parkingu, co nie było zbyt wielkim wyczynem o godzinie 22, po czym zgasiłem silnik.
- Gdzie jesteśmy? - spytała się Bella wysiadając z wozu.
- No w Japonii - odpowiedziałem z uśmiechem.
- Hahaha ale śmieszne. A tak na serio?
- Ufasz mi? - zapytałem patrząc w jej piękne oczy.
- Tak - odpowiedziała bez wahania.
- To wskakuj na barana.
- C-co?!
- No wskakuj i nie podglądaj gdzie cię niosę - po kilkunastu sekundach poczułem jej ciężar na swoich plecach. Lekko się zgiąłem.
- Widzisz, jestem za ciężka - powiedziała chcąc zejść ale ją powstrzymałem.
- Nie, nie jesteś. Po prostu kopnęłaś mnie w zgięcie kolana - zaśmiałem sie - A teraz zamknij oczy. - odczekałem chwilę po czym zapytałem - Już?
- Tak.
- Na pewno?
- Tak.
- I nie będziesz podglądać?
- Nie.
- Na pewno?
- Harry! Wkurzasz mnie. Trochę zaufania - odpowiedziała zirytowana moimi pytaniami.
- Przepraszam skarbie - wymruczałem cicho i ruszyłem we wcześniej przygotowane miejsce. Po dwóch minutach marszu poczułem ciepły podmuch wiatru na skórze. Zaciągnąłem się zapachem który...
- jesteśmy nad morzem! - wykrzyknęła dziewczyna wiercąc się na moich plecach.
- Podglądałaś! - rzuciłem oskarżycielsko, ale nadal szedłem przed siebie.
- Nie prawda! Czuję to. Takie powietrze jest tylko nad morzem - odpowiedziała, a ja się uśmiechnąłem. Po trzech kolejnych minutach byliśmy na miejscu. Postawiłem Bellę lekko na ziemi, obróciłem w stronę tafli wody i objąłem ramionami w talli.
- Już? - zapytała niecierpliwie.
- Tak - wyszeptałem koło jej ucha. Czułem ciepło jej ciała.
- Ale tu pięknie - powiedziała cicho napawając się widokiem. Ocean zawsze wygląda wspaniale ale ten miał w sobie coś jeszcze. Jakąś dozę tajemniczości.
- To nie wszystko.
- Masz jeszcze jakąś niespodziankę? - zapytała zdziwiona, a ja wskazałem na rozłożony na trawie koc i kosz piknikowy - No nie powiem, naprawdę się postarałeś.
- Cieszę się, że ci się podoba - powiedziałem i skłoniłem się lekko, po czym złapałem ją za rękę - Mademolise, zechce pani coś przekąsić?
- Z przyjemnością - uśmiechnęła się i pociągnęła nas na koc.
- Wiesz co? - pyta nagle, przerywając jedzenie - Przypomniał mi się nasz pierwszy piknik.
Uśmiechnąłem się na samo wspomnienie. To było bardziej na początku naszej znajomości. Wydaje mi się, jakby od tego czasu minęły wieki, a tak naprawdę są to może 3 tygodnie. Gdy już skończyliśmy posiłek, który wcześniej przygotowałem - małe kanapeczki, owoce, sok i ciepłą herbatę w termosie - Bella oparła się o mnie i zaczęliśmy oglądać gwiazdy. Wtuliła się we mnie mocniej. Lekki wiatr rozpraszał fale, a my po prostu siedzieliśmy w milczeniu. Ta cisza wcale nie była krępująca. Raczej chwila wytchnienia, aby każde mogło wszystko przemyśleć. Poszedłem po drugi koc, który zapakowałem do bagażnika i przykryłem nas nim. Nie wiadomo kiedy zasnęliśmy.
____________________________________________________________________________
*cosplay - człowiek przebrany za postać z bajki, anime lub mangi. W Japonii jest to bardzo popularne i organizowane są tam nawet konkursy na najlepsze "przebrania". Tu macie cosplay głównych bohaterów jednego z moich ulubionych anime "Kaichou wa Maid Sama" Usui(chłopak) i Misaki(dziewczyna).
**Usui Takumi - bohater anime "Kaichou wa Maid Sama"
Reira - jedna z postaci w anime "Nana"
Nana i Nana - dwie główne bohaterki anime "Nana" xd Bardzo fajne swoją drogą :DD
Sasuke Uchicha - jeden z głównych bohaterów anime "Naruto"

Przepraszam, przepraszam, przepraszam za to beznadziejne zakończenie. Wiem, że jest do bani ale nie umiałam inaczej. Mam nadzieję, że chociaż wcześniejsza część rozdziału wam się podobała :D
Dzięki za wszystko komentarze pod ostatnim. Podziwiam was, że chcecie czytać moje wypociny. :D I witam serdecznie nowego obserwatora bloga <333333
Za komentarze się nie obrażę! :D
Do następnego!!!!!
Trzymam kciuki za jutrzejsze testy :D Dobrze, że został mi jeszcze rok! <3

sobota, 13 kwietnia 2013

XXVI "Pojechała niby z nim, a nawet się do siebie nie odzywają. Widać że leci tylko na kasę."

PS. Z góry przepraszam za wszystkie błędy. Miłego czytania! ♥♥♥
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

30 dzień wakacji

29.07.2012r, niedziela, popołudnie, samolot
Co robię w samolocie? Lecę z tymi przygłupami do Japonii. To co rano odwalili... Masakra.
Około 7 Harry zaczął walić pięścią w drzwi abym otworzyła, ale spałam i Mag wpuściła go do środka. Opowiedział jej wszystko, a ona stanęła po jego stronie. Taaak, na rodzinę zawsze można liczyć. Jak obudziłam się o 9, to na środku pokoju stała już walizka. Nie ogarnęłam o co chodzi i zeszłam na dół, do kuchni. Jak zobaczyłam Harrego popijającego herbatkę z Mag, to miałam ochotę ich zabić. No cholera jasna! Rodzina powinna chyba trzymać moją stronę, a nie bratać się z wrogiem.
Dostałam od Loczka kwiaty, przepraszał mnie na kolanach, tłumaczył się, że za dużo wypił i nie myślał o tym co mówi. Obiecywałam sobie, że nie będę z nim gadać i ograniczyłam się do minimum. Ciocia jeszcze stała obok i mnie przekonywała, że powinnam lecieć. Stwierdziła, że mogę lecieć z nimi do Paryża, ale co będę robiła z "starymi"? Takiego kazania nie wysłuchiwałam od długiego czasu.
Nie chcę się o tym rozpisywać, bo cały czas jestem wkurzona.
Dobrze, że Danielle też leci, to usiadłam obok Liama i niej. Koło Harrego na pewno nie zamierzałam spędzić tej drogi. Dostał za swoje, bo siedzi obok miziających się cały czas Lou i El. Hahahaha, miny które posyła chłopcom są bezcenne.
Nie wybaczyłam mu do końca. Nawet nie chciałam lecieć. Zmusili mnie. Mam to już w dupie.
Jeszcze raz coś takiego odwali, to nie dostanie kolejnej szansy. Teraz też będzie się musiał jeszcze postarać zanim mu daruję. A najgorsze jest to, że nie łatwo będzie zapomnieć. Przez pół nocy cały czas słyszałam w głowie jego słowa. Myślałem, że nie jesteś dziwką! dziwką....
Danielle perfidnie wpatruje mi się w pamiętnik. Haha dobrze, że nie zrozumie nic po polsku. Chyba, że tylko swoje imie. Danielle, Danielle you shouldn't look in my Diary. Haha xd
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~***~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Skoro mam się nie patrzeć, to może sama mi powiedz, o czym tak piszesz? - Danielle trąciła Bellę ramieniem.
- Myślałam, ze przeczytałaś co napisałam - brunetka uśmiechnęła się bezczelnie.
- hahaha, bardzo śmieszne. Człowieku co to za dziwne litery? - Dan wskazała na "ś" ,"ć", "ę", "ó".
- To są polskie litery. Wiesz, mój ojczysty język.
- Aaaaa, ja bym się nigdy tego nie nauczyła. Trudne to.
- Pisownia jest łatwa, gorzej z wymową.
- To powiedz coś.
- Spoko - wzruszyła ramionami Bella i powiedziała - Sasza szedł suchą szosą.
- Coooo? Słyszałam tylko jakieś "szzzszszzsssszzz" what the hell? - Danielle zrobiła zaskoczoną minę.
- Haha, ale to jest po prostu łamaniec językowy - wyjaśniła Ana.
- No chyba że tak. Już myślałam, że wszystko tak brzmi. Ej, a nauczyłabyś mnie czegoś prostego? - zapytała zaciekawiona dziewczyna.
- Co na przykład?
- Nie wiem, może "I love You"?
- Spoko, to patrz mi się na usta i powtórz: KOCHAM CIĘ.
- Ko.... Co?
- KOCHAM CIĘ - powtórzyła jeszcze raz Bella. Dan dzielnie próbowała się nauczyć wymawiać to słowo i po kilku próbach dało się je zrozumieć xd Po chwili do małego "Kółka języka polskiego" przyłączyli się Niall, Liam i Zayn. Pod koniec lotu opanowali słowa, takie jak "Kocham cię", "Dziękuję", "Proszę", "Przepraszam" i cały zwrot "Jak się masz?", chociaż wypowiedzenie "sz" sprawiło im nie mało trudności.
- To ja was teraz nauczę czegoś po hiszpańsku! - wykrzyknął uradowany Nialler. Wszyscy ochoczo pokiwali głowami ale okazało się, że samolot podchodzi już do lądowania i muszą wracać na swoje miejsca. Blondyn zrobił smutną minę, a Zayn go pocieszył:
- Będziemy mieć jeszcze czas w drodze powrotnej i w czasie przejazdów busem. Spoko, ty też nas czegoś nauczysz.
Po około 20 minutach samolot wylądował, i wszyscy zaczęli opuszczać pokład. Odebrali bagaże i skierowali się do wyjścia  z terminalu. Harry kręcił się blisko Belli, ale ona go ignorowała. Gdy wsiedli do busu usiadła jak najdalej od Loczka, za Eleonor i Louisem.
- Co ONA tutaj robi? - zapytała El swojego chłopaka niby szeptem, na tyle głośnym, że Ana dokładnie słyszała każde słowo.
- Co masz na myśli? - odpowiedział Louis zdziwiony?
- No bo popatrz tylko jak wykorzystuje Hazze. Pojechała niby z nim, a nawet się do siebie nie odzywają. Widać że leci tylko na kasę.
- Nieee, Bella taka nie jest. Ma pewnie ku temu powód, a Harry sam nalegał, żeby mimo wszystko jechała.
- Ja ci mówię, jeszcze zobaczycie jaka jest naprawdę...

29.07.2012r, niedziela, ciemno, bus chłopaków
Najgorszy dzień. Co chwila wycieram oczy rękawem, żeby nikt nie kapnął się, że płacze.
Serio El? Że ja niby lece na kasę? Spójrz na siebie. Zabolało. Czuję się winna, ale to wszystko przez niego.
Wgl pewnie krzywo pisze, bo oprócz kolorowych świateł nocnego Tokio nie ma tu już słońca. Czemu? Zmiana strefy czasowej. W Tokio mamy godzinę 4 gdy w Londynie jest dopiero 19. Nie wiem jak przeżyję kolejny dzień. Masakryczna jest ta różnica czasu. Czuję, że przez następne dni będę wampirem. :D
Zaraz podjeżdżamy pod hotel. Właściwie, to już jesteśmy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~***~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Dobrze, że jest ta godzina - odetchnął z ulgą Niall, gdy wysiadł z samochodu.
- Czemu? - chciała wiedzieć Bella. Jeszcze nie wiedziała z czym chłopcy muszą sie na co dzień zmagać.
- No wiesz, jest spokojnie. Nie ma krzyczących fanek, tłumów paparazzi czy innych ludzi. A jakbyśmy przyjechali w dzień, to prawdopodobnie musielibyśmy wkradać się tylnym wejściem i robić sztuczkę z zamianą aut.
- A tu cisza, spokój, żyć nie umierać. Przynajmniej do jutra - dodał Lou przeciągając się. Wszyscy weszli do pokoju, a Paul rozdał im klucze do pokoi.
- Mamy pokój razem. Prosze cię nie rób scen przy Paulu. Moge nawet spać na podłodze i obiecuje, że nie będę się odzywał jeżeli będzie ci to przeszkadzać - wyszeptał Harry wprost do ucha Belli, chwilę przed tym jak menager wręczył im klucz.

*Oczami Belli*
Poszłam za Harrym na pierwsze piętro. Mieliśmy pokój obok Nialla i Zayna, a dalej byli Liam i Danielle oraz Lou i El. Reszta ekipy 1D była piętro niżej.
Loczek przekręcił zamek i przepuścił mnie w drzwiach. Nasze bagaże już tam były.
- Dzięki - powiedział gdy zamknął drzwi.
- Za co?
- Za nierobienie scen, na dole.
- Spoko - wzruszyłam ramionami - Wiesz, to było do przewidzenia, że będę dzieliła z Tobą pokój. Dlatego nie chciałam jechać. Nie chciałam też jechać, bo wiedziałam że będzie od razu "leci na jego kase" czy "po co tu przyleciała skoro nawet ze sobą nie gadają?" - w moich oczach pojawiły się łzy, gdy tylko przypomniałam sobie wydarzenie z busa chłopców.
- Co?! O czym ty mówisz? - Harry znalazł się koło mnie, przytulając mnie mocno - Kto tak powiedział?
- Nieważne. Dlaczego chciałeś żebym pojechała? - zapytałam szybko.
- Nie próbuj zmieniać tematu. Kto tak powiedział? - zapytał z naciskiem.
- Nikt - odpowiedziałam próbując się uspokoić.
- Nie okłamuj mnie - Harry złapał mój podbródek i przekręcił delikatnie aby spojrzeć mi w oczy. Gdy nic nie powiedziałam dodał ze smutniek:
- Czyli się nie dowiem? Szkoda, że mi nie ufasz. - po czym wtulił się we mnie. Rozkoszowałam się przez kilka minut bliskością jego ciała, ale przypomniałam sobie o jednym ważnym aspekcie całej tej sytuacji.
- Harry... - zaczęłam.
- Tak? - mruknął nie przerywając uścisku.
- Pamiętaj, że nadal jestem na ciebie obrażona - powiedziałam stanowczo.
- Wiem, ale czy to nie może poczekać do jutra? Patrz jak teraz jest dobrze - chłopak zaczął muskać wargami moją szyję.
- Nie, nie może - zepchnęłam go z siebie zirytowana.
- Ej! Co ty robisz? - zaprotestował masując obolałe od upadku plecy.
- Idę się myć - zaśmiałam się i zamknęłam drzwi od łazienki, zabierając ze sobą piżamę.
- To nie fair - tupnął nogą Hazza. "Jak dziecko" - pomyślałam puszczając wodę z prysznica. Wyszłam po 20 minutach, gdy chłopak wypakowywał ciuchy do szafy.
- Fajna piżama - mruknął i omiótł mnie spojrzeniem.
- No co? - zapytałam spoglądając na siebie. Miałam na sobie krótkie luźne spodenki i czarną koszulkę WOŚP.
- Nie nic - pokręcił głową i zniknął za drzwiami łazienki.
Usiadłam na łóżku nie wiedząc co robić. Na pewno nie pójdę spać, bo i tak nie zasnę. Z samym Harrym nie chcę mi się tu siedzieć. Poszłabym do chłopaków ale nie wiem, czy im w czymś nie będę przeszkadzać. Moje wahanie przerwał Nialler, który wparował nagle do pokoju.
- Idziesz na film? - zapytał zdyszany. Ciekawe czym się zmęczył. Przecież ma pokój zaraz obok.
- Jaki? - zapytałam chociaż wiedziałam, ze zgodzę się nawet na horror.
- Nie wiem jeszcze ale chodź - pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do siebie i Zayna. Ich pokój był bardzo przestronny. Właściwie był to taki bardziej apartament. Dwie mniejsze sypialnie, salon i łazienka. Po swoim pokoju jeszcze nie zdążyłam się dokładnie rozejrzeć, ale była to bardziej sypialnia. Przestronna ale bez salonu. loool
- Siemka - przywitałam się zastając w salonie Dan, Liama i Zayna.
- Hej.
- A wy nie u siebie?  - zwróciłam się do przyjaciółki - Myślałam, że będziecie chcieli.... no wiecie.
- Matko Bella! Ty już lepiej nie myśl - zaśmiał się Liam.
- Może byśmy zostali ale dwójka obok nas trochę hałasuje - dodała Dan.
- Taaaa, nawet bardziej niż trochę.
- Dobra, bez szczegółów proszę - uśmiechnęłam się.
- To co oglądamy? - zapytał mulat przeszukując filmotekę wgraną w tv. Nialler wychylił się z małego korytarzyka.
- No poczekajcie jeszcze chwilę. Muszę po jedzenie zadzwonić - powiedział.
-Człowieku jest 5 rano. Nie wytrzymasz bez jedzenia?
- Nie. Jak jestem głodny, to jestem zły. Chyba nie chcesz abym był zły? - zwrócił się do mnie.
- O tak już się boję - udałam, że trzęsą mi się kolana. Blondyn podbiegł do mnie i próbował połaskotać ale mu się nie udało, więc przerzucił sobie mnie przez plecy i podszedł do kanapy na której siedziała reszta.
- Zrobicie mi na chwilę miejsce? - zapytał, a towarzystwo zeszło i przyglądało się jego poczynaniom. Zrzucił mnie z barków, tak że odbiłam się od sofy.
- Taaa i co zamierzasz zrobić? - zapytałam krzyżując ręce na piersiach. Nialler uśmiechnął się cwaniacko i zaczął mnie łaskotać. Próbowałam się uwolnić ale usiadł na mnie okrakiem i nadal męczył moje żebra, które już mnie bolały od śmiechu. W tym momencie do pokoju wparował Harry z zamiarem uciszenia nas. Wszedł do środka, popatrzył na mnie i Niallera i szybko odwrócił wzrok w stronę Zayna. Nic nie powiedział ale widać, że lekko nim wstrząsnęło.
- Co robicie? - zapytał spokojnie mulata.
- Właśnie mieliśmy oglądać film, ale Bella kłóciła się ze mną, że wcale nie jestem groźny - wtrącił blondyn schodząc ze mnie. Nie odezwałam się, a  pokoju zapadła niezręczna cisza.
- A mogę się przyłączyć? - zapytał nagle Loczek.
- Jasne. Siadajcie, już wam schodzę - powiedziałam zsuwając się z kanapy.
- Ty nie zostajesz? - posmutniał blondyn.
- Zostanę, tylko chce się rozprostować, bo bolą mnie mięśnie - posłałam w jego stronę łagodny uśmiech.
- To możesz przy okazji iść zgasić światło - dodał.
- Jasne.
Gdy w pokoju było już ciemno, próbowałam wypatrzeć dla siebie jakiś skrawek wolnej przestrzeni na której mogłabym usiąść. Potarłam ramiona, czując powiew chłodnego powietrza. Podeszłam do kanapy i zobaczyłam, że Harry siedzi na podłodze oparty o nią plecami. Ukucnęłam koło niego i wyszeptałam proste "dziękuję".
- Za co? - zapytał także szpetem.
- Za nierobienie scen.
- Wiesz, chciałem się odpłacić tym samym. Siadasz? - wskazał miejsce obok siebie.
- Mam lepszy pomysł. Lekko cie teraz wykorzystam ale jest mi zimno - powiedziałam i usadowiłam się pomiędzy jego nogami. Oplótł mnie ciepłymi ramionami, przyciągając do swojej klatki piersiowej. Było mi ciepło.
- Podoba mi się takie wykorzystywanie - szepnął mi do ucha, gdy na ekranie pojawiły się napisy początkowe - Powinnaś to robić częściej - potarł nosem zagłębienie za moim uchem.
- To nie znaczy, że się już na ciebie nie gniewam - powiedziałam z uśmiechem, którego nie mógł zauważyć.
- Ale... - zaczął ale wepchnęłam mu do ust garść popcornu.
- ćśśśś, film się już zaczął - powiedziałam przykładając palec do ust i opierając o niego ponownie.
_______________________________________________________________________________
Soł ja tez nie wiem skąd się tam nagle wziął popcorn ale trochę magii nie zaszkodzi, nie? :D
Mi osobiście rozdział się nawet podoba. Teraz czekam na wasze opinie <3
Nie rozpisując się nadto:
1. Dziękuje za wyświetlenia.
2. Dziękuję za komentarze.
3. KOCHAM WAS.
4. Piszcie jak wam się podobało.
Do następnego!

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

XXV część II "Przestań, robisz ze mnie nie wiadomo kogo, jakiegoś mega fejma czy coś."


- Jesteś moja, pamiętaj o tym - powiedział Harry, gdy już postawił mnie na ziemi i delikatnie mnie pocałował.
- A ty jesteś mój - przypomniałam mu przerywając pocałunek.
Po chwili podbiegli do nas wszystkie modelki, Stella i cała reszta. Harry uśmiechnął się tylko i wyszedł.
- I ty mi chciałaś powiedzieć, ze nie dasz rady? - projektantka uśmiechnęła się do mnie.
- Dziewczyno, to było niesamowite - pokiwała głową Miranda.
- Masz rację - dodała Danielle. Wszyscy zaczęli mi gratulować. Po chwili pojawili się jacyś reporterzy, którzy zaczęli rozmawiać ze Stellą. Podeszli do mnie i zaczęli wypytywać o moją pracę modelki itp. Czułam się dość niezręcznie, bo to mój "pierwszy raz". Potem chcieli wiedzieć, czy mam zamiar występować w innych pokazach, a jeżeli tak, to u kogo.
Taaa ja i wybieg na stałe. Niech się w czoło popukają. To była tylko jednorazowa przygoda. Spełnienie dziecięcych marzeń. Starczy mi. :D

*Narrator*
- To co, jedziemy na after party? - zapytała Dan, gdy dziewczyny wychodziły z budynku. Już przebrane, w swoich ciuchach, bez tego całego makijażu itp.
- jakie after party? - zapytała Bella.
- Takie, które jest po każdej większej imprezie - szepnął jej Harry do ucha.
- Skąd się tu wziąłeś? - brunetka zapytała zaskoczona jego obecnością.
- No chyba nie myślałaś, że pojedziemy do domu sami - uśmiechnął się do niej Liam stojący kilka metrów dalej z resztą chłopców.
- Własnie, najpierw musimy wam pogratulować tak dobrego występu - dodał Niall.
Po krótkiej wymianie zdań, uzgodnili, ze jednak pojadą na imprezkę. Anabell wysłała do cioci krótkiego smsa "Nocuję dziś u Danielle, jesteśmy zmęczone pokazem. Opowiem ci wszystko jak wrócę" i była gotowa na zabawę.

Duża sala, masa ludzi,  dym papierosowy mieszający się potem tańczącej masy na parkiecie, oraz nasza ósemka przyjaciół w samym środku tego wydarzenia :D
- To co, idziemy na parkiet czy po drinki? - zapytał Louis gdy weszli do środka. Nie wiadomo skąd wzięła się Eleonor.
- Czemu ona tu przylazła - zapytała Bella Perrie, wskazując na Calder.
- Nie wiem, ale skoro są pogodzeniu z Lou to pewnie on ją zaprosił - odpowiedziała blondynka.
- Mógł sobie dzisiaj darować.
- Po prostu nie zwracaj na nią uwagi. A tak poza tym, to naprawdę świetnie wypadłaś na pokazie. I ta scena z Justinem. To było planowane?
- Nie - bella pokręciła głową - A przynajmniej nic o tym nie wiedziałam, bo poszłam w zastępstwie za Mirande. Biedna, zrobiła sobie coś z kostką na tych szpilkach. Ja się dziwię, czemu się nie zabiłam?
- haha, nie przesadzaj. Chyba aż taką kaleką, to nie jesteś?
- oj uwierz, bywa gorzej - zaśmiała się brunetka i razem z Perrie dołączyły do przyjaciół, czekających z drinkami i trzymających dla nich miejsca.
- Co wy tak długo robiłyście? - zapytał Zayn porywając blondynkę w ramiona.
- Ano, musiałyśmy obczaić, czy nie ma jakiś przystojnych facetów - zaśmiała się Perrie i puściła oczko do Belli.
- I wyhaczyłyśmy kilku, mówię wam jakie ciacha. omnomnom - ciągnęła dalej Bella.
- Co? A może idziemy się z nimi poznać? - Danielle szybko załapała o co chodzi i także zaczęła wkręcać chłopaków. Oni za to siedzieli z kamiennymi twarzami.
- Wy tak na serio? - zapytał wkurzony Harry.
- No, a czemu by nie? Wiesz jacy oni są seksi? - drażniła się z nim Bella. Wszyscy inni zaczęli się śmiać.
- ta super, jasne, rób ze mnie kretyna - powiedział loczek, oburzony.
- Przepraszam, wiesz ze cię kocham, c'nie?
- Nie. Jakoś tego nie zauważam.
- Co masz na myśli? - zapytała skołowana brunetka.
- Gówno - powiedział ostro chłopak przeszywając ją wzrokiem.
- Przeprosiłam - Bella opuściła głowę po czym wstała od stolika i poszła nie wiadomo dokąd.
- Przegiąłeś stary - powiedział Louis i wstał od stołu, ciągnąc El na parkiet. Inne pary poszły w ich ślady. Został tylko Irlandczyk.
- Co, ty też mnie zostawisz? - zapytał go Loczek.
- Nie, najpierw upatrzę sobie jakąś fajną laskę - odpowiedział blondyn i zaczął się rozglądać po sali. Po pięciu minutach wstał i podszedł do jakiejś dziewczyny.
- Super - westchnął Styles i zamówił kolejnego drinka.
****
- gdzie tak biegniesz piękna? - Bella poczuła jak ktoś kładzie rękę na jej ramieniu i zatrzymuje ją. Obróciła się i zobaczyła:
- J-Justin?
- A ty jesteś, tą o którą Styles był tak zazdrosny?
- Nawet mi o nim nie mów.
- Czemu?
- E, szkoda cię tym zanudzać - dziewczyna machnęła tylko ręką - A tak w ogóle to jestem Anabell ale wszyscy mówią do mnie Bella - powiedziała i podała mu dłoń na przywitanie. Chłopak lekko sie ukłonił i podniósł jej dłoń do swoich ust.
- Miło mi wreszcie poznać twoje imię - powiedział z uśmiechem.
- Ja jestem mega szczęśliwa, ze cię wgl poznałam.
- haha, nie przesadzaj.
- ale to prawda, zawsze chciałam porozmawiać z sławnym Justinem Bieberem!
- Przestań, robisz ze mnie nie wiadomo kogo, jakiegoś mega fejma czy coś.
- Bo ty jesteś mega fejmem... czy coś - w tym momencie oboje się zaśmiali.
Sekundy zamieniały się w minuty, minuty w kwadranse, kwadranse w godziny. Towarzystwo było już podpite. Harry spał z głową opartą na stole, przy którym zostawił go Niall. Chłopcy i dziewczyny wyszaleli się na parkiecie i byli już zmęczeni. Niall poznał fajną dziewczynę ale raczej nic na dłuższą metę. Wszyscy powoli schodzili się do stolika. Nigdzie nie było tylko widać Belli. Zniknęła już ponad trzy godziny temu.
- Trzeba ją znaleźć i wracamy do domu - zarządził Liam.
- Spoko, rozdzielmy się - powiedział Lou i wyznaczył grupy, jak Fred ze Scooby-Doo.
- Czekajcie - powiedział przebudzony Harry - Ja tez idę.
- Nie, ty nie jesteś w stanie chodzić! - upomniała go Danielle, ale chłopak wstał od stolika i ostro zwrócił się w jej stronę:
- Idę.
- Styles! - krzyknął na niego Liam - Trochę szacunku do innych, a nie zachowujesz się jak rozwydrzony bachor!
- Przepraszam Danielle - odpowiedział brunet skruszony, ale po chwili przeszył Payna wzrokiem.
- Dobra, chodź z nami przybłędo - zlitował się nad nim Liaś. Znając Lockersa to by się jeszcze zgubił, jakby polazł gdzieś sam.
- To gdzie najpierw idziemy?
- W stronę toalet?
- ZA FRANCJĘ! - tak, Harry był naprawdę narąbany. Cała trójka poszła w bliżej nieokreślonym kierunku. Po jakiś siedmiu minutach Dan zauważyła Bellę i ją zawołała. Harry obudził się, słysząc, ze jego dziewczyna jest gdzieś na horyzoncie.
- Podbiegł w jej kierunku,  a gdy zobaczył, ze rozmawia z Justinem zaczął się wydzierać i ją szarpać:
- Mówiłaś, ze mnie kochasz! A przyszłaś się tu kurwa z nim obściskiwać! Myślałem, że nie jesteś dziwką!
- Harry zamknij się! - warknął do niego Justin, chowając Bellę za siebie.
- Bo co? Nie będziesz mi pedałku rozkazywał! Haha, znalazł się obrońca słabych i uciśnionych!
- Przymknij ryj Styles albo sam ci go zamknę!
- Ty? Haha proszę, nie rozśmieszaj mnie bardziej - Lokers nie dawał się uspokoić. Liam próbował go odciągnąć, ale nic z tego. Dobrze, że po chwili pojawili się Lou, Niall, El, Perrie i Zayn. Chłopcy złapali go za ramiona i trzymali w żelaznym uścisku.
- Puszczajcie mnie idioci! - darł się brunet, zwracając na siebie uwagę coraz większej liczby osób.
- Zabierzcie go do auta, nie będzie większego przedstawienia - powiedział do nich Liam, a po chwili zwrócił się do reszty aby też z nimi poszli. Została tylko Dan, która już po chwili przytulała płaczącą Anabell.
- Ej, proszę cię, nie płacz. Odwaliło mu po promilach, na pewno tak nie myślał.
- Chodź pojedziemy do domu - powiedział do niej Liam.
- Nie sądzę, że to dobry pomysł, aby jechała z Nim w jednym aucie - zauważył Bieber - Zawiozę ją do domu, nie piłem więc nie ma się czym martwić.
- Dziękuję i przepraszam za niego. Odbija mu po alkoholu.
- Spoko, już nie takie rzeczy widziałem czy słyszałem, ale do dziewczyny nie powinien się tak zwracać. Idźcie już, bo tamten zaraz pewni auto zdemoluje.
- Masz rację, chodź Dan idziemy. Justin ją odwiezie - zwrócił się Liam do swojej dziewczyny.
- Zadzwonię - zwróciła się dziewczyna do Belli.
- Chodź, nie ma sensu dawać tutaj przedstawienia - Justin wziął siedzącą na podłodze dziewczynę i wyszedł z klubu. Wsadził ją na siedzeniu pasażera i sam wsiadł do auta.
- Dziękuję - powiedziała cicho, zapinając pas.
- Nie musisz, ale proszę cię nie płacz. On pewnie nie chciał powiedzieć, tego co powiedział.
- Wiem, ale to i tak boli.
- Zawiozę cię do domu.
Gdy byli już na miejscu, chłopak się odezwał.
- To ja powinienem przeprosić. Gdyby nie ten głupi występ u Stelli to nie doszłoby do tego i nie płakałabyś.
- Nawet tak nie mów, i nie myśl w ten sposób. To było niesamowite, a Harry powinien wiedzieć, że go kocham, a nie odstawiać sceny zazdrości jak jakaś plastikowa lala - powiedziała Bella i uśmiechając się smutno wyszła z wozu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~***~~~~~~~~~~~~~~~~~

28.07.2012r, sobota, środek nocy, dom
Mieliśmy jutro lecieć do Japonii ale On wszystko spierdolił. jestem wkurzona na maksa. Czepia sie o nic. I jeszcze nazwał mnie dziwką. jak to sobie przypominam, to jest mi smutno ale też mam ochotę mu nawyrzucać. Jak przyszłam to wszyscy spali. na szczęście dla mnie. nie miałam ochoty tłumaczyć czemu płaczę.
Justin przynajmniej zachował się jak należy.
Pieprzony Hazza.
Czemu nie potrafię się nawet na niego porządnie wściec? A chciałam jechać do Japonii, chciałam spędzić z nim ten tydzień. Super. Zajebiście.
Jak go jutro spotkam albo jak do m nie przyleźie, to go nie wpuszczę. W dupie to już mam, nie jestem zabawką, żeby mógł sobie mną zająć wolny czas.
Oczy mi się kleją.
Pieprzony dupek.
__________________________________________
Tak, przepraszam! Obiecałam wam że rozdział dodam od razu po tamttym a musieliście czekać trzy tygodnie. Jest mi przykro. Było trochę zamieszania przez ostatni czas ale od teraz postaram się dodawać regularnie co tydzień nowe rozdziały. Nie będę dokładnie obiecywać kiedy się pojawią, bo wtedy zazwyczaj nie dotrzymuję tej tajemnicy :D
dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim i TUM TU RU RUM 10 TYSIĘCY WEJŚĆ! jesteście niesamowite/niesamowici.
KOCHAM KOCHAM KOCHAM.
Pisać jak się ten podobał i przepraszam za wszystkie błędy ale już nie miałam siły sprawdzać.
Jesteście ŚWIETNI! <3333
do następnego xd
PS. JAk myślicie, co się wydarzy?

czwartek, 14 marca 2013

Rozdział XXV część I "Zatrzymał się krok przede mną. Zaczął dalej śpiewać patrząc mi prosto w oczy."


28 dzień wakacji

27.07.2012r, piątek, południe, dom
Jeszcze z pół godziny spania i bym zaspała xd Ale na szczęście Dan zadzwoniła i mnie obudziła. Nie wiem co ja bym bez niej zrobiła. Już jestem ogarnięta i czekam aż po mnie podjedzie.
Rozmawiałam wczoraj z Paulem o tym, co zrobić z Paryżem. I…. powiedział, że jeśli tylko Mag i moja mam się zgodzą żebym jechała, to on spokojnie sobie poradzi z Jackobem w Paryżu. Jejku ale się ucieszyła. Teraz tylko najtrudniejsza rzecz – przekonać mamę. To nie będzie zbyt łatwe. Oby się udało. Harremu powiedziałam już że jadę więc mam nadzieję, że nie będę musiała zmieniać decyzji.
NIE MOĘ SIĘ DOCZEKAĆ.
Dan już podjechała. Trzymaj kciuki!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~***~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jak wyglądają kulisy największych pokazów mody? Powiedzmy, że ze wszystkich stron słychać krzyki, ludzie biegają w tę i z powrotem. Wszyscy się spieszą mimo, że do pokazu jeszcze około 50 minut. Bella i Dan przyjechały jako jedne z pierwszych. Poznały Stellę, która okazała się bardzo przyjazną osobą i pochwaliła je za wygląd. Z Eleonor musiały spędzić trochę czasu, bo dziewczyna tłumaczyła im wszystko po kolei. Najpierw trzeba się udać do fryzjera, później kosmetyczka, dopiero na końcu stroje.
- Boję się – powiedziała Bella do siedzącej obok Danielle.
- Ja też.
- Ty? Przecież występowałaś już przed większą publicznością.
- Tak ale zawsze w grupie. Poza tym ja zawsze się stresuje – wytłumaczyła Dan – Nie mam sposobu na tremę. Za każdym razem jest tak samo. Nie umiem się „przyzwyczaić” do występów na żywo.
- Koszmar zaraz się zacznie – stwierdziła Bella gdy do pomieszczenia, gdzie siedziały wszystkie modelki weszła Stella.
- Witam moje drogie – przywitała się kobieta – Bardzo się cieszę, że postanowiłyście wziąć udział w dzisiejszym pokazie i mam nadzieję, że stroje które dla was przygotowałam przypadną wam do gustu.
W tym momencie rozległy się oklaski.
- Tak, ja też się denerwuję i jestem bardzo ciekawa jak nowa kolekcja zostanie przyjęta – kontynuowała Stella – Proszę was o jedno: Dajcie z siebie wszystko!
- Tak jest! – odkrzyknęły dziewczyny i zaczęło się ustalanie kolejności i strojów. Mimo, iż wstępny szkic zrobiony był już tydzień temu, teraz trzeba było wszystko dopracować. W dwadzieścia minut ustalona była kolejność, a pierwsze modelki zakładały stroje. Ogółem dziewczyn było 12. Każda miała iść 4 razy. Na początku plaża, później stroje codzienne, następnie  „wariacje projektanta” no i suknie wieczorowe. Na samiutkim końcu miała iść dziewczyna w sukni ślubnej. Naprawdę przepięknej.
Bella szła jako 4, Danielle 7, a Eleonor 9.
Od strony publiczności rozległy się oklaski, a na scenę weszła Nicki Minaj, która miała wystąpić przy strojach bikini. Gdy pierwsze nuty „Starships” (zapuść nutę, no chyba że nie lubisz piosenki xd) zaczęły sączyć się z głośnika, oklaski stały się jeszcze głośniejsze. Publiczność była chyba naprawdę bardzo podekscytowana.
- Pamiętajcie: Jeżeli nawet się pomylicie, to nie możecie dać po sobie poznać, że coś poszło nie tak – projektantka dała ostatnie porady i zacisnęła kciuki na szczęście.
Danielle podeszła do Belli i ściskając jej rękę powiedziała: Poradzisz sobie. Jesteś piękna więc no stress dziewczyno. A teraz się uśmiechnij i zaskocz Harrego swoim wyglądem.
„ O fuck! Teraz to mnie pocieszyła. Jak się pomylę i Hazza i reszta chłopaków to zobaczą, to tylko wziąć sznur i udać się nad rzekę. Kaplica będzie, jak nic” – pomyślała Bella.

*Oczami Anabell*
Dziewczyny na samym początku zaczęły się niespokojnie wiercić co oznaczało, że już za chwilę wejdą na scenę. Gdy Nicki zaczęła śpiewać, pierwsza modelka ruszyła na wybieg.
Kostium w którym wystąpiła Bella :D
Zaczęło się nerwowe odliczanie w myślach. Jedna, druga, trzecia. I ja.
Trzy kroki.
Poza.
Idziemy dalej. Teraz żeby tylko się nie wywalić.
Te światła są tak mocne, że prawie nic nie widzę. A jak nie zauważę końca wybiegu i się wywalę? Matko! To będzie kompletna porażka.
Dobra, spokój.
Tam stoi Nicki, co oznacza, że niedługo będzie koniec wybiegu. Jeszcze trzy małe kroki
, poza,
obrót
i wracamy.
Końcowa poza i nareszcie zeszłam. Uff!

- I jak wrażenia? – zaczepiła mnie Danielle, która za chwilkę miała wchodzić.
- Strasznie oślepiające światła i bardzo gorąco. Normalnie jak na plaży. Te reflektory są według mnie za mocne. Albo po prostu chcieli zamienić wybieg w plaże, bo są parasole, piasek rozsypany naokoło itp. Zresztą sama zobaczysz. Trzymam kciuki.
Myślę, że sobie poradzi. Zresztą co ja się zastanawiam? Na pewno da radę. Idę się szybko przebrać, bo jak nie zdążę to będzie jeszcze gorzej. Kostium, który na sobie miałam jest naprawdę boski. I nawet fajnie w nim wyglądam. Co rzadko się zdarza. Zazwyczaj przypominam tłustą świnię wciśniętą w ciasny ciuch. No masakra po prostu. Do szatni po chwili zaszła Danielle. Miała na sobie, może nie strój idealny do kąpieli, ale taki na plażę. Wyglądała w nim mega zajebiście. Ona naprawdę mogłaby być modelką.
Kostium który miała na sobie Danielle
- I jak twoje wrażenia? - zapytałam ją.
- Tak jak mówiłaś. Gorąco, tłoczno, hałaśliwie no i te reflektory. Masakra. - odpowiedziała przyjaciółka.
- Ja myślałam że wywalę się na samym środku. Kto normalny do stroju kąpielowego zakłada 10 centymetrowe szpilki? Gdyby to jeszcze były koturny to jakoś bym uszła, a tak zapewne szłam jak kaczka - zaczęłam narzekać i wskazałam na czarne szpilki, których jeszcze nie zdjęłam.
- Ja tam nie narzekam - powiedziała brunetka i wskazała z uśmiechem na swoje baleriny.
- Zazdroszczę. Jeszcze kilka razy przejdę się w takich butach, to będziecie mnie zanosić na rękach do domu - zaśmiałam się,
- Harry na pewno ci pomoże. A teraz już kończ się przebierać, bo naprawdę nie zdążysz na czas.
Codzienny strój - Anabell
Codzienny strój - Danielle (udajmy, że nie ma tu Liama xd)
- Pomóż mi z tym - wskazałam na ciuchy, które miałam założyć. Danielle od razu mi pomogła i już po chwili byłam gotowa. Wpadłam do przedsionka z którego wychodziłyśmy akurat w momencie gdy Stella zaczynała się już niecierpliwić. Modelka, za którą miałam iść własnie schodziła ze sceny. Szybko podbiegłam i dosłownie zostałam wepchnięta na wybieg. O mało nie zaliczyłam gleby, a nawet nie jestem na obcasach. Jezu ale siara. Teraz już miałam trochę opanowane przejście więc szłam bardziej wyluzowana. Codzienny strój na szczęście nie miał obcasów, za co dziękowałam Bogu w duszy. Przeszłam się po wybiegu i kilka razy okręciłam przy końcu. 

Taak, hałas był naprawdę niezły. Teraz już rozumiem dlaczego Louis miał problemu z uchem. Chociaż i tak, tutaj jest zapewne o wiele ciszej niż na ich koncertach. Teraz już nie było czasu na gadki z Danielle gdy już zeszłam. Od razu pogoniono mnie do szatni. Nie wiem jakie zwariowane ciuchy uszyła Stella ale łatwo ich się na pewno nie założy. "Obym nie musiała zakładać szpilek" - modliłam się w duchu.
Bella                           Danielle                     Eleonor
No niestety moje prośby tym razem nie były wysłuchane. Musiałam się wcisnąć w czerwoną sukienkę z orientalnym wzorem, a do tego beżowe szpilki, wiązane nad kostką rzemykiem. Sukienka była bardzo wygodna i mniej zwariowana niż myślałam. Na szczęście Stella bardziej specjalizuje się w odzieży sportowej i nie wymyśla kreacji w stylu Lady Gagi. 
Moje oczy już powoli przyzwyczaiły się do rażących reflektorów więc zaczęłam rozróżniać kontury i twarze osób siedzących na sali. W pierwszym rzędzie dostrzegłam mnóstwo bloggerów z laptopami na kolanach i kamerkami przyczepionymi do obudowy, i wycelowanymi w wybieg.
Mam nadzieje, że tylko robią zdjęcia, a nie hangouty, twitcamy, czy coś w tym stylu. Mam na myśli transmisję na żywo. Zobaczyłam tam tez chłopców i delikatnie się do niech uśmiechnęłam ale chyba tego nie zauważyli. W sumie to się nie dziwię. Szczegółów tu nie rozpoznasz. Harry patrzył się na mnie i akurat wychwyciłam moment w którym oblizywał usta. Czyżbym aż tak dobrze wyglądała? :D  Na scenie nadal szalała Nicki. Naprawdę lubię jej muzykę. Jest idealna do tańczenia i do tej części pokazu pasuje perfekcyjnie. Jedyna co mnie martwi to, co zaśpiewa przy strojach wieczorowych i sukni ślubnej. Nie widziałam jej jeszcze ale wiem, ze wystąpi w niej Miranda Kerr. Tak, ta sama którą można spotkać na wybiegach u Victoria Secret. 
Po zejściu znów zostałam przebrana. Jak na początku wydawało się to ciekawe i niesamowite, to teraz zaczęło być nudne. Oczywiście brawa dodawały pewności siebie i tej świadomości, że się spodobałaś.
Szpilki do sukni wieczorowej były meega wysokie, 13 cm jak nic. Przecież ja się w tym zabiję.

Bella - suknia wieczorowa


Danielle - suknia wieczorowa
Ze sceny zaczęły płynąć przyjemne dźwięki piosenki Justina Biebera - Never let You Go . Był to znak aby pierwsza modelka ruszyła. Suknie były piękne i nie mogłam wyjść z podziwu, dla projektantki.
Byłam pewna, że muzyka została puszczona z głóśników, dopóki nie weszłam na scenę i na własne oczy nie zobaczyłam Justina siedzącego na krześle z gitarą. Naprawdę przeżyłam szok. Na chwile się zatrzymałam, ale szybko ogarnęłam emocje i poszłam dalej. Co chwila na niego zerkałam. Na szczęście udało mi się przejść i nie zaliczyć żadnej gleby nawet gdy Justin śpiewał obok mnie na żywo. Myślałam ze będę sparaliżowana ale było dobrze. Zapomniałam tylko o środkowym obrocie, ale myślę, że bez tego da się przeżyć. Gdy weszłam do szatni, zmęczona, mając ochotę zdjąć z siebie te ubrania, i wrócić do domu, zastałam tam niezły harmider. Kilkanaście osób stało w kółku i o czymś zawzięcie dyskutowało. Było słychać wyraźne krzyki Stelli: Jak to się mogło stać? Wiesz co zrobiłaś?
Podeszłam aby z ciekawosci dowiedzieć się o co chodzi. Stanęłam koło projektantki i zajrzałam jej przez ramię. Na sofie siedziała Miranda z wykrzywioną w bólu twarzą. już ubrana w suknie, która zaczęli z niej ściągać. 
- Ty! - Stella odwróciła się i wskazała na mnie palcem.
- Ja? - pisnęłam przestraszona - Przepraszam, nie wiedziałam że to tajne "spotkanie" - powiedziałam zdenerwowana.
- Nie o to chodzi. Chodź tu - pociągnęła mnie za rękę i szybko oplotła centymetrem. - Idealnie - podsumowała.
- O co chodzi? - próbowałam się dowiedzieć.
- Pójdziesz w sukni ślubnej - odpowiedziała zwięźle, i już zaczęli mnie w nią ubierać.
- Ale zaraz, dlaczego? Przecież Miranda miała isć. A poza tym ja się nie nadaję. To mój pierwszy pokaz - protestowałam.
- ja skręciłam kostkę w tych szpilkach i  nie mogę isć. Poradzisz sobie. Widziałam cię na wybiegu i wierzę, ze ci się uda. Wypadniesz świetnie - powiedziała modleka.
- Ale.. ale ja - zaczęłam ale mi bezczelnie przerwano.
 - Nie marudź tylko się ubieraj, bo zaraz powinnaś wychodzić - ucięła ostro Stella. W tym momencie sie jej przestraszyłam. po chwili inne modelki pomagały mi zakładac kolejne części. Widać, że są miłe. Danielle gdy tylko przyszła pogratulowała mi, i też pomogła. Już prawie wszystko było gotowe, gdy do środka wparowała Eleonor. To znaczy że poszła ostatnia dziewczyna. Elka miała strasznie zniesmaczoną minę i można by nawet rzec - wrogie spojrzenie. Tak jakby chciała mnie zabić.
Dziewczyny wypchnęły mnie z szatni i poprowadziły przed wybieg. Ostatnia modelka już zeszła, a styliści poprawiali mi jeszcze włosy.  Po chwili opóźnienia wreszcie weszłam na wybieg. (Postaraj się zgrać słowa piosenki w tekście z muzyką xd) Justin zmienił muzykę.Wszystkie oczy były zwrócone w moją stronę. Czułam się dziwnie ale podobała mi się uwaga jaką mi poświęcono.
Bella w sukni ślubnej
Gdy doszłam już do końca wybiegu, zobaczyłam, że Juju wstaje z miejsca, podaje gitarę koledze i zaczyna do mnie podchodzić cały czas śpiewając.
"I'm just trying make a little conversation". Zatrzymał się krok przede mną. Zaczął dalej śpiewać patrząc mi prosto w oczy
"Tell me what your name is" . Widownia ucichła i przypatrywała się przedstawieniu z zapartym tchem
"You know it's right, don't be so cold, we could be fire
Tomorrow we go, let's start tonight"
Justin złapał mnie za rękę i okręcił wokół tak, że suknia zafalowała.
"I can take you up, I can take you home
I can take you oh-oh-oh where you wanna go
I can pack it up, we could take it slow
I can take you home" -
przy tym wersie wskazał na mnie ręką i kiwnął palcem abym podeszła.
Cały czas patrzył mi w oczy przez co się zarumieniłam. Chociaż pod warstwą makijażu może nie będzie widać jakiego buraka spaliłam. Zaczęliśmy wolno tańczyć. Jakoś pokonałam paraliż i potrafiłam zrobić krok do przodu i do tyłu. Suknia ograniczała moje ruchy ale najważniejsze co zaprzątało mi teraz głowę, to żeby nie zaliczyć gleby gdy wszyscy się patrzą. Stanęliśmy jeszcze bliżej i Bieber położył jedną rękę na mojej talii, a drugą złapał moją i utworzył idealną ramę. Nie wiedziałam ze tańce towarzyskie też są jego mocną stroną. Dobrze, że mikrofon miał założony na ucho. Poruszaliśmy się wolno w rytm jego piosenki. Nie mogłam powstrzymać mega uśmiechu cisnącego mi się na usta. Ta chwila była magiczna. Tańczyłam ze swoim drugim największym idolem. Mówiłam już o tym, że go ubóstwiam? Nie? To już wiecie. :D
Ze strony widowni zaczęły dochodzić jakieś szmery, jakby przesuwane krzesło czy coś. Ale tylko jedno czy dwa. Kurcze! Harry siedzi na widowni, a ja tu sobie jakieś tańce urządzam. Skoro o zwykłe zdjęcie z Marco zrobił mi taką awanturę, to co powie na to?
"I can take you up, I can take you home
I can take you oh-oh-oh where you wanna go
I can pack it up, we could take it slow
I can take you home"

Gdy Justin zakończył ten kawałek na scenę wbiegł Harry. Kurde!
"Baby, señorita, ma chérie, please be my little lady," - śpiewał dalej Juju.
"Mi amor, you're the one I adore you, come on be my little lady" - dołączył się mój chłopak.
COOOO? 
Serio stałam teraz z miną wtf? Na szczęście nie zepsuje pokazu i mi się nie oberwie. Spojrzałam na niego próbując przekazać wyraźny komunikat: JUSTIN NIE JEST DLA CIEBIE ŻADNYM ZAGROŻENIEM, ale ten tak się wkręcił, że zaczął na zmianę z Justinem śpiewać wersy refrenu. Gdy kanadyjczyk śpiewał:
"I can take you up, I can take you home"
Harry śpiewał zaprzeczając jego słowa:
"You can't pack it up, you couldn't take it slow
cuz she's the one for me and you should just gooo"
A po tym wersie wziął mnie na ręce i zniósł ze sceny. Widownia oszalała. Naprawdę. Byłam zaskoczona ilością i głośnością braw, którymi nas nagrodzono.
- Jesteś moja, pamiętaj o tym - powiedział Harry, gdy już postawił mnie na ziemi i delikatnie mnie pocałował.
- A ty jesteś mój - przypomniałam mu przerywając pocałunek.

____________________________________________________________
No więc, pisałam ten rozdział ponad 5 godzin i myślę, że docenicie to jakimiś komentarzami.
Podobają wam się takie łączone sceny z muzyką? I czy w ogóle wam się zgrało? Starałam się, żeby dobrze wyszło ale resztę pozostawiam do waszej oceny.
I love you guys xx
Jak zauważyliście w tytule jest to I część XXV rozdziału. Podzieliłam go, ponieważ nie chciałam aby był za długi, a to wydarzenie było akurat takie żeby skończyć xd Druga część jeszcze nie jest napisana ale postaram się ją dodać najpóźniej w niedzielę.
Komentujcie :DDDD
I jak wam się podobały stroje?


poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział XXIV „To co teraz powiem może wydać się strasznie oklepane, ale naprawdę mi na tobie zależy.”


27 dzień wakacji

- Co to ma być do jasnej cholery! – wykrzyknął Harry, gdy chłopcy jechali na próbę przed trasą koncertową.
- Stary spokojnie – powiedział Liam próbując go uspokoić.
- Weź nie przesadzaj. Może to tylko kolega – dodał Zayn smutnym tonem.
- Ale.. ale… No tylko zobacz na to zdjęcie – Loczek wskazał na pierwszą stronę kolorowego pisma. Tytułowe „wydarzenie” brzmiało: „Czy dziewczyna Harrego Styles’a znalazła sobie nowego chłopaka? Czy tym razem gwiazda One Direction została rzucona zanim zdołała rzucić?” Na zdjęciu Anabell przytulała się do Marco, ale fotograf wyłapał to w takiej perspektywie, jakby się całowali.
- Harry – Zayn położył przyjacielowi rękę na ramieniu – najpierw ją zapytaj. Nie rób głupstw.
Chłopcy spojrzeli się dziwnie na mulata.
- No co? Ja dostałem nauczkę – w obronnym geście podniósł dłonie – i przez to Perrie mnie znienawidziła – dodał już smutnym tonem.
- Panie kierowco zawracamy! – krzyknął Loczek.
- Ejjejej! Co ty sobie robisz? – upomniał go Liam.
- No jadę wyjaśnić sprawę.
- Ale teraz? Nie możesz poczekać?
- Nie. Inaczej nie będę mógł się skupić na próbie i, i tak posiedzimy tam dłużej.
Po chwili byli już pod domem brunetki. Harry szybko wyskoczył z auta i podbiegł do drzwi. Nacisnął dzwonek, a w mieszkaniu rozległ się drażniący uszy dźwięk. Po chwili rozległy się kroki.
- Czego – drzwi otworzyła Bella.
- Czy… czy to jest prawda? Znalazłaś sobie nowego chłopaka?! – zapytał brunet podniesionym głosem, machając przed oczami dziewczyny gazetą.
- COO?! – zapytała Bella z niedowierzaniem patrząc na zdjęcie.
- To! To twój chłopak? Co cię z nim łączy? – Harry bulwersował się coraz mocniej.
- Spokojnie, to nie mój chłopak ani nikt szczególny. Harry proszę uspokój się.
- Ugh, dobra postaram się nie krzyczeć.
- No więc to jest Marco, fotograf z Teen. Jak byłam raz u cioci w redakcji, to go poznałam. A wczoraj wracałam od Danielle i po prostu na niego wpadłam. Odprowadził mnie do domu i tyle. Żadnych romansów czy coś w tym stylu – powiedziała łagodnie dziewczyna.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę! – Harry od razu ją przytulił i czule pocałował. Z wozu chłopaków słychać było gwizdy i okrzyki „dopingujące”. Anabell nie zważając na nie tylko pogłębiła pocałunek. Poczuła jak Harry uśmiecha się, przygryzając jej dolną wargę.
- mmm Harry chyba… - zaczęła dziewczyna ale końcówka zdania została zagłuszona przez wargi Loczka.
- Jedziesz z nami do studia? – zapytał chłopak gdy już się od siebie oderwali.
- Chciałabym ale nie mo… - zaczęła brunetka.
- Możesz, możesz. Poradzę sobie z Jackobem – przerwała jej ciocia.
- To jedziemy! – wykrzyknął wesoło Hazza i podbiegł do auta, przy okazji wyrzucając gazetę do pobliskiego kosza.
- No widzę, że Hazzuś się zbytnio zbulwersował – powiedział Louis gdy wsiedli już do auta.
- No tak z lekka – odpowiedziała mu Bella – Ale na szczęście chłopak jest mądry i wie, że bym tego nie zrobiła.

26.07.2012r, czwartek, południe, studio chłopaków
No jak rano Harry przybiegł z awanturą to myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok. Ledwo co wstałam a już słyszę wrzaski. Omg co za człowiek. Serio pomyślał, że bym go tak perfidnie wykorzystała? :[
Chłopcy poszli na próbę, a ja siedzę w ich garderobie i  nareszcie mam chwilę, żeby zadzwonić do Perrie. W końcu się dowiem jak to się wczoraj skończyło.
~~~~~~~~~~~~~~~~~***~~~~~~~~~~~~~~

(P – Perrie, B- Bella)
P: No hej.
B: Cześć! I jak wczoraj poszło?
P: Nie wiem.
B: Ahaaa… a tak dokładniej?
P: No naprawdę nie wiem. W samochodzie się trochę pokłóciliśmy. W sumie nareszcie wygarnęłam mu co o nim myślę. Może zdobędzie się chociaż na zwykłe przepraszam.
B: Nadal tego nie zrobił? Co za idiota. A po pokazie?
P: Po chwilę porozmawialiśmy z dziennikarzami, a później przyjechały dziewczyny, bo miałyśmy próbę. Wiesz, w końcu trasa tylko po UK, ale przygotować się należy.
B: Właśnie! Zapomniałabym. Kiedy zaczynacie koncerty?
P: Tak od drugiego tygodnia sierpnia z tego co dobrze kojarzę. A co?
B: Bo wiesz, jak będziecie grały w Londynie, to ja się bardzo chętnie wybiorę.
P: To czuj się zaproszona. Ja już się nie mogę doczekać. Te momenty na scenie są niesamowite.
B: Nigdy nie sprawdzałam, ale mogę to sobie wyobrazić. Tylko trema na pewno jest mega duża.
P: No niby jest, ale później o niej zapominasz.
B: Haha… No ja…
P: Co?
B: Chłopaki chyba mają przerwę. Rozłączę się zanim przechwycą telefon. Papa.
P: Haha, pozdrów ich. Paa!

- No i co się pchasz? – zapytał z wyrzutem Niallerek swojego lokowatego kumpla gdy na raz próbowali przecisnąć się przez drzwi.
- Ja się pcham? To ty się pchasz parówo!
- Ej bez wyzwisk mi tutaj – upomniał ich Paul, który także  wszedł do pomieszczenia.
- Parówki – ciągnął rozmarzonym głosem blondyn. Wyłączył się po tym jak usłyszał o jedzenie – najlepsze są z majonezem. Tak zrobię sobie parówki z majonezem. Jak tylko przyjdziemy do domu. Doooom.
- Ogar Niall! – podniósł głos Paul.
- C-co się stało?
- Mamy sprawę do obgadania – powiedział menager ale przerwał, bo zauważył Bellę. Dziewczyna siedziała na kolanach Hazzy, na kanapie- A co ta młoda dama tutaj robi? – zapytał z miłym uśmiechem.
- Właśnie – Loczek poderwał się z miejsca – Bella to jest Paul nasz menager, Paul to jest Bella, moja dziewczyna – przy ostatnich dwóch słowach uśmiechnął się do brunetki.
- Miło mi pana poznać – dziewczyna wyciągnęła rękę.
- Jakiego „pana”. Jestem Paul. Nie lubię jak ktoś mówi do mnie per pan. Wtedy czuję się tak oficjalnie. – powiedział.
- A więc Paul, bardzo się cieszę, że cię poznałam – powtórzyła Bella, na co menager chłopców z uśmiechem uścisnął jej dłoń.
- A wiec jesteś dziewczyną tego oto tutaj Harrego tak? – zapytał.
- Moje źródła podają, że owszem – zaśmiała się Anabell.
- Dobra nie musicie się tutaj bawić w jakieś uprzejme gierki – narzekał Niall – omówmy to co mamy omówić i wracajmy do domu, bo parówki już na mnie czekają.
- Dobra to chodzi o to, że w następnym tygodniu, a dokładniej w tą niedzielę lecicie na całe 7 dni do JAPONII.
- Taaak! – chłopcy podskoczyli z miejsc i zaczęli wspólnie wiwatować. Po chwili gdy już się uspokoili Paul mógł kontynuować:
- Jeżeli chcecie, to nie mam nic przeciwko, żebyście zabrali ze sobą dziewczyny – tu spojrzał na Bellę – Tylko musicie mi powiedzieć kto jedzie najpóźniej do jutra. Dobrze, więc to by było wszystko. Możecie zmykać do domu i  - *spojrzenie na Nialla* - parówek.
Po tych słowach pożegnał się z chłopakami i wyszedł.
- I co o tym myślisz? – zagadnął Harry w drodze do auta.
-O czym? – powiedziała zdezorientowana Bella.
- No o Japonii oczywiście!
- Sama nie wiem…
- Nie ma bata, musisz jechać! – rzucił Liam z przedniego siedzenia – Danielle zapewne pojedzie, więc ty także musisz. Nie pozwolę jej się tam zanudzić.
- A co z resztą dziewczyn? – zapytał blondyn.
- Eleonor pewnie nie pojedzie, ma zajęcia na uczelni i nie może się tak zrywać – oznajmił Louis.
- A Perrie… jeżeli dzisiaj wszystko dobrze pójdzie to może pojedzie – uśmiechnął się Zayn.
- Co masz na myśli? – chciała się dowiedzieć Bella.
- Tajemnica – powiedział, a brunetka już zaczęła pisać do Perrie sms-a o treści: „Zayn coś na dzisiaj szykuje. Właśnie się zdradził. Najpierw go wysłuchaj, a później najwyżej wywal z mieszkania :* Bella” Gdy już miała wcisnąć „wyślij” telefon został wyrwany z jej rąk.
- O nieładnie! – powiedział mulat – Ja tu wam zdradzam tajemnice, a ty już chciałaś powiedzieć o tym Pez. Zepsułabyś niespodziankę!
- Za to spotka cię kara! Jak mogłaś chcieć to zrobić naszemu przyjacielowi? – odezwał się blondyn siedzący obok Belli. Po drugiej stronie znajdował się Harry. Na krótkie „trzy” zaczęli ją łaskotać. I tak właśnie minęła im droga. Gdy już byli pod domem Mag, Harry wysiadł razem z dziewczyną.
- A ty nie jedziesz z nimi? – zapytała gdy wóz chłopców zaczął się oddalać.
- A to źle, ze chcę spędzić z tobą trochę więcej czasu? – zapytał naśladując głos dziewczyny.
- Nie, to nawet bardzo dobrze – odpowiedziała mu i pocałowała go. Harry był zaskoczony lecz szybko odwzajemnił kissa. Lekko zaczął napierać językiem na zęby dziewczyny, tak żeby ich języki mogły rozpocząć wspólny taniec. Po chwili brunetka ułatwiła mu to, i ich języki zaczęły walczyć o dominacje. Harry jęknął z zachwytu czując ciepłe wargi dziewczyny na swoich. Przygryzł jej dolną wargę lekko ją zasysając czym wywołał jej cichy jęk przyjemności.
- Harry – wyszeptała odrywając się od niego.
- Hmm? – zapytał chłopak ponownie ją całując.
- Chodź do środka. Paparazzi zwęszą wszystko.
- Mam lepszy pomysł.
- Tak?
- Chodźmy do ogrodu. Pamiętasz początki naszej znajomości? – zapytał chłopak.

- Hej – powiedział delikatnie Harry i usiadł na huśtawce obok. Złapał Belle za rękę. Brunetka drgnęła przestraszona ale gdy zobaczyła twarz Loczka uspokoiła się i znów spuściła głowę, nie zdjęła słuchawek z uszu. Łzy poleciały po jej policzkach lecz szybko je starła, nie chciała by ktokolwiek zobaczył że jest słaba. Po kilkunastu minutach wreszcie się odezwała:
- Dziękuję.
- Za co? – zapytał Harry.
- Za to, ze jesteś i o nic nie pytasz.
- I tak byś nie usłyszała, miałaś słuchawki na uszach.
- Ale nie włączyłam żadnej muzyki, nic nie pasuje do mojego nastroju.
- A może to? – zapytał Harry i zaczął nucić przepiękną melodie i zaśpiewał -
„I know you’ve never loved the sound of your voice on tape
You never want to know how much you weigh
You still have to squeeze into your jeans
But you’re perfect to me”
- Jejku, to … to jest po prostu genialne. Czyja to piosenka?
- Nasza, 1D. Z nowej płyty. Tylko nie mów nikomu, że ją słyszałaś, bo mnie zabiją.

- A jak miałabym zapomnieć? – dziewczyna uśmiechnęła się smutno, bo przypomniała sobie wszystkie wydarzenie związane  z tą chwilą. Problemy z Eleonor…
- Za co mnie lubisz? Ale tak szczerze.
- Zanim Cię poznałam lubiłam Twój wygląd, śliczny uśmiech, dołeczki w policzkach, niesamowite spojrzenie, loczki, styl ubierania się. Polubiłam tez Twoje wygłupy z Louisem, wiesz chodzi mi o Larrego. A po tym jak Cię spotkałam i spędziliśmy razem trochę czasu, poznałam Twój charakter. Jesteś miły, opiekuńczy, zabawny, mądry. Ale jest jedna rzecz, którą lubię w Tobie najbardziej.
- Jaka?
- Wywołujesz uśmiech na mojej twarzy, nawet gdy mam podły humor. Jesteś takim promykiem słońca, który daje mi nadzieję w trudnych chwilach – powiedziała Anebell – Wiem, że głupio to zabrzmiało, bo chłopakom się takich rzeczy nie mówi ale chciałeś szczerości.
Harry stał przez chwilę i tylko wpatrywał się w oczy dziewczyny, po czym uśmiechnął się i powiedział:
- Ty też jesteś dla mnie takim promykiem – a później pocałował dziewczynę, w której zakochał się od pierwszego spojrzenia.

- Przepraszam, że później uciekłem – właśnie weszli do ogrodu i usiedli na ławeczce.
- Już wiem, nie musisz przepraszać – Bella zamknęła jego usta swoimi zagłuszając przy okazji myśli Loczka.

*Perspektywa Perrie*
*ding dong* *ding dong*
- No już idę! Nie pali się przecież! – ruszyłam się sprzed telewizora tylko dlatego, że dźwięk dzwonka w frontowych drzwiach jest bardzo wkurzający. Przekręciłam zamek, otworzyłam drzwi i aż mi szczęka opadła. Dobrze, że „zawiasy” są solidne i że nie rozbiła się o podłogę.
- Przepraszam – usłyszałam od stojącego z bukietem krwistoczerwonych róż Zayna. Chłopak był lekko zgarbiony, tak jakby się mnie obawiał. I w sumie dobrze. Debil, dupek i chuj wie co jeszcze.
- Tak fajnie – powiedziałam chłodnie – Coś jeszcze?
- Tak. Przepraszam, że byłem… jestem idiotą, ale chociaż mnie wysłuchaj. Wczoraj po tym co od ciebie usłyszałem w aucie, dałaś mi dużo tematów do rozmyśleń. Tak naprawdę to dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że El… że nie powinienem tego z nią robić. Masz rację. Jestem skończonym dupkiem. To nawet mało powiedziane. Jestem fałszywy i zjebany w równej linii. Wiem, że Louis ją kocha a jednak dopiero wczoraj to sobie uświadomiłem. To co teraz powiem może wydać się strasznie oklepane ale naprawdę mi na tobie zależy. Tak, mam słabość do Eleonor ale kocham Ciebie. Ten związek nie był tylko pod publikę. Gdy kazali mi wybierać którąś z dziewczyn twojego zespołu, chciałem ciebie. Tak, to było samolubne i potraktowałem cię jak lalkę, którą wybiera się w sklepie i zabiera do domu, ale przykułaś moją uwagę. Może jest jeszcze jakiś cień szansy. Spierdoliłem. Jak zawsze. Przepraszam.powiedział chłopak ze spuszczonym wzrokiem. Wyglądał tak smutno i żałośnie, że cała moja złość na niego się ulotniła.
- Zayn – powiedziałam delikatnie. Chciałam żeby się na mnie spojrzał.
- Tak? – zapytał niespokojnie ze wzrokiem nadal utkwionym w swoje buty.
- Kochanie – podeszłam do niego i złapałam jego twarz w dłonie. Dwudniowy zarost lekko drapał moje opuszki palców – Spójrz na mnie. Proszę.
Po tych słowach jego oczy podniosły się i spojrzenie napotkało moje.
- Tak? – powtórzył.
- Oprócz tego, że jesteś dupkiem, idiotą i wieloma innymi niezbyt przyjemnymi określeniami, to Kocham Cię – powiedziałam a jego oczy natychmiast rozbłysły w uśmiechu.
- Ja też cię kocham. Nawet nie wiesz jak bardzo – mocno mnie przytulił, a już po chwili nie czułam gruntu pod stopami. Zayn podniósł mnie nad swoją głowę i zaczął biegać po podjeździe.
- Hahaha, uspokój się bo zmienię zdanie – zagroziłam i natychmiast znalazłam się na ziemi. Uśmiechnęłam się zwycięsko.
- O nie! Wkręciłaś mnie! To niedopuszczalne! – wykrzyknął rozkładając ręce na boki – Musisz mi to wynagrodzić – powiedział i po chwili poczułam jego ciepłe wargi na swoich. Jęknęłam z rozkoszy. Jak ja za tym tęskniłam. 

26.07.2012r, czwartek, wieczór, dom
Nie wierzę jaki szalony dzień. Najpierw kłótnia z Harrym, później wypad do studia, propozycja Japoni. O kurcze! Zapomniałabym… Nie wiem jak to będzie z tą Japonią, z Paulem akurat planowaliśmy dla Mag niespodziankę na ten tydzień i oni…. No nie wiem czy mogę się tak zdradzać, bo jeżeli ciocia to przeczyta, to wszystko się wyda…. No zaryzykuje. A więc Paul i Mag mają wyjechać na tydzień do Paryża na tydzień. Tylko we dwoje. Przynajmniej takie było założenie. Ja i Jackob także mieliśmy jechać z nimi, ale zajmowałabym się małym cały czas, tak żebyśmy im nie przeszkadzali i żeby mogli być sami. Teraz nie wiem jak to będzie. Bardzo chcę jechać z chłopakami. Od zawsze chciałam zwiedzić ten kraj. Nie tylko dlatego, że mają tam przepiękne ogrody (szczególnie teraz, latem) ale też dlatego, że lubię oglądać anime i fajnie byłoby (może) spotkać ich twórców. To byłoby coś. Może uda się trochę zmienić plany? Oby. Paryż to piękne miasto z tą całą wieżą Effila ale Japonia to moje marzenie. Jeszcze nawet nie wiem gdzie się zatrzymamy ale już się jaram.
Muszę coś wykombinować. Tak odbiegłam od głównej rzeczy … Otóż to już jutro jest pokaz u STELLI! Matko zapomniałabym o tym. Dobrze, że Dan ma głowę na karku i wszystko pod kontrolą. Muszę tam być około 15, żeby wszystko omówić, przygotować się (a raczej oddać w ręce specjalistów) i takie tam różne. Pokaz zaczyna się o 18 więc będzie (mam nadzieję) wystarczająco czasu. Boje się. Ale też jestem podekscytowana na maksa. Pewnie nie pamiętasz pamiętniczku jak na samym początku pisałam, ze mam przeczucie co do tych wakacji. Po prostu wiedziałam, że będą niezwykłe. Mam wrażenie, że to sen i za chwilę się obudzę. Czasem nawet szczypię się delikatnie aby sprawdzić czy to rzeczywistość. To jest takie niezwykłe, nierealne. Wszystko dzieje się tak szybko i już nie zdążam z natłokiem nowych wydarzeń. Wczoraj wydaje mi się odleglejsze niż powinno. Mam wrażenie, że jestem tu w Anglii już od kilku miesięcy, a tak naprawdę upłynął niecały miesiąc.
Dobra skoro jutro pokaz, to trzeba się przygotować. Nie mogę przecież wyglądać jak potwór, chociażby dlatego, ze Harry tam będzie. Jest 19.00 a ja właśnie się wykąpałam i teraz idę w kimę aż do 11. Około 14.30 przyjeżdża Dan i jedziemy na POKAZ! OŁ JEEE xd Już mi odwala ale to dlatego, że jestem mega ciekawa jak to wszystko wypali (albo i nie). Trzymaj kciuki pamiętniku.
Oł maj Gasz.
Nadal nie mogę w to uwierzyć.
Ale długi wpis. Teraz to już na serio dobranoc.
<33
~~~~~~~~~~~~~~~~~~***~~~~~~~~~~~~~~~~~~
______________________________________________________
Mam nadzieję, że po przczytaniu wybaczycie mi tak długą przerwę. Znów... Jestem zła i nie wywiązuje sie z dodawania rozdziałów na czas. :[ Przepraszam.
Po pierwsze: CHCIAŁABYM WAM PODZIĘKOWAĆ ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE. Jeżeli same piszecie bloga to wiecie jak one motywują ♥♥♥
Po drugie:
Przepraszam ale nie będę miała przez najbliższe tygodnie czasu, aby czytać i komentować wasze blogi, za co z góry przepraszam. Ale gdy tylko mi się uda to nadrobię wszystkie zaległości i wynagrodzę to oczywiście komentarzami pod każdym rozdziałem :D Mam nadzieję, że mi wybaczycie :D Po prostu mam dużo roboty w szkole, w harcerstwie (aaaaa zostałam zastępową!!! a to wiąże się z dodatkowymi obowiązkami), z nauką nowego języka i z treningami. :[
Dedykacja dla Juli, z którą sobie piszę na gg ostatnio :D I jak chcecie, to wpadajcie na jej (nowo założonego) bloga -> http://neverloveyourself.blogspot.com/ :D
To do następnego.
I naprawdę mam zaciesz, bo ostatni rozdział wyświetlono aż 90 razy, co się nie zdarzało z około 6 poprzednimi :D