25 dzień wakacji
24.07.2012r, wtorek,
ranek, zatłoczone metro
No fuck! Znów zaspałam i Mag zamiast mnie obudzić to wzięła Jackoba do redakcji. Jadę właśnie metrem i mam nadzieję, że za bardzo mi się nie oberwie za spóźnienie. Rano nawet nie patrzyłam co na siebie zakładam i okazało się, że akurat w ręce wpadły mi: krótkie zielone spodenki, biała marszczona koszula z czarna muchą przyczepioną pod szyją, jeansowa kurtka z nadrukiem wyścigowym na plecach. Nie powiem, zestaw mi się nawet spodobał. Wyglądałam tak nie jak menel i niezbyt elegancko. Lubię tak mieszać ciuchy. Oczywiście jeszcze obowiązkowo moja ulubiona brązowa torba na ramię, białe conversy, kilka bransoletek. Dzisiaj w Londynie było wyjątkowo ciepło. Chyba niepotrzebnie brałam kurtkę, bo jest mi gorąco. Jaaa, jest tu tyle ludzi, że z trudem mi się pisze. Dokończę jak znajdę chwilę podczas opieki nad Jackobem.
~~~~~~~~~~~~***~~~~~~~~~~~~
No fuck! Znów zaspałam i Mag zamiast mnie obudzić to wzięła Jackoba do redakcji. Jadę właśnie metrem i mam nadzieję, że za bardzo mi się nie oberwie za spóźnienie. Rano nawet nie patrzyłam co na siebie zakładam i okazało się, że akurat w ręce wpadły mi: krótkie zielone spodenki, biała marszczona koszula z czarna muchą przyczepioną pod szyją, jeansowa kurtka z nadrukiem wyścigowym na plecach. Nie powiem, zestaw mi się nawet spodobał. Wyglądałam tak nie jak menel i niezbyt elegancko. Lubię tak mieszać ciuchy. Oczywiście jeszcze obowiązkowo moja ulubiona brązowa torba na ramię, białe conversy, kilka bransoletek. Dzisiaj w Londynie było wyjątkowo ciepło. Chyba niepotrzebnie brałam kurtkę, bo jest mi gorąco. Jaaa, jest tu tyle ludzi, że z trudem mi się pisze. Dokończę jak znajdę chwilę podczas opieki nad Jackobem.
~~~~~~~~~~~~***~~~~~~~~~~~~
Brunetka zamknęła zeszyt, schowała go do torby i wstała z
miejsca, które natychmiast zajął jakiś młody chłopak. W metrze było mnóstwo
ludzi śpieszących się do pracy, na spotkania, wizyty u fryzjera, kosmetyczki,
doradcy finansowego czy na zakupy. Dla większości nie starczyło miejsc
siedzących więc musieli stać. A przede wszystkim byli to starsi ludzie, chorzy
czy słabsi. Młodzi pozajmowali siedzenia i udawali, że nie widzą innych. Może
chcieli za wszelką cenę pozbyć się poczucia winy? Anabell tylko potrząsnęła
głową przerywając te dość smutne przemyślenia o tym jaki niesprawiedliwy jest
świat i ze stwierdzeniem „takie niestety są uroki życia w tych czasach” wyszła
z metra na swoim przystanku.
Gdy szła chodnikiem w stronę redakcji „Teen” jej telefon zawibrował.
Gdy szła chodnikiem w stronę redakcji „Teen” jej telefon zawibrował.
„to co, dziś wieczór seans u mnie? Zrobimy sobie babski
wieczór. Skoro chłopcy idą na kręgle to my możemy też zaszaleć xx Danielle”
„Bardzo chętnie… ale mam nadzieję, że horrorów nie będzie :D
Bella”
„Skoro nalegasz. :D Kogo jeszcze zaprosić? D”
„Może Perrie? Polubiłam ją :] B”
„Chciałam to zrobić, ale nie ma z nią kontaktu. :[ D”
„To zapraszaj kogo chcesz… oprócz Eleonor. Wiesz, jeszcze
zbytnio nie mam ochoty nawiązywać z nią bliskich kontaktów :D B”
„Nawet nie myślałam o tym, żeby ja zaprosić. Xd Ale
przyjaciółka Nialla, Amy jest w Londynie. Może ona przyjdzie? D”
„Chętnie ją poznam. :> B”
„To o 19 u mnie. Najlepiej nie planuj nic na poranek, bo
przed 10 a.m. nie wyjdziesz xx …adres… Do zobaczenia xoxo Dan”
„Nie mogę się doczekać :* B” – i tym smsem kończąc rozmowę,
bo właśnie zobaczyła na korytarzu Margaret. Brunetka podbiegła do niej i
przywitała się buziakiem w policzek.
- Cześć. Wiesz, mogłaś mnie po prostu obudzić, a nie brać młodego ze sobą. Jakbym nie zdążyła miałabyś problemy – powiedziała Bella.
- Nie martw się, nic by się nie stało. W razie czego Aleksha, makijażystka by się nim zajęła. Ale sokoro już jesteś to ty się nim zaopiekujesz. Za maksimum dwie godziny kończę i idziemy gdzieś na obiad, wspólnie, bo ostatnio prawie w ogóle nie spędzamy razem czasu. Może nawet pójdziemy na zakupy – zaproponowała Mag i uśmiechnęła się podając dziewczynie Jackoba.
- Dobra, to leć już. My się gdzieś spokojnie pobawimy i będziemy tu za dwie godzinki. Jakby coś to pisz – Ana pomachała w jej stronę telefonem. A później zwróciła się do kuzyna:
- Przykro mi młody ale nie wzięłam dzisiaj klocków więc trzeba będzie znaleźć sobie inne zajęcie.
- Szkoda – powiedział chłopczyk ze smutną minką.
- A jak myślisz, co tu można fajnego robić? – zapytała dziewczyna.
- Możemy pozwiedzać!
- No dobrze, ale trzymasz się mnie i nigdzie sam nie odbiegasz – pouczyła go Bella.
- Okeeej.
I ruszyli do windy chcąc zacząć zwiedzanie od samej góry. Na ostatnim piętrze korytarz był zwykłym wąskim korytarzem i nie było tam nic ciekawego. Po obu stronach dębowe drzwi, z małymi tabliczkami informującymi o osobach, które mają tam swoje biuro. Tylko na końcu stały drzwi, dodatkowo zabezpieczone wyciszającą warstwą i zdawały się królować nad całą resztą. Widniała nad nimi złota tabliczka z napisem „BOSS”. Żadnego imienia i nazwiska, po prostu ten jeden wyraz, tak jakby każdy miał wiedzieć o kogo chodzi.
- Nudaaa – ziewnął Jackob i zjechali na niższe piętro. Tutaj znajdowały się raczej szklane szyby oddzielające pomieszczenia od korytarza, tak, że wszystko było widoczne. Były tam głównie stanowiska komputerowców obrabiających zdjęcia, pokój z przeróżnymi ubraniami znanych marek, pomieszczenie gdzie pracownicy siedzieli i rozmawiali podczas przerw, i różne inne. Znajdowały się tu w sumie biura wszystkich ludzi pracujących nad gazetą, jej wyglądem i tekstem.
Anabell i Jackob zwiedzili pomieszczenia, porozmawiali z niektórymi pracownikami, jedna z kosmetyczek, mająca akurat przerwę, poprosiła Bellę, czy może wypróbować na niej jeden makijaż. Efekt był świetny. Dziewczyna, przymierzyła też kilka ciuchów, a fotograf (miły chłopak na oko 19 lat) zrobił jej kilka fotek, które od razu wydrukował i jej dał. Ogólnie fajnie bawili się przez półtorej godziny. Nawet Jackob, którego nie interesowały ciuchy, fryzury i makijaż, znalazł sobie zajęcie, bo patrzył, jak grafik obrabia zdjęcia.
- Tu jest super – powiedział do Belli gdy wychodzili.
- No wiem – pokiwała głową dziewczyna nie dowierzając jak mili ludzie tu pracują. W ręku trzymała kilka fotek z „sesji”.
- Papa – krzyknęli do wszystkich pracowników, gdy wchodzili do windy.
- Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wpadniecie – odkrzyknęła jedna z fryzjerek z uśmiechem.
- Możliwe, bo Mag tu pracuje! – powiedziała Anabell.
- Margaret Black, ta nowa? – zapytał z uśmiechem fotograf.
- Tak, to moja ciocia.
Dalej już nie było czasu na rozmowę, ponieważ wszyscy musieli zająć się jakimś zespołem przed wywiadem, a poza tym winda już się otworzyła i wyszły z niej… dziewczyny z Little Mix. Bella w pierwszej chwili nie wiedziała co one tu robią, ale przypomniała sobie, że to zapewne o ich wywiad chodziło. Podbiegła do Perrie przytulając ją. Blondynka zaskoczona jej widokiem odwzajemniła uścisk i zapytała:
- Co ty tu robisz?
- A wiesz, Margaret, moja ciocia tu pracuje, a ja rano zaspałam, ona wzięła Jackoba ze sobą i musiałam tu przyjechać, żeby się nim zająć – powiedziała na jednym wdechu Anabell.
- Perrie, kto to jest? – zapytała z uśmiechem Jade.
- To jest Bella, dziewczyna Harrego, którą poznałam na marchewkowej imprezie Louisa. Bella to są Jesy, Jade i Leigh – blondynka po kolie wskazywała na dziewczyny.
- Miło cię poznać, ostatnio gazetki się rozpisywały o Twoim związku z Harrym – powiedziała Jesy przytulając ją. Inne dziewczyny zrobiły tak samo.
- Dobra laski, kończcie pogaduchy, bo zaraz wywiad! – krzyknęła wesoło jedna z makijażystek. Dziewczyny już chciały odejść, gdy Bella złapała Perrie za nadgarstek i zapytała:
- Poczekasz chwilę? Mam pytanie.
- No spoko – odpowiedziała, a do przyjaciółek krzyknęła – Ja za sekundę wrócę.
- No to… bo dzisiaj Danielle organizuje małe girl party u niej o 19. No i pomyślałam, że wpadniesz. Jeżeli oczywiście nie będziesz zajęta. Wiesz, Dan się o Ciebie martwi.
- Ja nie wiem… - próbowała się wykręcać blondynka ale Bella ucięła dalszy wywód i powiedziała:
- Zrobisz jak chcesz. Będziemy my i jeszcze Amy, przyjaciółka Nialla, bo jest właśnie w mieście. Naprawdę będzie fajnie jak przyjdziesz. Nie musisz się przed nami chować tylko dlatego, że pokłóciłaś się z Zaynem. Jesteśmy z Tobą.
Później szybko wsiadła do windy z Jackobem i ruszyli na dół.
- Kto to był? – zapytał chłopiec gdy jechali na dół.
- Moja koleżanka – uśmiechnęła się do niego Bella – A co?
- Ładna – odpowiedział.
- Wiem, chciałabym wyglądać jak ona.
- Ty też jeden ładna – powiedział chłopczyk słodko się uśmiechając.
- Oj ty to potrafisz wmówić to każdemu – brunetka wzięła go na ręce i dała całusa w policzek – A ty jesteś strasznie słodki i kochany.
Winda zatrzymała się na dole.
- A to nie idziemy do mamy? – malec lekko się wystraszył.
- Niee, jeszcze mamy trochę czasu, więc zdążymy zjeść coś słodkiego. Co powiesz na ciacho i shake’a? – zapytała dziewczyna kierując się w stronę kawiarni.
- Supeeer!
I takim oto sposobem dostali później opieprz od Margaret za to, że opychają się słodyczami przed obiadem.
- Ale mama wyluzuj, siądź z nami i delektuj się ciachem – powiedział do niej Jackob. Ona z Bellą spojrzały się na siebie zdumione, że mały zna już takie słownictwo.
- Ja go tego nie nauczyłam – Ana podniosła ręce w geście obrony po czym razem z ciocią wybuchły śmiechem, a Jacky nie wiedział o co chodzi i strzelił na nie focha. Jednak zakupy zrobiły swoje i nowy samochód na pilota przekonał go do zapomnienia o całej sprawie.
- Jak tam Paul sobie radzi? „Naprawił” już tą typiarkę? – zapytała brunetka w drodze powrotnej nawiązując do wydarzeń sprzed kilku dni kiedy to mąż Margaret przedłużył wyjazd, bo klientka oprócz powiększenia biustu zażyczyła sobie korekty nosa i liposukcji. I to tylko w jego wykonaniu, a co pacjent karze to lekarz, który dba o popularność musi niestety zrobić.
- Wraca w piątek. Nie mogę się już doczekać. Podobno już po operacji ale musi zobaczyć czy nie będzie powikłań. Tęsknie za nim – odpowiedziała jej ciocia.
- Nie martw się, wynagrodzi ci wszystko jak tylko się tu pojawi – uśmiechnęła się Bella przypominając sobie o planie jaki ułożyli razem z mężem cioci.
- Ty! Ty coś wiesz – stwierdziła Mag – Paul mówił mi też coś podobnego przez telefon. Gadaj co knujecie, bo nie będzie kolacji – pogroziła jej palcem.
- haha nie mogę, a poza tym to chyba nie będzie mnie na kolacji. Miałam cię właśnie spytać, czy mogę jechać do koleżanki na noc. I czy masz coś na jutro rano zaplanowane, bo przed 10 pewnie nie wrócę.
- No dobra chyba ci pozwolę. Jutro mam akurat wolne, więc nie będzie przeszkód. Tylko masz wrócić przed 13 – Mag zgodziła się bez problemu.
- Kocham cię! – Anabell rzuciła jej się na szyję.
- Ej uważaj! Prowadzę! Chyba nie chcesz spowodować wypadku i nas wszystkich pozabijać? – kobieta uśmiechnęła się ciepło.
- Cześć. Wiesz, mogłaś mnie po prostu obudzić, a nie brać młodego ze sobą. Jakbym nie zdążyła miałabyś problemy – powiedziała Bella.
- Nie martw się, nic by się nie stało. W razie czego Aleksha, makijażystka by się nim zajęła. Ale sokoro już jesteś to ty się nim zaopiekujesz. Za maksimum dwie godziny kończę i idziemy gdzieś na obiad, wspólnie, bo ostatnio prawie w ogóle nie spędzamy razem czasu. Może nawet pójdziemy na zakupy – zaproponowała Mag i uśmiechnęła się podając dziewczynie Jackoba.
- Dobra, to leć już. My się gdzieś spokojnie pobawimy i będziemy tu za dwie godzinki. Jakby coś to pisz – Ana pomachała w jej stronę telefonem. A później zwróciła się do kuzyna:
- Przykro mi młody ale nie wzięłam dzisiaj klocków więc trzeba będzie znaleźć sobie inne zajęcie.
- Szkoda – powiedział chłopczyk ze smutną minką.
- A jak myślisz, co tu można fajnego robić? – zapytała dziewczyna.
- Możemy pozwiedzać!
- No dobrze, ale trzymasz się mnie i nigdzie sam nie odbiegasz – pouczyła go Bella.
- Okeeej.
I ruszyli do windy chcąc zacząć zwiedzanie od samej góry. Na ostatnim piętrze korytarz był zwykłym wąskim korytarzem i nie było tam nic ciekawego. Po obu stronach dębowe drzwi, z małymi tabliczkami informującymi o osobach, które mają tam swoje biuro. Tylko na końcu stały drzwi, dodatkowo zabezpieczone wyciszającą warstwą i zdawały się królować nad całą resztą. Widniała nad nimi złota tabliczka z napisem „BOSS”. Żadnego imienia i nazwiska, po prostu ten jeden wyraz, tak jakby każdy miał wiedzieć o kogo chodzi.
- Nudaaa – ziewnął Jackob i zjechali na niższe piętro. Tutaj znajdowały się raczej szklane szyby oddzielające pomieszczenia od korytarza, tak, że wszystko było widoczne. Były tam głównie stanowiska komputerowców obrabiających zdjęcia, pokój z przeróżnymi ubraniami znanych marek, pomieszczenie gdzie pracownicy siedzieli i rozmawiali podczas przerw, i różne inne. Znajdowały się tu w sumie biura wszystkich ludzi pracujących nad gazetą, jej wyglądem i tekstem.
Anabell i Jackob zwiedzili pomieszczenia, porozmawiali z niektórymi pracownikami, jedna z kosmetyczek, mająca akurat przerwę, poprosiła Bellę, czy może wypróbować na niej jeden makijaż. Efekt był świetny. Dziewczyna, przymierzyła też kilka ciuchów, a fotograf (miły chłopak na oko 19 lat) zrobił jej kilka fotek, które od razu wydrukował i jej dał. Ogólnie fajnie bawili się przez półtorej godziny. Nawet Jackob, którego nie interesowały ciuchy, fryzury i makijaż, znalazł sobie zajęcie, bo patrzył, jak grafik obrabia zdjęcia.
- Tu jest super – powiedział do Belli gdy wychodzili.
- No wiem – pokiwała głową dziewczyna nie dowierzając jak mili ludzie tu pracują. W ręku trzymała kilka fotek z „sesji”.
- Papa – krzyknęli do wszystkich pracowników, gdy wchodzili do windy.
- Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wpadniecie – odkrzyknęła jedna z fryzjerek z uśmiechem.
- Możliwe, bo Mag tu pracuje! – powiedziała Anabell.
- Margaret Black, ta nowa? – zapytał z uśmiechem fotograf.
- Tak, to moja ciocia.
Dalej już nie było czasu na rozmowę, ponieważ wszyscy musieli zająć się jakimś zespołem przed wywiadem, a poza tym winda już się otworzyła i wyszły z niej… dziewczyny z Little Mix. Bella w pierwszej chwili nie wiedziała co one tu robią, ale przypomniała sobie, że to zapewne o ich wywiad chodziło. Podbiegła do Perrie przytulając ją. Blondynka zaskoczona jej widokiem odwzajemniła uścisk i zapytała:
- Co ty tu robisz?
- A wiesz, Margaret, moja ciocia tu pracuje, a ja rano zaspałam, ona wzięła Jackoba ze sobą i musiałam tu przyjechać, żeby się nim zająć – powiedziała na jednym wdechu Anabell.
- Perrie, kto to jest? – zapytała z uśmiechem Jade.
- To jest Bella, dziewczyna Harrego, którą poznałam na marchewkowej imprezie Louisa. Bella to są Jesy, Jade i Leigh – blondynka po kolie wskazywała na dziewczyny.
- Miło cię poznać, ostatnio gazetki się rozpisywały o Twoim związku z Harrym – powiedziała Jesy przytulając ją. Inne dziewczyny zrobiły tak samo.
- Dobra laski, kończcie pogaduchy, bo zaraz wywiad! – krzyknęła wesoło jedna z makijażystek. Dziewczyny już chciały odejść, gdy Bella złapała Perrie za nadgarstek i zapytała:
- Poczekasz chwilę? Mam pytanie.
- No spoko – odpowiedziała, a do przyjaciółek krzyknęła – Ja za sekundę wrócę.
- No to… bo dzisiaj Danielle organizuje małe girl party u niej o 19. No i pomyślałam, że wpadniesz. Jeżeli oczywiście nie będziesz zajęta. Wiesz, Dan się o Ciebie martwi.
- Ja nie wiem… - próbowała się wykręcać blondynka ale Bella ucięła dalszy wywód i powiedziała:
- Zrobisz jak chcesz. Będziemy my i jeszcze Amy, przyjaciółka Nialla, bo jest właśnie w mieście. Naprawdę będzie fajnie jak przyjdziesz. Nie musisz się przed nami chować tylko dlatego, że pokłóciłaś się z Zaynem. Jesteśmy z Tobą.
Później szybko wsiadła do windy z Jackobem i ruszyli na dół.
- Kto to był? – zapytał chłopiec gdy jechali na dół.
- Moja koleżanka – uśmiechnęła się do niego Bella – A co?
- Ładna – odpowiedział.
- Wiem, chciałabym wyglądać jak ona.
- Ty też jeden ładna – powiedział chłopczyk słodko się uśmiechając.
- Oj ty to potrafisz wmówić to każdemu – brunetka wzięła go na ręce i dała całusa w policzek – A ty jesteś strasznie słodki i kochany.
Winda zatrzymała się na dole.
- A to nie idziemy do mamy? – malec lekko się wystraszył.
- Niee, jeszcze mamy trochę czasu, więc zdążymy zjeść coś słodkiego. Co powiesz na ciacho i shake’a? – zapytała dziewczyna kierując się w stronę kawiarni.
- Supeeer!
I takim oto sposobem dostali później opieprz od Margaret za to, że opychają się słodyczami przed obiadem.
- Ale mama wyluzuj, siądź z nami i delektuj się ciachem – powiedział do niej Jackob. Ona z Bellą spojrzały się na siebie zdumione, że mały zna już takie słownictwo.
- Ja go tego nie nauczyłam – Ana podniosła ręce w geście obrony po czym razem z ciocią wybuchły śmiechem, a Jacky nie wiedział o co chodzi i strzelił na nie focha. Jednak zakupy zrobiły swoje i nowy samochód na pilota przekonał go do zapomnienia o całej sprawie.
- Jak tam Paul sobie radzi? „Naprawił” już tą typiarkę? – zapytała brunetka w drodze powrotnej nawiązując do wydarzeń sprzed kilku dni kiedy to mąż Margaret przedłużył wyjazd, bo klientka oprócz powiększenia biustu zażyczyła sobie korekty nosa i liposukcji. I to tylko w jego wykonaniu, a co pacjent karze to lekarz, który dba o popularność musi niestety zrobić.
- Wraca w piątek. Nie mogę się już doczekać. Podobno już po operacji ale musi zobaczyć czy nie będzie powikłań. Tęsknie za nim – odpowiedziała jej ciocia.
- Nie martw się, wynagrodzi ci wszystko jak tylko się tu pojawi – uśmiechnęła się Bella przypominając sobie o planie jaki ułożyli razem z mężem cioci.
- Ty! Ty coś wiesz – stwierdziła Mag – Paul mówił mi też coś podobnego przez telefon. Gadaj co knujecie, bo nie będzie kolacji – pogroziła jej palcem.
- haha nie mogę, a poza tym to chyba nie będzie mnie na kolacji. Miałam cię właśnie spytać, czy mogę jechać do koleżanki na noc. I czy masz coś na jutro rano zaplanowane, bo przed 10 pewnie nie wrócę.
- No dobra chyba ci pozwolę. Jutro mam akurat wolne, więc nie będzie przeszkód. Tylko masz wrócić przed 13 – Mag zgodziła się bez problemu.
- Kocham cię! – Anabell rzuciła jej się na szyję.
- Ej uważaj! Prowadzę! Chyba nie chcesz spowodować wypadku i nas wszystkich pozabijać? – kobieta uśmiechnęła się ciepło.
24.07.2012r, wtorek,
dom, popołudnie
Muszę stwierdzić, że wypad na miasto z Mag i Jackobem był naprawdę udany. Mam kilka nowych ciuszków i dwie pary jeszcze pachnących sklepowymi półkami butów. W redakcji było meeega. Naprawdę pracują tam super mili i przyjaźni ludzie. I ta sesja, haha nie spodziewałam się. Fotograf to niezłe ciasio ale już mam moje Haziątko. Zdjęcia, które dostałam chyba oprawię w ramki, bo to jedyne na których jako tako wyszłam. Ciekawe jak to jest być fotogenicznym? :D
Niedługo trzeba się zbierać do Danielle. Nie mogę się doczekać, aż poznam Amy. Skoro przyjaźni się z Niallem to musi być miła. I pewnie też jest ładna.
~~~~~~~~~~~***~~~~~~~~~~
Muszę stwierdzić, że wypad na miasto z Mag i Jackobem był naprawdę udany. Mam kilka nowych ciuszków i dwie pary jeszcze pachnących sklepowymi półkami butów. W redakcji było meeega. Naprawdę pracują tam super mili i przyjaźni ludzie. I ta sesja, haha nie spodziewałam się. Fotograf to niezłe ciasio ale już mam moje Haziątko. Zdjęcia, które dostałam chyba oprawię w ramki, bo to jedyne na których jako tako wyszłam. Ciekawe jak to jest być fotogenicznym? :D
Niedługo trzeba się zbierać do Danielle. Nie mogę się doczekać, aż poznam Amy. Skoro przyjaźni się z Niallem to musi być miła. I pewnie też jest ładna.
~~~~~~~~~~~***~~~~~~~~~~
- No cześć – przywitała się od progu Bella.
- Hejka – Danielle, która otworzyła drzwi zaprosiła ją do środka.
- Dan, mam nadzieję, że nie będziesz zła, ale spytałam się Perrie, a raczej zaprosiłam ją na dzisiaj. Spotkałam ją w redakcji u mojej cioci – powiedziała na jednym wdechu brunetka.
- To super! Wiesz przecież, że sama chciałam ją zaprosić więc nic się nie stało. Nawet lepiej gdy przyjdzie, bo wtedy będę mogła z nią porozmawiać.
- Amy już jest?
- Jestem! – odkrzyknął głos z wnętrza i po chwili w korytarzu pojawiła się ładna brunetka – A ty to pewnie Bella? – zapytała z przyjaznym uśmiechem.
- Um, tak. Cześć – powiedziała nieśmiało brunetka. Amy nie zwracając uwagi, że dopiero się poznały mocno ją przytuliła. Przez godzinę dziewczyny wygłupiały się, malowały paznokcie i przygotowały przekąski żeby mieć co podjadać podczas filmu. Gdy siedziały już w salonie i Dan miała wcisnąć „play” ktoś zapukał do drzwi. Okazało się, że Perrie jednak zdecydowała się dołączyć.
- Hej – powitały ją wszystkie dziewczyny i zamknęły w uścisku.
- Przyszłam ale to nie powód żeby mnie od razu dusić – zaśmiała się Perrie.
- Dobra, dobra. Wchodź szybko, bo film już czeka.
Gdy znów miały już włączać film, rozdzwoniła się komórka Belli.
- Halo? – odebrała.
- No cześć skarbie! – odezwał się wesoły głos Harrego – Co tam u Ciebie?
- Spo… - zaczęła dziewczyna ale Danielle wyrwała jej telefon z ręki i z uśmiechem powiedziała do Harrego – Wszystko dobrze, Bella żyje, ale teraz panu już dziękujemy. Jutro sobie pogadacie, bo teraz jesteśmy niestety zajęte.
- C-co to było? – zapytała zdziwiona Bella.
- To jest babski wieczór, a Harry nie jest dziewczyną, więc przykro mi ale będzie musiał poczekać – dziewczyna wzruszyła ramionami – A i komórkę konfiskuję na wypadek, gdyby co – uśmiechnęła się i po chwili wróciła do salonu. Tym razem mogły obejrzeć „Statek miłości” bez przeszkód. W którymś momencie usłyszały cichy szloch i gdyby nie cisza, która zapanowała w filmie pewnie by go nie usłyszały. Okazało się, że to blondynka siedzi skulona w rogu kanapy i ukradkiem wyciera łzy.
- Perrie co się stało? – zapytała Amy, która już wcześniej poznała dziewczynę.
- ja-ja już tak nie mogę. Ja go kocham rozumiecie? A on… ten debilnie olał. Kompletnie – schowała twarz w dłoniach i wybuchła płaczem na nowo.
- Ćśśśś – szepnęła uspokajająco Bella i przytuliła ją – Chyba trzeba było jednak horror obejrzeć – próbowała rozładować atmosferę.
- Powiesz nam o co dokładnie chodzi? – dopytywała się Amy.
- Na tej imprezie u Louisa wszystko jeszcze było dobrze. Świetnie się bawiliśmy, a później było to zamieszanie z El i nie wiem gdzie on był ani co robił ale mnie olał. Zostawił mnie samą. Nie miałam ochoty nawet się z nim kontaktować. Debil. Później nawet nie zadzwonił. Dupek.
- Musimy coś z tym zrobić! – powiedziała stanowczo Danielle.
- Taaak … tylko co? Jutro muszę się z nim pokazać na jednym z pokazów dla Jackobsa. Nie wiem czy będę w stanie.
- Hejka – Danielle, która otworzyła drzwi zaprosiła ją do środka.
- Dan, mam nadzieję, że nie będziesz zła, ale spytałam się Perrie, a raczej zaprosiłam ją na dzisiaj. Spotkałam ją w redakcji u mojej cioci – powiedziała na jednym wdechu brunetka.
- To super! Wiesz przecież, że sama chciałam ją zaprosić więc nic się nie stało. Nawet lepiej gdy przyjdzie, bo wtedy będę mogła z nią porozmawiać.
- Amy już jest?
- Jestem! – odkrzyknął głos z wnętrza i po chwili w korytarzu pojawiła się ładna brunetka – A ty to pewnie Bella? – zapytała z przyjaznym uśmiechem.
- Um, tak. Cześć – powiedziała nieśmiało brunetka. Amy nie zwracając uwagi, że dopiero się poznały mocno ją przytuliła. Przez godzinę dziewczyny wygłupiały się, malowały paznokcie i przygotowały przekąski żeby mieć co podjadać podczas filmu. Gdy siedziały już w salonie i Dan miała wcisnąć „play” ktoś zapukał do drzwi. Okazało się, że Perrie jednak zdecydowała się dołączyć.
- Hej – powitały ją wszystkie dziewczyny i zamknęły w uścisku.
- Przyszłam ale to nie powód żeby mnie od razu dusić – zaśmiała się Perrie.
- Dobra, dobra. Wchodź szybko, bo film już czeka.
Gdy znów miały już włączać film, rozdzwoniła się komórka Belli.
- Halo? – odebrała.
- No cześć skarbie! – odezwał się wesoły głos Harrego – Co tam u Ciebie?
- Spo… - zaczęła dziewczyna ale Danielle wyrwała jej telefon z ręki i z uśmiechem powiedziała do Harrego – Wszystko dobrze, Bella żyje, ale teraz panu już dziękujemy. Jutro sobie pogadacie, bo teraz jesteśmy niestety zajęte.
- C-co to było? – zapytała zdziwiona Bella.
- To jest babski wieczór, a Harry nie jest dziewczyną, więc przykro mi ale będzie musiał poczekać – dziewczyna wzruszyła ramionami – A i komórkę konfiskuję na wypadek, gdyby co – uśmiechnęła się i po chwili wróciła do salonu. Tym razem mogły obejrzeć „Statek miłości” bez przeszkód. W którymś momencie usłyszały cichy szloch i gdyby nie cisza, która zapanowała w filmie pewnie by go nie usłyszały. Okazało się, że to blondynka siedzi skulona w rogu kanapy i ukradkiem wyciera łzy.
- Perrie co się stało? – zapytała Amy, która już wcześniej poznała dziewczynę.
- ja-ja już tak nie mogę. Ja go kocham rozumiecie? A on… ten debilnie olał. Kompletnie – schowała twarz w dłoniach i wybuchła płaczem na nowo.
- Ćśśśś – szepnęła uspokajająco Bella i przytuliła ją – Chyba trzeba było jednak horror obejrzeć – próbowała rozładować atmosferę.
- Powiesz nam o co dokładnie chodzi? – dopytywała się Amy.
- Na tej imprezie u Louisa wszystko jeszcze było dobrze. Świetnie się bawiliśmy, a później było to zamieszanie z El i nie wiem gdzie on był ani co robił ale mnie olał. Zostawił mnie samą. Nie miałam ochoty nawet się z nim kontaktować. Debil. Później nawet nie zadzwonił. Dupek.
- Musimy coś z tym zrobić! – powiedziała stanowczo Danielle.
- Taaak … tylko co? Jutro muszę się z nim pokazać na jednym z pokazów dla Jackobsa. Nie wiem czy będę w stanie.
___________________________________________
Małe opóźnienie ale nie miałam niestety neta :///
Musze was też trochę opierniczyć leniuszki, bo coś słabo z komentarzami pod ostatnim :[ A one mnie motywują i inspirują do pisania. Tak więc (ja do niczego nie zmuszam ale byłoby fajnie) każdy kto przeczyta daje tu koment <33333333
niedługo kolejna historyjka związana z Liebster Award i !!! Versatile Blogger!!! Haha ale się ciesze z kolejnej nominacji ♥♥♥
Przepraszam za błędy ale nie mam siły już sprawdzać po raz drugi całego tekstu i idę ogladac film
hehuehuehuehue
xoxo
Jest genialnie! Nie mogę się doczekać następnego. Stwierdzam, że będzie się działooo!
OdpowiedzUsuńZayn, ty debilu niemyty! Coś ty narobił! Ach.. nie mam ochoty wspominać tej marchewkowej imprezy Lou.
Ja już kończę ten nieszczęsny komentarz. Czekam, czekam, czekaaam!
Dodawaj już, no :P
ekstra!!!!!!!! ja che następne... biedna Perrie..
OdpowiedzUsuńGenialnie!
OdpowiedzUsuńTe rozdziały są po prostu boskie :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;) Szkoda mi Perri bo ona go naprawde kocha a on się ugania za El
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ada
O jejku! świetne.. Natrafiłam na to opowiadanie przypadkiem i od razu się zakochałam :D Możesz mi napisać kiedy przewidujesz dodać następny rozdział?
OdpowiedzUsuńmoje gg: 45594250