czwartek, 14 marca 2013

Rozdział XXV część I "Zatrzymał się krok przede mną. Zaczął dalej śpiewać patrząc mi prosto w oczy."


28 dzień wakacji

27.07.2012r, piątek, południe, dom
Jeszcze z pół godziny spania i bym zaspała xd Ale na szczęście Dan zadzwoniła i mnie obudziła. Nie wiem co ja bym bez niej zrobiła. Już jestem ogarnięta i czekam aż po mnie podjedzie.
Rozmawiałam wczoraj z Paulem o tym, co zrobić z Paryżem. I…. powiedział, że jeśli tylko Mag i moja mam się zgodzą żebym jechała, to on spokojnie sobie poradzi z Jackobem w Paryżu. Jejku ale się ucieszyła. Teraz tylko najtrudniejsza rzecz – przekonać mamę. To nie będzie zbyt łatwe. Oby się udało. Harremu powiedziałam już że jadę więc mam nadzieję, że nie będę musiała zmieniać decyzji.
NIE MOĘ SIĘ DOCZEKAĆ.
Dan już podjechała. Trzymaj kciuki!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~***~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jak wyglądają kulisy największych pokazów mody? Powiedzmy, że ze wszystkich stron słychać krzyki, ludzie biegają w tę i z powrotem. Wszyscy się spieszą mimo, że do pokazu jeszcze około 50 minut. Bella i Dan przyjechały jako jedne z pierwszych. Poznały Stellę, która okazała się bardzo przyjazną osobą i pochwaliła je za wygląd. Z Eleonor musiały spędzić trochę czasu, bo dziewczyna tłumaczyła im wszystko po kolei. Najpierw trzeba się udać do fryzjera, później kosmetyczka, dopiero na końcu stroje.
- Boję się – powiedziała Bella do siedzącej obok Danielle.
- Ja też.
- Ty? Przecież występowałaś już przed większą publicznością.
- Tak ale zawsze w grupie. Poza tym ja zawsze się stresuje – wytłumaczyła Dan – Nie mam sposobu na tremę. Za każdym razem jest tak samo. Nie umiem się „przyzwyczaić” do występów na żywo.
- Koszmar zaraz się zacznie – stwierdziła Bella gdy do pomieszczenia, gdzie siedziały wszystkie modelki weszła Stella.
- Witam moje drogie – przywitała się kobieta – Bardzo się cieszę, że postanowiłyście wziąć udział w dzisiejszym pokazie i mam nadzieję, że stroje które dla was przygotowałam przypadną wam do gustu.
W tym momencie rozległy się oklaski.
- Tak, ja też się denerwuję i jestem bardzo ciekawa jak nowa kolekcja zostanie przyjęta – kontynuowała Stella – Proszę was o jedno: Dajcie z siebie wszystko!
- Tak jest! – odkrzyknęły dziewczyny i zaczęło się ustalanie kolejności i strojów. Mimo, iż wstępny szkic zrobiony był już tydzień temu, teraz trzeba było wszystko dopracować. W dwadzieścia minut ustalona była kolejność, a pierwsze modelki zakładały stroje. Ogółem dziewczyn było 12. Każda miała iść 4 razy. Na początku plaża, później stroje codzienne, następnie  „wariacje projektanta” no i suknie wieczorowe. Na samiutkim końcu miała iść dziewczyna w sukni ślubnej. Naprawdę przepięknej.
Bella szła jako 4, Danielle 7, a Eleonor 9.
Od strony publiczności rozległy się oklaski, a na scenę weszła Nicki Minaj, która miała wystąpić przy strojach bikini. Gdy pierwsze nuty „Starships” (zapuść nutę, no chyba że nie lubisz piosenki xd) zaczęły sączyć się z głośnika, oklaski stały się jeszcze głośniejsze. Publiczność była chyba naprawdę bardzo podekscytowana.
- Pamiętajcie: Jeżeli nawet się pomylicie, to nie możecie dać po sobie poznać, że coś poszło nie tak – projektantka dała ostatnie porady i zacisnęła kciuki na szczęście.
Danielle podeszła do Belli i ściskając jej rękę powiedziała: Poradzisz sobie. Jesteś piękna więc no stress dziewczyno. A teraz się uśmiechnij i zaskocz Harrego swoim wyglądem.
„ O fuck! Teraz to mnie pocieszyła. Jak się pomylę i Hazza i reszta chłopaków to zobaczą, to tylko wziąć sznur i udać się nad rzekę. Kaplica będzie, jak nic” – pomyślała Bella.

*Oczami Anabell*
Dziewczyny na samym początku zaczęły się niespokojnie wiercić co oznaczało, że już za chwilę wejdą na scenę. Gdy Nicki zaczęła śpiewać, pierwsza modelka ruszyła na wybieg.
Kostium w którym wystąpiła Bella :D
Zaczęło się nerwowe odliczanie w myślach. Jedna, druga, trzecia. I ja.
Trzy kroki.
Poza.
Idziemy dalej. Teraz żeby tylko się nie wywalić.
Te światła są tak mocne, że prawie nic nie widzę. A jak nie zauważę końca wybiegu i się wywalę? Matko! To będzie kompletna porażka.
Dobra, spokój.
Tam stoi Nicki, co oznacza, że niedługo będzie koniec wybiegu. Jeszcze trzy małe kroki
, poza,
obrót
i wracamy.
Końcowa poza i nareszcie zeszłam. Uff!

- I jak wrażenia? – zaczepiła mnie Danielle, która za chwilkę miała wchodzić.
- Strasznie oślepiające światła i bardzo gorąco. Normalnie jak na plaży. Te reflektory są według mnie za mocne. Albo po prostu chcieli zamienić wybieg w plaże, bo są parasole, piasek rozsypany naokoło itp. Zresztą sama zobaczysz. Trzymam kciuki.
Myślę, że sobie poradzi. Zresztą co ja się zastanawiam? Na pewno da radę. Idę się szybko przebrać, bo jak nie zdążę to będzie jeszcze gorzej. Kostium, który na sobie miałam jest naprawdę boski. I nawet fajnie w nim wyglądam. Co rzadko się zdarza. Zazwyczaj przypominam tłustą świnię wciśniętą w ciasny ciuch. No masakra po prostu. Do szatni po chwili zaszła Danielle. Miała na sobie, może nie strój idealny do kąpieli, ale taki na plażę. Wyglądała w nim mega zajebiście. Ona naprawdę mogłaby być modelką.
Kostium który miała na sobie Danielle
- I jak twoje wrażenia? - zapytałam ją.
- Tak jak mówiłaś. Gorąco, tłoczno, hałaśliwie no i te reflektory. Masakra. - odpowiedziała przyjaciółka.
- Ja myślałam że wywalę się na samym środku. Kto normalny do stroju kąpielowego zakłada 10 centymetrowe szpilki? Gdyby to jeszcze były koturny to jakoś bym uszła, a tak zapewne szłam jak kaczka - zaczęłam narzekać i wskazałam na czarne szpilki, których jeszcze nie zdjęłam.
- Ja tam nie narzekam - powiedziała brunetka i wskazała z uśmiechem na swoje baleriny.
- Zazdroszczę. Jeszcze kilka razy przejdę się w takich butach, to będziecie mnie zanosić na rękach do domu - zaśmiałam się,
- Harry na pewno ci pomoże. A teraz już kończ się przebierać, bo naprawdę nie zdążysz na czas.
Codzienny strój - Anabell
Codzienny strój - Danielle (udajmy, że nie ma tu Liama xd)
- Pomóż mi z tym - wskazałam na ciuchy, które miałam założyć. Danielle od razu mi pomogła i już po chwili byłam gotowa. Wpadłam do przedsionka z którego wychodziłyśmy akurat w momencie gdy Stella zaczynała się już niecierpliwić. Modelka, za którą miałam iść własnie schodziła ze sceny. Szybko podbiegłam i dosłownie zostałam wepchnięta na wybieg. O mało nie zaliczyłam gleby, a nawet nie jestem na obcasach. Jezu ale siara. Teraz już miałam trochę opanowane przejście więc szłam bardziej wyluzowana. Codzienny strój na szczęście nie miał obcasów, za co dziękowałam Bogu w duszy. Przeszłam się po wybiegu i kilka razy okręciłam przy końcu. 

Taak, hałas był naprawdę niezły. Teraz już rozumiem dlaczego Louis miał problemu z uchem. Chociaż i tak, tutaj jest zapewne o wiele ciszej niż na ich koncertach. Teraz już nie było czasu na gadki z Danielle gdy już zeszłam. Od razu pogoniono mnie do szatni. Nie wiem jakie zwariowane ciuchy uszyła Stella ale łatwo ich się na pewno nie założy. "Obym nie musiała zakładać szpilek" - modliłam się w duchu.
Bella                           Danielle                     Eleonor
No niestety moje prośby tym razem nie były wysłuchane. Musiałam się wcisnąć w czerwoną sukienkę z orientalnym wzorem, a do tego beżowe szpilki, wiązane nad kostką rzemykiem. Sukienka była bardzo wygodna i mniej zwariowana niż myślałam. Na szczęście Stella bardziej specjalizuje się w odzieży sportowej i nie wymyśla kreacji w stylu Lady Gagi. 
Moje oczy już powoli przyzwyczaiły się do rażących reflektorów więc zaczęłam rozróżniać kontury i twarze osób siedzących na sali. W pierwszym rzędzie dostrzegłam mnóstwo bloggerów z laptopami na kolanach i kamerkami przyczepionymi do obudowy, i wycelowanymi w wybieg.
Mam nadzieje, że tylko robią zdjęcia, a nie hangouty, twitcamy, czy coś w tym stylu. Mam na myśli transmisję na żywo. Zobaczyłam tam tez chłopców i delikatnie się do niech uśmiechnęłam ale chyba tego nie zauważyli. W sumie to się nie dziwię. Szczegółów tu nie rozpoznasz. Harry patrzył się na mnie i akurat wychwyciłam moment w którym oblizywał usta. Czyżbym aż tak dobrze wyglądała? :D  Na scenie nadal szalała Nicki. Naprawdę lubię jej muzykę. Jest idealna do tańczenia i do tej części pokazu pasuje perfekcyjnie. Jedyna co mnie martwi to, co zaśpiewa przy strojach wieczorowych i sukni ślubnej. Nie widziałam jej jeszcze ale wiem, ze wystąpi w niej Miranda Kerr. Tak, ta sama którą można spotkać na wybiegach u Victoria Secret. 
Po zejściu znów zostałam przebrana. Jak na początku wydawało się to ciekawe i niesamowite, to teraz zaczęło być nudne. Oczywiście brawa dodawały pewności siebie i tej świadomości, że się spodobałaś.
Szpilki do sukni wieczorowej były meega wysokie, 13 cm jak nic. Przecież ja się w tym zabiję.

Bella - suknia wieczorowa


Danielle - suknia wieczorowa
Ze sceny zaczęły płynąć przyjemne dźwięki piosenki Justina Biebera - Never let You Go . Był to znak aby pierwsza modelka ruszyła. Suknie były piękne i nie mogłam wyjść z podziwu, dla projektantki.
Byłam pewna, że muzyka została puszczona z głóśników, dopóki nie weszłam na scenę i na własne oczy nie zobaczyłam Justina siedzącego na krześle z gitarą. Naprawdę przeżyłam szok. Na chwile się zatrzymałam, ale szybko ogarnęłam emocje i poszłam dalej. Co chwila na niego zerkałam. Na szczęście udało mi się przejść i nie zaliczyć żadnej gleby nawet gdy Justin śpiewał obok mnie na żywo. Myślałam ze będę sparaliżowana ale było dobrze. Zapomniałam tylko o środkowym obrocie, ale myślę, że bez tego da się przeżyć. Gdy weszłam do szatni, zmęczona, mając ochotę zdjąć z siebie te ubrania, i wrócić do domu, zastałam tam niezły harmider. Kilkanaście osób stało w kółku i o czymś zawzięcie dyskutowało. Było słychać wyraźne krzyki Stelli: Jak to się mogło stać? Wiesz co zrobiłaś?
Podeszłam aby z ciekawosci dowiedzieć się o co chodzi. Stanęłam koło projektantki i zajrzałam jej przez ramię. Na sofie siedziała Miranda z wykrzywioną w bólu twarzą. już ubrana w suknie, która zaczęli z niej ściągać. 
- Ty! - Stella odwróciła się i wskazała na mnie palcem.
- Ja? - pisnęłam przestraszona - Przepraszam, nie wiedziałam że to tajne "spotkanie" - powiedziałam zdenerwowana.
- Nie o to chodzi. Chodź tu - pociągnęła mnie za rękę i szybko oplotła centymetrem. - Idealnie - podsumowała.
- O co chodzi? - próbowałam się dowiedzieć.
- Pójdziesz w sukni ślubnej - odpowiedziała zwięźle, i już zaczęli mnie w nią ubierać.
- Ale zaraz, dlaczego? Przecież Miranda miała isć. A poza tym ja się nie nadaję. To mój pierwszy pokaz - protestowałam.
- ja skręciłam kostkę w tych szpilkach i  nie mogę isć. Poradzisz sobie. Widziałam cię na wybiegu i wierzę, ze ci się uda. Wypadniesz świetnie - powiedziała modleka.
- Ale.. ale ja - zaczęłam ale mi bezczelnie przerwano.
 - Nie marudź tylko się ubieraj, bo zaraz powinnaś wychodzić - ucięła ostro Stella. W tym momencie sie jej przestraszyłam. po chwili inne modelki pomagały mi zakładac kolejne części. Widać, że są miłe. Danielle gdy tylko przyszła pogratulowała mi, i też pomogła. Już prawie wszystko było gotowe, gdy do środka wparowała Eleonor. To znaczy że poszła ostatnia dziewczyna. Elka miała strasznie zniesmaczoną minę i można by nawet rzec - wrogie spojrzenie. Tak jakby chciała mnie zabić.
Dziewczyny wypchnęły mnie z szatni i poprowadziły przed wybieg. Ostatnia modelka już zeszła, a styliści poprawiali mi jeszcze włosy.  Po chwili opóźnienia wreszcie weszłam na wybieg. (Postaraj się zgrać słowa piosenki w tekście z muzyką xd) Justin zmienił muzykę.Wszystkie oczy były zwrócone w moją stronę. Czułam się dziwnie ale podobała mi się uwaga jaką mi poświęcono.
Bella w sukni ślubnej
Gdy doszłam już do końca wybiegu, zobaczyłam, że Juju wstaje z miejsca, podaje gitarę koledze i zaczyna do mnie podchodzić cały czas śpiewając.
"I'm just trying make a little conversation". Zatrzymał się krok przede mną. Zaczął dalej śpiewać patrząc mi prosto w oczy
"Tell me what your name is" . Widownia ucichła i przypatrywała się przedstawieniu z zapartym tchem
"You know it's right, don't be so cold, we could be fire
Tomorrow we go, let's start tonight"
Justin złapał mnie za rękę i okręcił wokół tak, że suknia zafalowała.
"I can take you up, I can take you home
I can take you oh-oh-oh where you wanna go
I can pack it up, we could take it slow
I can take you home" -
przy tym wersie wskazał na mnie ręką i kiwnął palcem abym podeszła.
Cały czas patrzył mi w oczy przez co się zarumieniłam. Chociaż pod warstwą makijażu może nie będzie widać jakiego buraka spaliłam. Zaczęliśmy wolno tańczyć. Jakoś pokonałam paraliż i potrafiłam zrobić krok do przodu i do tyłu. Suknia ograniczała moje ruchy ale najważniejsze co zaprzątało mi teraz głowę, to żeby nie zaliczyć gleby gdy wszyscy się patrzą. Stanęliśmy jeszcze bliżej i Bieber położył jedną rękę na mojej talii, a drugą złapał moją i utworzył idealną ramę. Nie wiedziałam ze tańce towarzyskie też są jego mocną stroną. Dobrze, że mikrofon miał założony na ucho. Poruszaliśmy się wolno w rytm jego piosenki. Nie mogłam powstrzymać mega uśmiechu cisnącego mi się na usta. Ta chwila była magiczna. Tańczyłam ze swoim drugim największym idolem. Mówiłam już o tym, że go ubóstwiam? Nie? To już wiecie. :D
Ze strony widowni zaczęły dochodzić jakieś szmery, jakby przesuwane krzesło czy coś. Ale tylko jedno czy dwa. Kurcze! Harry siedzi na widowni, a ja tu sobie jakieś tańce urządzam. Skoro o zwykłe zdjęcie z Marco zrobił mi taką awanturę, to co powie na to?
"I can take you up, I can take you home
I can take you oh-oh-oh where you wanna go
I can pack it up, we could take it slow
I can take you home"

Gdy Justin zakończył ten kawałek na scenę wbiegł Harry. Kurde!
"Baby, señorita, ma chérie, please be my little lady," - śpiewał dalej Juju.
"Mi amor, you're the one I adore you, come on be my little lady" - dołączył się mój chłopak.
COOOO? 
Serio stałam teraz z miną wtf? Na szczęście nie zepsuje pokazu i mi się nie oberwie. Spojrzałam na niego próbując przekazać wyraźny komunikat: JUSTIN NIE JEST DLA CIEBIE ŻADNYM ZAGROŻENIEM, ale ten tak się wkręcił, że zaczął na zmianę z Justinem śpiewać wersy refrenu. Gdy kanadyjczyk śpiewał:
"I can take you up, I can take you home"
Harry śpiewał zaprzeczając jego słowa:
"You can't pack it up, you couldn't take it slow
cuz she's the one for me and you should just gooo"
A po tym wersie wziął mnie na ręce i zniósł ze sceny. Widownia oszalała. Naprawdę. Byłam zaskoczona ilością i głośnością braw, którymi nas nagrodzono.
- Jesteś moja, pamiętaj o tym - powiedział Harry, gdy już postawił mnie na ziemi i delikatnie mnie pocałował.
- A ty jesteś mój - przypomniałam mu przerywając pocałunek.

____________________________________________________________
No więc, pisałam ten rozdział ponad 5 godzin i myślę, że docenicie to jakimiś komentarzami.
Podobają wam się takie łączone sceny z muzyką? I czy w ogóle wam się zgrało? Starałam się, żeby dobrze wyszło ale resztę pozostawiam do waszej oceny.
I love you guys xx
Jak zauważyliście w tytule jest to I część XXV rozdziału. Podzieliłam go, ponieważ nie chciałam aby był za długi, a to wydarzenie było akurat takie żeby skończyć xd Druga część jeszcze nie jest napisana ale postaram się ją dodać najpóźniej w niedzielę.
Komentujcie :DDDD
I jak wam się podobały stroje?


poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział XXIV „To co teraz powiem może wydać się strasznie oklepane, ale naprawdę mi na tobie zależy.”


27 dzień wakacji

- Co to ma być do jasnej cholery! – wykrzyknął Harry, gdy chłopcy jechali na próbę przed trasą koncertową.
- Stary spokojnie – powiedział Liam próbując go uspokoić.
- Weź nie przesadzaj. Może to tylko kolega – dodał Zayn smutnym tonem.
- Ale.. ale… No tylko zobacz na to zdjęcie – Loczek wskazał na pierwszą stronę kolorowego pisma. Tytułowe „wydarzenie” brzmiało: „Czy dziewczyna Harrego Styles’a znalazła sobie nowego chłopaka? Czy tym razem gwiazda One Direction została rzucona zanim zdołała rzucić?” Na zdjęciu Anabell przytulała się do Marco, ale fotograf wyłapał to w takiej perspektywie, jakby się całowali.
- Harry – Zayn położył przyjacielowi rękę na ramieniu – najpierw ją zapytaj. Nie rób głupstw.
Chłopcy spojrzeli się dziwnie na mulata.
- No co? Ja dostałem nauczkę – w obronnym geście podniósł dłonie – i przez to Perrie mnie znienawidziła – dodał już smutnym tonem.
- Panie kierowco zawracamy! – krzyknął Loczek.
- Ejjejej! Co ty sobie robisz? – upomniał go Liam.
- No jadę wyjaśnić sprawę.
- Ale teraz? Nie możesz poczekać?
- Nie. Inaczej nie będę mógł się skupić na próbie i, i tak posiedzimy tam dłużej.
Po chwili byli już pod domem brunetki. Harry szybko wyskoczył z auta i podbiegł do drzwi. Nacisnął dzwonek, a w mieszkaniu rozległ się drażniący uszy dźwięk. Po chwili rozległy się kroki.
- Czego – drzwi otworzyła Bella.
- Czy… czy to jest prawda? Znalazłaś sobie nowego chłopaka?! – zapytał brunet podniesionym głosem, machając przed oczami dziewczyny gazetą.
- COO?! – zapytała Bella z niedowierzaniem patrząc na zdjęcie.
- To! To twój chłopak? Co cię z nim łączy? – Harry bulwersował się coraz mocniej.
- Spokojnie, to nie mój chłopak ani nikt szczególny. Harry proszę uspokój się.
- Ugh, dobra postaram się nie krzyczeć.
- No więc to jest Marco, fotograf z Teen. Jak byłam raz u cioci w redakcji, to go poznałam. A wczoraj wracałam od Danielle i po prostu na niego wpadłam. Odprowadził mnie do domu i tyle. Żadnych romansów czy coś w tym stylu – powiedziała łagodnie dziewczyna.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę! – Harry od razu ją przytulił i czule pocałował. Z wozu chłopaków słychać było gwizdy i okrzyki „dopingujące”. Anabell nie zważając na nie tylko pogłębiła pocałunek. Poczuła jak Harry uśmiecha się, przygryzając jej dolną wargę.
- mmm Harry chyba… - zaczęła dziewczyna ale końcówka zdania została zagłuszona przez wargi Loczka.
- Jedziesz z nami do studia? – zapytał chłopak gdy już się od siebie oderwali.
- Chciałabym ale nie mo… - zaczęła brunetka.
- Możesz, możesz. Poradzę sobie z Jackobem – przerwała jej ciocia.
- To jedziemy! – wykrzyknął wesoło Hazza i podbiegł do auta, przy okazji wyrzucając gazetę do pobliskiego kosza.
- No widzę, że Hazzuś się zbytnio zbulwersował – powiedział Louis gdy wsiedli już do auta.
- No tak z lekka – odpowiedziała mu Bella – Ale na szczęście chłopak jest mądry i wie, że bym tego nie zrobiła.

26.07.2012r, czwartek, południe, studio chłopaków
No jak rano Harry przybiegł z awanturą to myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok. Ledwo co wstałam a już słyszę wrzaski. Omg co za człowiek. Serio pomyślał, że bym go tak perfidnie wykorzystała? :[
Chłopcy poszli na próbę, a ja siedzę w ich garderobie i  nareszcie mam chwilę, żeby zadzwonić do Perrie. W końcu się dowiem jak to się wczoraj skończyło.
~~~~~~~~~~~~~~~~~***~~~~~~~~~~~~~~

(P – Perrie, B- Bella)
P: No hej.
B: Cześć! I jak wczoraj poszło?
P: Nie wiem.
B: Ahaaa… a tak dokładniej?
P: No naprawdę nie wiem. W samochodzie się trochę pokłóciliśmy. W sumie nareszcie wygarnęłam mu co o nim myślę. Może zdobędzie się chociaż na zwykłe przepraszam.
B: Nadal tego nie zrobił? Co za idiota. A po pokazie?
P: Po chwilę porozmawialiśmy z dziennikarzami, a później przyjechały dziewczyny, bo miałyśmy próbę. Wiesz, w końcu trasa tylko po UK, ale przygotować się należy.
B: Właśnie! Zapomniałabym. Kiedy zaczynacie koncerty?
P: Tak od drugiego tygodnia sierpnia z tego co dobrze kojarzę. A co?
B: Bo wiesz, jak będziecie grały w Londynie, to ja się bardzo chętnie wybiorę.
P: To czuj się zaproszona. Ja już się nie mogę doczekać. Te momenty na scenie są niesamowite.
B: Nigdy nie sprawdzałam, ale mogę to sobie wyobrazić. Tylko trema na pewno jest mega duża.
P: No niby jest, ale później o niej zapominasz.
B: Haha… No ja…
P: Co?
B: Chłopaki chyba mają przerwę. Rozłączę się zanim przechwycą telefon. Papa.
P: Haha, pozdrów ich. Paa!

- No i co się pchasz? – zapytał z wyrzutem Niallerek swojego lokowatego kumpla gdy na raz próbowali przecisnąć się przez drzwi.
- Ja się pcham? To ty się pchasz parówo!
- Ej bez wyzwisk mi tutaj – upomniał ich Paul, który także  wszedł do pomieszczenia.
- Parówki – ciągnął rozmarzonym głosem blondyn. Wyłączył się po tym jak usłyszał o jedzenie – najlepsze są z majonezem. Tak zrobię sobie parówki z majonezem. Jak tylko przyjdziemy do domu. Doooom.
- Ogar Niall! – podniósł głos Paul.
- C-co się stało?
- Mamy sprawę do obgadania – powiedział menager ale przerwał, bo zauważył Bellę. Dziewczyna siedziała na kolanach Hazzy, na kanapie- A co ta młoda dama tutaj robi? – zapytał z miłym uśmiechem.
- Właśnie – Loczek poderwał się z miejsca – Bella to jest Paul nasz menager, Paul to jest Bella, moja dziewczyna – przy ostatnich dwóch słowach uśmiechnął się do brunetki.
- Miło mi pana poznać – dziewczyna wyciągnęła rękę.
- Jakiego „pana”. Jestem Paul. Nie lubię jak ktoś mówi do mnie per pan. Wtedy czuję się tak oficjalnie. – powiedział.
- A więc Paul, bardzo się cieszę, że cię poznałam – powtórzyła Bella, na co menager chłopców z uśmiechem uścisnął jej dłoń.
- A wiec jesteś dziewczyną tego oto tutaj Harrego tak? – zapytał.
- Moje źródła podają, że owszem – zaśmiała się Anabell.
- Dobra nie musicie się tutaj bawić w jakieś uprzejme gierki – narzekał Niall – omówmy to co mamy omówić i wracajmy do domu, bo parówki już na mnie czekają.
- Dobra to chodzi o to, że w następnym tygodniu, a dokładniej w tą niedzielę lecicie na całe 7 dni do JAPONII.
- Taaak! – chłopcy podskoczyli z miejsc i zaczęli wspólnie wiwatować. Po chwili gdy już się uspokoili Paul mógł kontynuować:
- Jeżeli chcecie, to nie mam nic przeciwko, żebyście zabrali ze sobą dziewczyny – tu spojrzał na Bellę – Tylko musicie mi powiedzieć kto jedzie najpóźniej do jutra. Dobrze, więc to by było wszystko. Możecie zmykać do domu i  - *spojrzenie na Nialla* - parówek.
Po tych słowach pożegnał się z chłopakami i wyszedł.
- I co o tym myślisz? – zagadnął Harry w drodze do auta.
-O czym? – powiedziała zdezorientowana Bella.
- No o Japonii oczywiście!
- Sama nie wiem…
- Nie ma bata, musisz jechać! – rzucił Liam z przedniego siedzenia – Danielle zapewne pojedzie, więc ty także musisz. Nie pozwolę jej się tam zanudzić.
- A co z resztą dziewczyn? – zapytał blondyn.
- Eleonor pewnie nie pojedzie, ma zajęcia na uczelni i nie może się tak zrywać – oznajmił Louis.
- A Perrie… jeżeli dzisiaj wszystko dobrze pójdzie to może pojedzie – uśmiechnął się Zayn.
- Co masz na myśli? – chciała się dowiedzieć Bella.
- Tajemnica – powiedział, a brunetka już zaczęła pisać do Perrie sms-a o treści: „Zayn coś na dzisiaj szykuje. Właśnie się zdradził. Najpierw go wysłuchaj, a później najwyżej wywal z mieszkania :* Bella” Gdy już miała wcisnąć „wyślij” telefon został wyrwany z jej rąk.
- O nieładnie! – powiedział mulat – Ja tu wam zdradzam tajemnice, a ty już chciałaś powiedzieć o tym Pez. Zepsułabyś niespodziankę!
- Za to spotka cię kara! Jak mogłaś chcieć to zrobić naszemu przyjacielowi? – odezwał się blondyn siedzący obok Belli. Po drugiej stronie znajdował się Harry. Na krótkie „trzy” zaczęli ją łaskotać. I tak właśnie minęła im droga. Gdy już byli pod domem Mag, Harry wysiadł razem z dziewczyną.
- A ty nie jedziesz z nimi? – zapytała gdy wóz chłopców zaczął się oddalać.
- A to źle, ze chcę spędzić z tobą trochę więcej czasu? – zapytał naśladując głos dziewczyny.
- Nie, to nawet bardzo dobrze – odpowiedziała mu i pocałowała go. Harry był zaskoczony lecz szybko odwzajemnił kissa. Lekko zaczął napierać językiem na zęby dziewczyny, tak żeby ich języki mogły rozpocząć wspólny taniec. Po chwili brunetka ułatwiła mu to, i ich języki zaczęły walczyć o dominacje. Harry jęknął z zachwytu czując ciepłe wargi dziewczyny na swoich. Przygryzł jej dolną wargę lekko ją zasysając czym wywołał jej cichy jęk przyjemności.
- Harry – wyszeptała odrywając się od niego.
- Hmm? – zapytał chłopak ponownie ją całując.
- Chodź do środka. Paparazzi zwęszą wszystko.
- Mam lepszy pomysł.
- Tak?
- Chodźmy do ogrodu. Pamiętasz początki naszej znajomości? – zapytał chłopak.

- Hej – powiedział delikatnie Harry i usiadł na huśtawce obok. Złapał Belle za rękę. Brunetka drgnęła przestraszona ale gdy zobaczyła twarz Loczka uspokoiła się i znów spuściła głowę, nie zdjęła słuchawek z uszu. Łzy poleciały po jej policzkach lecz szybko je starła, nie chciała by ktokolwiek zobaczył że jest słaba. Po kilkunastu minutach wreszcie się odezwała:
- Dziękuję.
- Za co? – zapytał Harry.
- Za to, ze jesteś i o nic nie pytasz.
- I tak byś nie usłyszała, miałaś słuchawki na uszach.
- Ale nie włączyłam żadnej muzyki, nic nie pasuje do mojego nastroju.
- A może to? – zapytał Harry i zaczął nucić przepiękną melodie i zaśpiewał -
„I know you’ve never loved the sound of your voice on tape
You never want to know how much you weigh
You still have to squeeze into your jeans
But you’re perfect to me”
- Jejku, to … to jest po prostu genialne. Czyja to piosenka?
- Nasza, 1D. Z nowej płyty. Tylko nie mów nikomu, że ją słyszałaś, bo mnie zabiją.

- A jak miałabym zapomnieć? – dziewczyna uśmiechnęła się smutno, bo przypomniała sobie wszystkie wydarzenie związane  z tą chwilą. Problemy z Eleonor…
- Za co mnie lubisz? Ale tak szczerze.
- Zanim Cię poznałam lubiłam Twój wygląd, śliczny uśmiech, dołeczki w policzkach, niesamowite spojrzenie, loczki, styl ubierania się. Polubiłam tez Twoje wygłupy z Louisem, wiesz chodzi mi o Larrego. A po tym jak Cię spotkałam i spędziliśmy razem trochę czasu, poznałam Twój charakter. Jesteś miły, opiekuńczy, zabawny, mądry. Ale jest jedna rzecz, którą lubię w Tobie najbardziej.
- Jaka?
- Wywołujesz uśmiech na mojej twarzy, nawet gdy mam podły humor. Jesteś takim promykiem słońca, który daje mi nadzieję w trudnych chwilach – powiedziała Anebell – Wiem, że głupio to zabrzmiało, bo chłopakom się takich rzeczy nie mówi ale chciałeś szczerości.
Harry stał przez chwilę i tylko wpatrywał się w oczy dziewczyny, po czym uśmiechnął się i powiedział:
- Ty też jesteś dla mnie takim promykiem – a później pocałował dziewczynę, w której zakochał się od pierwszego spojrzenia.

- Przepraszam, że później uciekłem – właśnie weszli do ogrodu i usiedli na ławeczce.
- Już wiem, nie musisz przepraszać – Bella zamknęła jego usta swoimi zagłuszając przy okazji myśli Loczka.

*Perspektywa Perrie*
*ding dong* *ding dong*
- No już idę! Nie pali się przecież! – ruszyłam się sprzed telewizora tylko dlatego, że dźwięk dzwonka w frontowych drzwiach jest bardzo wkurzający. Przekręciłam zamek, otworzyłam drzwi i aż mi szczęka opadła. Dobrze, że „zawiasy” są solidne i że nie rozbiła się o podłogę.
- Przepraszam – usłyszałam od stojącego z bukietem krwistoczerwonych róż Zayna. Chłopak był lekko zgarbiony, tak jakby się mnie obawiał. I w sumie dobrze. Debil, dupek i chuj wie co jeszcze.
- Tak fajnie – powiedziałam chłodnie – Coś jeszcze?
- Tak. Przepraszam, że byłem… jestem idiotą, ale chociaż mnie wysłuchaj. Wczoraj po tym co od ciebie usłyszałem w aucie, dałaś mi dużo tematów do rozmyśleń. Tak naprawdę to dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że El… że nie powinienem tego z nią robić. Masz rację. Jestem skończonym dupkiem. To nawet mało powiedziane. Jestem fałszywy i zjebany w równej linii. Wiem, że Louis ją kocha a jednak dopiero wczoraj to sobie uświadomiłem. To co teraz powiem może wydać się strasznie oklepane ale naprawdę mi na tobie zależy. Tak, mam słabość do Eleonor ale kocham Ciebie. Ten związek nie był tylko pod publikę. Gdy kazali mi wybierać którąś z dziewczyn twojego zespołu, chciałem ciebie. Tak, to było samolubne i potraktowałem cię jak lalkę, którą wybiera się w sklepie i zabiera do domu, ale przykułaś moją uwagę. Może jest jeszcze jakiś cień szansy. Spierdoliłem. Jak zawsze. Przepraszam.powiedział chłopak ze spuszczonym wzrokiem. Wyglądał tak smutno i żałośnie, że cała moja złość na niego się ulotniła.
- Zayn – powiedziałam delikatnie. Chciałam żeby się na mnie spojrzał.
- Tak? – zapytał niespokojnie ze wzrokiem nadal utkwionym w swoje buty.
- Kochanie – podeszłam do niego i złapałam jego twarz w dłonie. Dwudniowy zarost lekko drapał moje opuszki palców – Spójrz na mnie. Proszę.
Po tych słowach jego oczy podniosły się i spojrzenie napotkało moje.
- Tak? – powtórzył.
- Oprócz tego, że jesteś dupkiem, idiotą i wieloma innymi niezbyt przyjemnymi określeniami, to Kocham Cię – powiedziałam a jego oczy natychmiast rozbłysły w uśmiechu.
- Ja też cię kocham. Nawet nie wiesz jak bardzo – mocno mnie przytulił, a już po chwili nie czułam gruntu pod stopami. Zayn podniósł mnie nad swoją głowę i zaczął biegać po podjeździe.
- Hahaha, uspokój się bo zmienię zdanie – zagroziłam i natychmiast znalazłam się na ziemi. Uśmiechnęłam się zwycięsko.
- O nie! Wkręciłaś mnie! To niedopuszczalne! – wykrzyknął rozkładając ręce na boki – Musisz mi to wynagrodzić – powiedział i po chwili poczułam jego ciepłe wargi na swoich. Jęknęłam z rozkoszy. Jak ja za tym tęskniłam. 

26.07.2012r, czwartek, wieczór, dom
Nie wierzę jaki szalony dzień. Najpierw kłótnia z Harrym, później wypad do studia, propozycja Japoni. O kurcze! Zapomniałabym… Nie wiem jak to będzie z tą Japonią, z Paulem akurat planowaliśmy dla Mag niespodziankę na ten tydzień i oni…. No nie wiem czy mogę się tak zdradzać, bo jeżeli ciocia to przeczyta, to wszystko się wyda…. No zaryzykuje. A więc Paul i Mag mają wyjechać na tydzień do Paryża na tydzień. Tylko we dwoje. Przynajmniej takie było założenie. Ja i Jackob także mieliśmy jechać z nimi, ale zajmowałabym się małym cały czas, tak żebyśmy im nie przeszkadzali i żeby mogli być sami. Teraz nie wiem jak to będzie. Bardzo chcę jechać z chłopakami. Od zawsze chciałam zwiedzić ten kraj. Nie tylko dlatego, że mają tam przepiękne ogrody (szczególnie teraz, latem) ale też dlatego, że lubię oglądać anime i fajnie byłoby (może) spotkać ich twórców. To byłoby coś. Może uda się trochę zmienić plany? Oby. Paryż to piękne miasto z tą całą wieżą Effila ale Japonia to moje marzenie. Jeszcze nawet nie wiem gdzie się zatrzymamy ale już się jaram.
Muszę coś wykombinować. Tak odbiegłam od głównej rzeczy … Otóż to już jutro jest pokaz u STELLI! Matko zapomniałabym o tym. Dobrze, że Dan ma głowę na karku i wszystko pod kontrolą. Muszę tam być około 15, żeby wszystko omówić, przygotować się (a raczej oddać w ręce specjalistów) i takie tam różne. Pokaz zaczyna się o 18 więc będzie (mam nadzieję) wystarczająco czasu. Boje się. Ale też jestem podekscytowana na maksa. Pewnie nie pamiętasz pamiętniczku jak na samym początku pisałam, ze mam przeczucie co do tych wakacji. Po prostu wiedziałam, że będą niezwykłe. Mam wrażenie, że to sen i za chwilę się obudzę. Czasem nawet szczypię się delikatnie aby sprawdzić czy to rzeczywistość. To jest takie niezwykłe, nierealne. Wszystko dzieje się tak szybko i już nie zdążam z natłokiem nowych wydarzeń. Wczoraj wydaje mi się odleglejsze niż powinno. Mam wrażenie, że jestem tu w Anglii już od kilku miesięcy, a tak naprawdę upłynął niecały miesiąc.
Dobra skoro jutro pokaz, to trzeba się przygotować. Nie mogę przecież wyglądać jak potwór, chociażby dlatego, ze Harry tam będzie. Jest 19.00 a ja właśnie się wykąpałam i teraz idę w kimę aż do 11. Około 14.30 przyjeżdża Dan i jedziemy na POKAZ! OŁ JEEE xd Już mi odwala ale to dlatego, że jestem mega ciekawa jak to wszystko wypali (albo i nie). Trzymaj kciuki pamiętniku.
Oł maj Gasz.
Nadal nie mogę w to uwierzyć.
Ale długi wpis. Teraz to już na serio dobranoc.
<33
~~~~~~~~~~~~~~~~~~***~~~~~~~~~~~~~~~~~~
______________________________________________________
Mam nadzieję, że po przczytaniu wybaczycie mi tak długą przerwę. Znów... Jestem zła i nie wywiązuje sie z dodawania rozdziałów na czas. :[ Przepraszam.
Po pierwsze: CHCIAŁABYM WAM PODZIĘKOWAĆ ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE. Jeżeli same piszecie bloga to wiecie jak one motywują ♥♥♥
Po drugie:
Przepraszam ale nie będę miała przez najbliższe tygodnie czasu, aby czytać i komentować wasze blogi, za co z góry przepraszam. Ale gdy tylko mi się uda to nadrobię wszystkie zaległości i wynagrodzę to oczywiście komentarzami pod każdym rozdziałem :D Mam nadzieję, że mi wybaczycie :D Po prostu mam dużo roboty w szkole, w harcerstwie (aaaaa zostałam zastępową!!! a to wiąże się z dodatkowymi obowiązkami), z nauką nowego języka i z treningami. :[
Dedykacja dla Juli, z którą sobie piszę na gg ostatnio :D I jak chcecie, to wpadajcie na jej (nowo założonego) bloga -> http://neverloveyourself.blogspot.com/ :D
To do następnego.
I naprawdę mam zaciesz, bo ostatni rozdział wyświetlono aż 90 razy, co się nie zdarzało z około 6 poprzednimi :D