niedziela, 23 grudnia 2012

XVII „Byli jak dwa magnesy. Raz się odpychali, innym razem nic i nikt nie był w stanie ich rozdzielić.”


22 dzień wakacji

Anabell otworzyła oczy i zobaczyła najpiękniejszy obrazek jaki można ujrzeć tuż po przebudzeniu. Harry spał słodko obok niej, śliniąc się na poduszkę. Jego potargane loczki sprawiały, że wyglądał jeszcze bardziej seksownie. Umięśniony tors, nagi tors… „Zaraz, chwila, co ja robię w łóżku Harrego?” – pomyślała dziewczyna. Chciała się obrócić ale ktoś uniemożliwił jej tą czynność. Tym ktośem okazał się Louis śpiący z nimi w jednym łóżku. Anabell jeszcze niezbyt ogarniała sytuację. Poranny kac dawał się we znaki i strasznie bolała ja głowa. Nagle dostała przebłysku geniuszu i stwierdziła, że coś tu nie gra. „Harry jest bez ubrań… Louis też… Ja mam na szczęście na sobie sukienkę… Czy oni… ten tego…? Nie… A może?” – pomyślała dziewczyna. Odkryła, że ma na sobie nawet szpilki. Zdjęła je i przeraziła się widząc opuchnięte stopy. „musiałam byś naprawdę zalana” – pomyślała. Nagle powoli zaczęły do niej wracać wspomnienia z poprzedniej nocy. „Czy naprawdę Louis się o tym dowiedział?” Czuła się winna za zniszczenie tego związku.
~~~~~~~~ ~~~~~ ****** ~~~~~~~~~~~~

Dziewczyna pociągnęła go za koszule i wpiła się w jego wargi. Bez zastanowienia oddał pocałunek przyciągając ja do siebie jeszcze bardziej. Zaczęła się bawić jego włosami psując nienagannie ułożoną fryzurę. Chłopak posadził ją na łóżku. Oboje byli dość wstawieni. W tej chwili nie obchodził go nikt inny, brunetka była całym jego światem. Uwielbiał te momenty skradzionych pocałunków ale poza pocałunki nigdy jeszcze ich znajomość nie wykroczyła. A dla niej? Kim był dla niej ten przystojny chłopak? Właściwie nigdy się nad tym nie zastanawiała. Zawsze to był po prostu przyjaciel jej chłopaka, który ją pociągał. Jednak dla niej nie było to nic poważnego. Działali na siebie wzajemnie. Byli jak dwa magnesy. Raz się odpychali, innym razem nic i nikt nie był w stanie ich rozdzielić. Dziewczyna naparła na niego i zmusiła żeby się położył. Powoli zębami odpinała kolejne guziki jego koszuli. On w tym czasie pozbył się jej sukienki. Spojrzał na jej nagie ciało, było idealne. Jęknął na co brunetka się uśmiechnęła. Wsunęła palec za jego bokserki i delikatnie zsunęła kawałek w dół. Pocałowała nagą skórę wzbudzając w ciemnowłosym jeszcze większe pożądanie. Czuła jak jego przyjaciel wyrywa się na wolność  więc zdjęła z niego bokserki. Chłopak nie mógł już dłużej wytrzymać. Wystarczył jeden ruch i była pod nim. Spojrzał jej w oczy upewniając się czy na pewno tego chce. Oblizała wargi w odpowiedzi. Tej nocy kochali się nie martwiąc się o konsekwencje. Dochodząca z dołu muzyka zagłuszała wszystkie krzyki i jęki.
Tymczasem pewna piękna blondynka wsiadała właśnie do taksówki. „Dupek. Znów mnie olał. Myślałam, że naprawdę mnie kochał. Głupie nadzieje” – myślała wchodząc do domu i trzaskając drzwiami. Położyła się na kanapie i zaczęła płakać. Chciała dać upust emocjom.
~~~~~~~~ ~~~~~ ****** ~~~~~~~~~~~~

Anabell starała się wyjść z łóżka nie budząc żadnego z chłopców. Niestety Louis spał z hukiem na podłogę.
- Ała – jęknął i otworzył zaspane oczy – co ty wyprawiasz?
- Próbuję zejść na dół się czegoś napić – odpowiedziała cicho Bella.
- W sumie to ja tez pójdę. Muszę wziąć jakieś tabletki – brunet powoli wstał z podłogi. Dziewczyna tylko krytycznie się na niego spojrzała.
- Co? – zapytał.
- Może byś się najpierw ubrał?
- Przesadzasz, przecież mam bokserki. Nigdy nie widziałaś faceta w bokserkach?
- Noo… jasne, że widziałam – odpowiedziała Bella rumieniąc się przy tym. Pod względem nagości była nieśmiała. Zeszli na dół do kuchni, gdzie zastali leżącego głową na stole Nialla. Obok stała szklanka wody i leżały jakieś tabletki.
- O mój Boże! – krzyknęła dziewczyna i podbiegła do blondyna.
- Czego się drzesz? Głowa mnie boli a ty jeszcze krzyczysz – powiedział lekko się poruszając.
- No…bo… leżałeś nieruchomo i, i te tabletki – zaczęła się tłumaczyć – Przestraszyłam się, że coś Ci się stało. Czemu tak swoja drogą leżałeś na stole?
- Bo ten blat jest taki zimny akurat na moją głowę – odpowiedział chłopak nie podnosząc nawet głowy. Wzięli z Louisem szybko picie i tabletki na ból głowy, a następnie udali się do salonu.
- Jak się czujesz? – zaczął Louis.
- A jak mam się czuć? Wiesz jak mnie głowa boli? – zaśmiała się dziewczyna.
- Ana przecież wiesz, że nie o to mi chodzi. I nie, nie zapomniałem o poprzedniej nocy – powiedział brunet bardzo poważnie.
- Ja niestety też ją pamiętam.
- No więc opowiesz mi w końcu prawdę?
- Już ja znasz – dziewczyna próbowała się wykręcić.
- Tylko z grubsza. Ja pragnę szczegółów – zaśmiał się próbując rozładować napięcie.
~~~~~~~~ ~~~~~ ****** ~~~~~~~~~~~~

21.07.2012, sobota, popołudnie, dom
Naprawdę nie chciałam mu tego wszystkiego opowiadać. Musiałam przeżywać wszystkie te upokarzające sytuacje na nowo. To było bolesne. Jeszcze do tego bolała mnie głowa. Może nie tyle od kaca co od przemęczenia całą tą sytuacją. Na szczęście już jest lepiej. Tak w ogóle to musze opowiedzieć ci o czymś dziwnym. Około 13 wszyscy pojawili się w kuchni. Wszyscy oprócz Zayna. Ja z Louisem po naszej rozmowie zabraliśmy się za robienie śniadania. Kiedy góra naleśników była już gotowa zaczęło się schodzić skacowane towarzystwo. Niall był tak uprzejmy, ze skoczył jeszcze po Zayna który się nie pojawił. Podobno w pokoju nie zastał mulata i szukał go po całym domu. Tylko nie przeszukał pokoju Louisa ponieważ był zamknięty. Próbował obudzić Zayna  waleniem w drzwi ale usłyszał tylko „Daj człowiekowi pospać!” i głośne „Cholera”. Nie powiem trochę to dziwne. A co do reszty towarzystwa to bardzo miło spędziliśmy czas. Harry odwiózł mnie do domu i zaproponował żebym jutro do nich wpadła. Ostatnio bardzo się z Loczkiem od siebie oddaliliśmy. Może nie zachowujemy się jak typowa para ale ja go naprawdę kocham. Ostatnio po prostu byłam przytłoczona wszystkimi wydarzeniami.  Pozwól pamiętniczku, ze opiszę Ci smutną sytuację, która spotkała mnie po wejściu do domu.

Gdy tylko przekroczyłam drzwi od mieszkania usłyszałam cichy szloch dochodzący z kuchni. Pobiegłam szybko chcąc sprawdzić co się stało. Zobaczyłam ciocię Margaret opierającą się o blat kuchenny jedną ręką. W drugiej trzymała słuchawkę telefonu. Podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam. Nie znałam powodu jej łez ale nie było to dla mnie ważne. Chciałam ja pocieszyć. Nie lubiłam patrzeć na łzy innych osób. Wtedy także byłam smutna. Mag obróciła się do mnie przodem i mocno się we mnie wtuliła. Nie przestawała płakać. Dopiero po 20 minutach była zdolna do rozmowy. Zaprowadziłam ją na kanapę, a sama poszłam do kuchni zaparzyć herbatę. Weszłam do salonu z dwoma filiżankami ciepłego napoju i podałam jej jedną. Spojrzała na mnie z wdzięcznością i powiedziała:
- Dziękuję.
- Nie ma sprawy – uśmiechnęłam się – Każdy na moim miejscu by to zrobił.
- Ale większość osób zadawałaby pytania, a ty po prostu pozwoliłaś mi się wypłakać.
- Spokojnie, bez pytań się nie obejdzie. Teraz jest na nie czas.
- Haha, ok. Możesz pytać o co chcesz.
- O co chcę powiadasz?
- Tak.
- Więc może na początek co jadłaś dziś na śniadanie? – zapytałam aby rozluźnić atmosferę.
- Haha – Mag się zaśmiała ale widząc moją poważną twarz zapytała – Ty tak na serio?
- A czy wyglądam jakbym żartowała?
- Nie.
- No więc?
- Ugh, no dobra. No więc zrobiłam jajecznicę i do tego kanapkę z ogórkiem. I jeszcze herbata – odpowiedziała ciocia.
- A teraz zacznijmy trudniejszą serię – powiedziałam i zrobiłam dramatyczną pauzę – O której godzinie urodził się Jackob?
- Yyyy… o 23.09 – odparła Mag po chwili zastanowienia.
- Dobrze. A teraz coś z serii „Pytanie za 100 punktów”. Dlaczego płakałaś? – po tych słowach twarz kobiety siedzącej naprzeciwko mnie zasmuciła się.
- Dzwonił Paul – zaczęła.
- O świetnie! Kiedy przyjeżdża? – bezczelnie jej przerwałam.
- Nie przyjeżdża – powiedziała smutno.
- Jak to?
- Musi zostać tam jeszcze półtora tygodnia. Przyjeżdża dopiero w następny poniedziałek.
- Ale dlaczego?
- Musi zakończyć poprawiać stan jednej z klientek. Zażyczyła sobie jeszcze korekty nosa. (dla przypomnienia Paul, maż Mag jest znanym i szanowanym chirurgiem plastycznym. Na ogół pracuje w londyńskiej klinice ale dość często jeździ do innych miast na specjalne zamówienie bogatych klientów) A skoro pani płaci, to chirurg musi. I jeszcze do tego musi tam zostać i zobaczyć czy po operacji nie będzie żadnych powikłań. Czasami mam dość tej jego pracy. No dobra zarabia masę pieniędzy ale często wyjeżdża. Chciałabym spędzić z nim trochę czasu sam na sam.
- Całkiem niezły pomysł. Ciociu już chyba wiem.
- Ale co wiesz?
- Nieważne – powiedziałam i udałam się do pokoju zostawiając zdziwioną Mag w salonie.

WOW, po raz pierwszy nie przyczepiła się, że powiedziałam do niej ciociu. Haha, pewnie przez tą cała sytuację. Trochę mi jej szkoda, bo wiem jak bardzo kocha męża ale wpadałam na genialny pomysł. Już wiem jak ich do siebie na nowo zbliżyć. Jutro zadzwonię do Paula. Mam nadzieję, że spodoba mu się mój pomysł i się zgodzi.
___________________________________________________
Rozdział pojawia się po tak długiej przerwie ponieważ nie miałam kompletnie pomysłu co napisać. Było mi naprawdę trudno wymyślić choćby jedno zdanie. Co napisałam to od razu kasowałam, bo wydawało mi się beznadziejne. Cały rozdział kilkanaście razy a i tak wyszedł do dupy. Zastanawiam się czy nie zawiesić tego bloga.Trudna decyzja. Muszę się nad tym zastanowić. Na razie do następnego :D

10 komentarzy:

  1. O.o Coooooooooo..? Oszalałas niczego nie zawieszaj.! Tu są najlepsze imaginy jakie czytam a czytam ich dość sporo.xD On jest świetny .! Ja bym chyba nie przeżyła tego.xD Naprawdę.!-.-''czekam na każdy kolejny z niecierpliwością.xD A tak wgl to Wesołych Świąt. @Jagod_aa

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny brak mi słów. Mam nadzieję że nie zawiesisz bloga bo normalnie nie będę miała co czytać...
    Zapraszam do mnie http://mylittlewords.pinger.pl/ i życzę Ci Wesołych Świąt... Dziękuję za powiadamianie na gadu gadu. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdział. Dobrze że Lou się w końcu dowiedział. Ani mi się waż zawieszać tego bloga!!! Bo Cię znajdę i pożałujesz. hehehe ;D Wesołych Świąt Ada

    OdpowiedzUsuń
  4. życzę dużo weny ! a zawieszenie bloga ? stracisz wszystkich fanów :c
    zapraszam do mnie :
    http://chcemiloscijakwpowiesciach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zawieszaaj :c Smutno będzie .. :c
    Bardzo mi się rozdziałek podoba ; ) Czekałam tylko, aż Lou się dowie jaka jest Eleanor.
    Zapraszaaam na 6 rozdział do mnie i proszę o opinię w komentarzu :

    http://my-new-best-friends-1d.blogspot.com/

    Pozdrawiam i z góry dziękuję ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. on się dowiedzial xd jeden rozdział ominelas :))

      Usuń
    2. Nie nie, ja czytałam wszystkie . xd Możliwe, że tamtego nie skomentowałam, za co przepraszam ; (
      Ale wiem, że Louis się dowiedział i to jeszcze w toalecie! . xd Wiec wiesz .. < 33

      Pozdrawiam ; *

      Usuń
    3. o matko, przepraszam mój błąd. źle coś przeczytałam w twoim komentarzu. Po prostu muszę być uważniejsza xd

      Usuń
    4. Nie nie, spoko : >
      Bardzo ci dziękuję za taką " obronę " , jak ta dziewczyna mi tak chamsko zaspamowała .. Nie usuwam takich komentarzy, bo potem ktoś moze mieć o Bóg wie co pretensje .. Po prostu kompletnie się nie zainteresowałam tymi blogami, które mi poleciła :D

      Usuń
  6. Łooo, dziewczyno! ♥
    Świetnie piszesz, a twoje opowiadanie jest bardzo... Intrygujące i zaciekawiające! Już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów! Mam nadzieję, że długo nie będę musiała czekać! :3
    Standardowo życzę weny, mocno ściskam i pozdrawiam! ♥

    W wolnej chwili zapraszam również do mnie na:
    marrymeharrystyles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń