piątek, 5 października 2012

Rozdział IV cz. II „Poznaj swój nowy dom”

Nadal 1 dzień wakacji :D 

Samolot wylądował. Pasażerowie wysiedli i udali się po bagaże. Bella musiała na swój trochę poczekać. Nie mogła go znaleźć :D
- Ciociu!! – krzyknęła Bella i pobiegła w stronę stojącej niedaleko kobiety zostawiając bagaż na ziemi.
- Anabell! – powiedziała kobieta przytulając się do dziewczyny. To była Margaret.
- Ale wyrosłaś. Nie poznałam Cię od razu.
- A ty nadal wyglądasz tak samo ciociu – powiedziała Bella.
- Lizus – odpowiedziała uśmiechnięta Margaret – Nawet nie wiesz jak tęskniłam.
- Ja też. Musimy nadrobić ten czas.
- Na pewno.
- A Jackob nie przyjechał z Tobą? Stęskniłam się za moim mężczyzną :D
- Został w domu z Paulem. Kończą przygotowywać niespodziankę dla Ciebie.
- Dla mnie? Naprawdę? Już się nie mogę doczekać.
- To chodźmy już do samochodu.
- OK. Tylko wezmę walizki.
- Pomogę Ci.
- Dobrze to weź tą mniejszą.
- Naprawdę tęskniłam. Wiesz jesteś moją przyjaciółką mimo że jestem Twoja ciotką :D Zawsze mogłam na Ciebie liczyć – powiedziała Margaret.
- Dzięki. To najmilsza rzecz jaką usłyszałam. Też uważam Cie za przyjaciółkę. Zawsze mogę z Tobą pogadać i nie oceniasz mnie jak mama.
Wyszły na parking i podeszły do zaparkowanego przed wejściem czerwonego minivana. Zapakowały walizki i ruszyły do domu Margaret. Przegadały całą drogę. Tematy im się nie kończyły. W końcu po półrocznym nie widzeniu się jest co opowiadać. Gdy zatrzymały się pod domem Belle zatkało. Stała przed dość dużym, jednopiętrowym domem. Oliwkowy kolor i ciemnobrązowe detale typu taras, drzwi i framugi okien dały bardzo ładny efekt. Przed domem był ogródek. Różnokolorowe kwiaty były posadzone w kształcie serca. W środku rosły tylko czerwone maki. Ogólnie ogród wyglądał jak przejście do tajemniczego świata.
- No chodź. W środku też jest fajnie – powiedziała Margaret, patrząc na zachwyconą domem Belle.
- Co? Ah…. Ok, już idę.
Salon był kremowy z fioletowymi meblami, miał kominek i wielka 52 calową plazmę. Na kominku i ścianach można było zobaczyć mnóstwo fotografii przedstawiających Margaret i jej rodzinę. Bella wypatrzyła też dwa zdjęcia z nią i kilka z jej rodziną. Było tez parę z osobami których nie znała. Pewnie rodzina Paula. Dalej była nowoczesna kuchnia, połączona ze spiżarnią. Wystarczyło przejść przez drzwi które wyglądały jak szafka. Sprytne rozwiązanie. Jeszcze 2 łazienki, jedna na parterze, druga a piętrze i 5 pokoi.
- WOW. – powiedziała Bella – Niezła chata ciociu.
- Weź przestań mówić do mnie ciociu. Staro się wtedy czuję.
- Patrz a nie wyglądasz. :D
- Taa, nie pozwalaj sobie mała. Ale mów mi Margaret albo będziesz nam robiła obiady przez następny tydzień.
- Czyżby to była groźba?
- To był żarcik Bello, nie chciałabym żebyś mi kuchnie spaliła.
- Nie no teraz to już foch forever.
Bella odwróciła się plecami w stronę Margaret. W tej chwili przez drzwi przeszedł Paul z Jackob’em na rękach. Mały jak tylko zobaczył Anabell wyrwał się tacie i przybiegł aby mocno ją uściskać.
- Ana! – krzyknął malec uśmiechając się.
- Cześć ty mój mały przystojniaku. Jak tam żyjesz? – zapytała Anabell. Jackob i Paul dziwnie się na nią spojrzeli, a Margaret wybuchneła śmiechem. Bella patrzyła się na nią nie wiedząc o co chodzi.
- Kochanie oni nie rozumieją co do nich mówisz nie znają przecież polskiego – powiedziała ciocia.
- Aaaa. Przepraszam was za to zapomniałam, ze nie rozumiecie – powiedziała Bella już po angielsku.
- Nic się nie stało – powiedział Paul.
- Ana, czemu mówiłaś cos dziwnego przed chwilą? Co to znaczyło? – spytał Jackob.
- To było w moim ojczystym języku Jack. I powiedziałam ze za Toba tęskniłam mój mały przystojniaku.
- Tesz tęskniłem. Nawet bardziej. Nie miałem się z kim bawić.
- oh nie. Jak ci twoi rodzice Cię traktują. Porozmawiam sobie z nimi.
- A wiesz mamy dla Ciebie niespodziankę.
- Słyszałam już coś niecoś od Twojej mamy ale może ty mi powiesz coś więcej.
- Nic jej nie mów Jackob, za chwilę sama się przekona co dla niej przygotowaliśmy – powiedział Paul.
- Dobrze tato – krzyknął malec, a do Belli powiedział – Spodoba Ci się.
- Kurcze jestem coraz bardziej ciekawa.
- To chodź. Mieliśmy to zrobić po obiedzie ale trudno – powiedziała Margaret prowadząc dziewczynę po schodach na górę. Zatrzymała się przed jednym z pokoi, a koło niej stanął Paul i Jackob.
- Ta dam – powiedziała otwierając szeroko drzwi – To twój nowy pokój.
- Co?? Jest cudowny – powiedziała Bella i nie kłamała. Pomieszczenie do którego weszła Bella było bardzo przestronne. Pokój miał zielone ściany i czerwony sufit. Kolory były wyraźne i żywe ale ładnie ze sobą współgrały. W rogu pod ścianą stała toaletka z dużym lustrem. Obok była szafa i mniejsze półki. W drugim rogu stało duże łóżko, a naprzeciwko niego telewizor. Obok była szafka nocna i biurko. Nad biurkiem było kilka pustych regałów. Meble były w białym kolorze, a pościel na łóżku zielono-czerwona. Pokój był niesamowity.
- I jak podoba Ci się? – zapytał Paul.
- No raczej. Nigdy nie pomyślałabym, że czerwony może tak ładnie pasować do zielonego. To … Dziękuję. – powiedziała Bella – Ale chwila. Co tu na ścianie robi marchewka? I to wielka na pół ściany?
- A to moja robota – powiedział Jackob – Podoba Ci się? Kiedyś powiedziałaś że lubisz marchewki.
- No bo lubię ale… Nieważne. Podoba mi się, taki śmieszny akcent w pokoju. Dziękuję Jackob.
- To może my damy Ci czas żebyś się rozpakowała – odezwała się Margaret – Zejdź na dół jak skończysz.
- Dobrze – powiedziała Bella i wprowadziła do pokoju walizki. Usiadła na łóżku i otworzyła pamiętnik.
~~~~~~~~ ~~~~~ ****** ~~~~~~~~~~~~

1.07.2012r, niedziela, popołudnie, nowy dom
Tak dużo rzeczy się dzisiaj wydarzyło, a to jeszcze nie koniec dnia. Właśnie siedzę u Margaret w domu. Jest cudowny. I jeszcze do tego dostałam własny pokój, który urządzili specjalnie dla mnie. Jak miło. :* Fajnie było spotkać się z Mag. Nareszcie będę mogła się komuś wygadać. Pisze krótko bo zaraz mam się rozpakować. Tak wgl to musze jeszcze zadzwonić do rodziców i pogadać z Amy na skaypie. Miała być o 16. Cholera już 16.30. Idę z nią pogadać.

Później…………
Jest już 19. Padam ze zmęczenia. Rozpakowałam graty. Zadzwoniłam do rodziców i gadałam z Amy. Musze jeszcze zejść na dół do rodzinki Black’ów. Ciekawe jak to teraz będzie. Idę spać. Obym odpoczęła bo ostatnie 3 dni mnie wykończyły kompletnie. Musze jeszcze przestawić zegarek. I tak z 20 zrobiła się 19. :D Tak wcześnie a ja już idę spać. Oby przyśniło mi się że spotykam 1D. Fajnie by było. Dobranoc :*
________________________________________________
Rozdział miałam dodać jutro, ale jadę na 18 kuzyna. A poza tym mam dobry humor. :D Następny rozdział  dodam prawdopodobnie pod koniec tygodnia.  Pozdrawiam <333333

3 komentarze:

  1. Rozdział jest bardzo fajny nie mogę się doczekać kolejnego. zapraszam do mnie je żeli będziesz miała ochotę :)

    http://where-angels-fall.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział . ; ))
    Podoba mi się . ; )
    Bardzo fajnie sie czyta . ; dd


    Obserwuję . (:
    Zapraszm do mnie . :
    http://onedloveeforever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Buahahahaha ! " Nie no teraz to już foch forever " Haha : D Suuper rozdział , jak wszystkie do tej pory ! ; * PzDr : D ~ Elmo . ♥

    OdpowiedzUsuń