piątek, 16 listopada 2012

Rozdział XI „Widocznie ta przyjaźń nic dla Ciebie nie znaczyła.”

9 dzień wakacji

08.07.2012r, niedziela, popołudnie, dom
Jacob jest chyba na mnie obrażony. Obiecywałam mu to wyjście do zoo już kilka dni temu i dzisiaj też nici z tego. Czemu? No więc dzisiaj Mag postanowiła zjeść uroczysty, rodzinny obiad. Paul wyjeżdża jutro w delegacje i to dlatego. Szkoda, bo ja też nastawiłam się na to wyjście. Myślę, że młody mi wybaczy.
Dostałam dzisiaj od Lou smsa - "Czemu mnie ignorujesz? Co się stało tam w centrum?" Długo się zastanawiam czy nie odpisać, ale w końcu wcisnęłam usuń. To była ciężką decyzja, bo chciałabym się z nim przyjaźnić. Mam nadzieję, że niedługo przestanę o tym myśleć.
Chłopcy zaczęli dzisiaj nagrania do teledysku "Gotta Be You". Już się nie mogę doczekać. Szkoda tylko, że nie zobaczę się przez ten tydzień z Łóżkiem. :( Muszę iść, bo Mag mnie woła. Mam jej chyba pomóc z nakrycie do stołu czuje coś. :]
~~~~~~~~***~~~~~~~
Haha, to był wspaniały dzień. Nie wiedziałam, że Paul jest aż taki fajny. Niezły z niego żartowniś. A wygląda na takiego poważnego.

10 dzień wakacji
Anabell i Jacob kupili bilety i weszli do środka.
- Przepraszam, że tak długo to trwało ale widzisz w końcu przyszliśmy zobaczyć Twoje ulubione małpki.
- Dzięki - odpowiedział chłopiec - Kocham Cię normalnie.
- Haha, czyli już się nie gniewasz?
- No nie - odpowiedział Jackob z wielkim smajlem na twarzy. Dziewczyna też się uśmiechała.
- To gdzie najpierw? - zapytała.
- Do małpeeek! - wykrzyknął mały.
Przez godzinę chodzili i oglądali lwy, tygrysy, pancerniki, orły i inne zwierzęta. Byli nawet w motylarium. Jest to wielkie pomieszczenie z ogromną ilością motyli różnych gatunków. Są tam oczywiście rośliny itp. żeby owady te miały jakby naturalne środowisko. Jackob próbował łapać  motyle aż w końcu jeden z pracowników kazał im wyjść, bo robili zbyt duże zamieszanie. Poszli więc do części że zwierzętami wodnymi. Przy wybiegu dla pingwinów stał znajomy blondyn.
- Buuuu! - krzyknęła Anabell strasząc go.
- Aaaa! - podskoczył - Chcesz żebym na zawał padł? - powiedział obrażony.
- Oczywiście, że nie. Kto by wtedy śpiewał najlepsze solówki w zespole?
- Jaki lizus - odpowiedział Nialler ze śmiechem.
- Co tu robisz? Nie mieliście czasami jechać gdzieś tam, żeby zacząć nagrania?
-Mieliśmy - odpowiedział smutny.
- Hej, nie smutaj. Ci się stało? - zapytała dziewczyna z troską w głosie. Jackob poszedł pozwiedzać na własną rękę, więc usiedli na ławce, żeby spokojnie pogadać.
- Pokłóciłem się z chłopakami.
- O co?
- Sorki jeżeli Cię to urazi, ale nie za bardzo chce o tym mówić.
- Ok. Nic nie szkodzi, każdy musi mieć jakieś sekrety. Inaczej życie nie byłoby ciekawe.
- Dzięki - powiedział po chwili milczenia.
- Za co? - zapytała zdziwiona Anabell.
- Za to, że jesteś i o nic nie pytasz- Niall mocno ja przytulił.
- A właśnie, jest jeszcze jedną sprawa... - zaczął.
- Tak?
- Louis.
- Sory, ale nie chce tego słuchać.
- Ale proszę Cię. To zajmie tylko chwilę i później już nie będę o nim wspominał.
- No dobra - powiedziała zrezygnowana.
- Ni więc, uważam, znaczy ja i Harry uważamy, że powinnaś z nim pogadać. Chociaż wytłumaczyć mu dlaczego się nie odzywasz. Dlaczego tylko jego olewasz. Jak się dzisiaj dowiedział o Twojej wczorajszej wizycie, to nieźle się wkurzył.
- Niby czemu? Przeszkadza mu to?
- Nie, chodzi o to, że uważa że coś knujemy za jego plecami. No i że specjalnie go olewasz. Ty tego nie widzisz, ale jemu naprawdę zależy na tej znajomości. Chodzi przybity i taki jakiś nieswój. Jakby wypracowali z niego połowę energii i radości.
- To wszystko? - zapytała chłodno Bella. Wiedziała, że nie może się nad tym za długo zastanawiać, bo jeszcze zmieni zdanie i napisze  do Lou czy coś. A wtedy El znów by się znów czepiała.
-  Niall przecież wiesz, że nie mogę.
- Właśnie, że możesz, a właściwie powinnaś. Problem polega .a tym, że ty po prostu nie chcesz.
- Ale...
- Ale? Nie ma żadnego ale. Widocznie ta przyjaźń nic dla Ciebie nie znaczyła.
- Nic nie znaczyła? Czy ty siebie słyszysz? Nie wierzę, że to powiedziałeś - dziewczyna rozpłakała się i uciekła w stronę toalet.
- Bella! Bella czekaj! To nie miało tak zabrzmieć! - wolał za nią Niall, ale już tego nie słyszała.
~~~~~~~***~~~~~~

11.07.2 012r, poniedziałek, wieczór, dom
Nie mogę uwierzyć, że on coś takiego powiedział. Mocno się wtedy wkurzyłam. Że niby dla mnie to nic nie znaczy, nie znaczyło? Niech się mocno pierdolnie głową o ścianę, bo widocznie ktoś mu ustawienia zmienił. I jeszcze później miałam przez niego kłopot że znalezieniem Jackoba. W toalecie siedziałem około pół godziny i płakałam. W końcu gdy się ogarnęłam przypomniałam sobie o kuzynie. Jedyną moja myślą było: "Przecież jak go nie znajdę, to ciocia mnie zabije, zakopie, odkopie, znów zabije i moja dusza będzie cały czas nękana". Biegałam po zoo i szukałam go ale bezskutecznie. Krzyczałam, sprawdzałam każdy zakątek po kolei, na nic. W końcu zmęczona poszłam do motylarium odpocząć. Nawet sobie nie wyobrażacie jak się ucieszyła, gdy zobaczyłam, że pracownik wywala stamtąd Jackoba. Uff, dobrze, że go znalazłam.

11 dzień wakacji

12.07.2012r, wtorek, popołudnie, park
Jackob jest naprawdę żywym dzieckiem. Wczoraj zoo, dzisiaj wyciągnął mnie do parku. Przynajmniej nie siedzi całymi dniami bezmyślnie patrząc się w telewizor czy monitor. I cały czas się uśmiecha. Przypomina trochę Louisa.
Wczoraj pisałam z Harrym. Będą nagrywać w jakimś miasteczku położonym nad jeziorem. Ciekawe jak wyjdzie im to video. Chłopak pytał się mnie czy wiem o co chodzi Niallowi. Czyli blondynek nie powiedział im o co się ścięliśmy. Loczek próbował mnie znów przekonać do rozmowy z Lou. Czy oni nie mogą po prostu sobie darować? Tak trudno zrozumieć że to moja sprawa? Mam już powoli dosyć tego ich ględzenia. To jest moje życie i moje decyzje. Ja nim kieruję nie oni.
Przed chwilą rozmawiałam też z Amy. Szkoda, że jej tu nie ma. Ada nadal bawi się Timem. Nie jestem o nią zazdrosna, tylko martwię się o Tima, bo jest moim przyjacielem i zależy mi na jego dobru. Niestety nie wierzy mi i w końcu przekona się, jaka naprawdę jest ta dziewczyna. Jeszcze się na niej przejedzie, mogę się założyć.

14 dzień wakacji
Bella szła ulicą. Właśnie weszła do centrum handlowego, gdy poczuła jak ktoś ciągnie ją za rękę w nieznanym kierunku…Obróciła się i nie mogła uwierzyć...
____________________________________________________

Nawet nie wiecie jakiego miałam mega smajle na twarzy gdy czytałam wasze komentarze :DD Podoba wam się rozdział? Chciałam tu dopisać jeszcze kilka rzeczy ale zapomniałam :[
A już wiem JESTEŚCIE KOCHANI xoxo
PS wolicie tą czcionkę, czy tą większą, która była w początkowych rozdziałach? (ważne)

PPS zapraszam serdecznie na mojego bloga z imaginami i liczę na komentarze xd http://onedirection--imaginy.blogspot.com/
PPPS to już prawie 2000 wyświetleń. szykuję niespodziankę xd
PPPPS widziałyście ten filmik jak chłopcy straszą fanki? mega :] ja bym do nich od razu podbiegła i przytuliłabym Nialla, potargała loczki Hazzy i wymacała tyłek Lou. Uciekaliby ode mnie z krzykiem : (tu macie filmik jak chcecie) 




4 komentarze:

  1. Super nie cierpliwie na kolejną część :)) xx

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurde!
    Rozdział jest zaje zaje! Kocham cię! Piszesz mega!
    Co do czcionki to dla mnie bez różnicy :D
    Ej.. ja chcę być na miejscu tych dziewczyn. Mają fajnie.
    Czekam na kolejny rozdział tak cudowny jak reszta.
    Dodawaj szybkoo bo się niecierpliwię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaa ! Normalnie to zawsze z cierpliwością czekałam na nowy rozdział , bo wiem , ze to nie tak hop-siup się pisze ! Ale teraz , to ostatnie zdanie ! Kurde , dawaj najszybciej jak potrafisz kolejny ! JA CHCĘ SIĘ DOWIEDZIEĆ KOGO TAM SPOTKAŁA ! : D Aha , no i pozdrawiam ; *
    ~ Elmo . ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Czesć mała! Nominowałyśmy cię jeszcze raz na Liebster Award! Zapraszamy do na!

    www.harry-louis-1d-and-we.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń