środa, 28 listopada 2012

Rozdział XIV „Mimo, że były w różnym wieku znalazły wspólny język, którego nie rozumiał nikt inny. To była bardzo silna więź.”


Zapraszam na mojego 2 bloga ---> http://still-remember-me-1d.blogspot.com/

17 dzień wakacji
[muzyka James Morrison – Broken Strings ft.Nelly Furtado ostatnio mam mega faze na tą piosenkę <3]



„Chłopcy spojrzeli po sobie. Już wiedzieli przez kogo Anabell jest w takim stanie.
- Eleonor – wyszeptali.”


- Co Eleonor? – zapytał Louis – I o Boże! Dlaczego Ana leży na podłodze? I to szkło.
- Spokojnie – powiedział Liam – Wszystko z nią ok.
Chłopcy przenieśli ją na kanapę i okryli kocami. Obudziła się po kilku godzinach. Było już popołudnie. Jej telefon dzwonił kilka razy. Mag martwiła się o siostrzenicę, która nie dawała znaku życia.
- Bella kochanie! – krzyknął Harry, gdy dziewczyna otworzyła oczy – Tak się cieszę, ze nic Ci nie jest.
- Ale o co chodzi? – zapytała zdezorientowana brunetka. Usiadła.
- Ałć – syknęła z bólu jaki przysparzała jej głowa. Wspomnienia powoli zaczęły powracać.
- Spokojnie, połóż się powrotem – powiedział Liam, który wraz z reszta chłopców zjawił się w salonie.
- Ale ja musze wracać do domu. Mag mnie zabije – westchnęła brunetka.
- Bella, powiedz nam, co się stało? – zapytał Niall. Zayn siedział cicho. Nie mógł uwierzyć, że jego Eleonor by coś takiego zrobiła. Często myślał o dziewczynie przyjaciele jako o swojej. Niestety nic nie mógł poradzić na to jak na niego działała.
- Ja,… nie pamiętam – udała Anabell. „To i tak nic nie da, ze im powiem. Będę miała tylko jeszcze bardziej przesrane” – pomyślała.
- jak to nie pamiętasz? – oburzył się Zayn. Chciał mieć dowód, ze chłopcy się mylą osądzając El.
- Postaraj sobie coś przypomnieć – powiedział Liam. Harry tylko patrzył w jej oczy, niestety nie mógł z nich wyczytać, czy jego ukochana kłamie czy nie.
- Przepraszam ale naprawdę nie pamiętam. Moglibyście mnie podwieźć do domu? – zapytała – A i przepraszam, że was wystraszyłam.
- Tak jasne, chodź – Loczek zaproponował podwózkę. Siedzieli w aucie i milczeli całą drogę. Na szczęście nie było daleko, atmosfera robiła się coraz gęstsza. Chłopak odprowadził ja do drzwi i obdarował soczystym buziakiem.
*****

I to tak mniej więcej było. Teraz leżę w pokoju na łóżku i płaczę. Boli mnie głowa ale to nic. Nic w porównaniu z bólem, który trawi mnie od środka. O sms!

„Komuś o tym powiesz brudna szmato, to pożałujesz”


Nie no miło. Eleonor znów zaczyna? Już tego nie wytrzymuję. Życie w Polsce było zdecydowanie mniej stresujące. Żałuję, że tu przyjechałam. Chciałam spełniać marzenia ale nie myślałam, że wszystko obróci się przeciwko mnie. Dobrze, ze mogę liczyć na Mag.
~~~~~~~~ ~~~~~ ****** ~~~~~~~~~~~~

„Anabell wbiegła tak szyba na górę, ze nawet nie zdążyłam się spytać o co chodzi i czemu jej nie było wczoraj na noc. Nawet nie zadzwoniła. Muszę z nią pogadać” – pomyślała Margaret. Kobieta weszła po schodach i stanęła pod drzwiami pokoju siostrzenicy. Usłyszała dochodzący zza nich cichy szloch. Delikatnie zapukała.
- Nie ma mnie! – krzyknęła Bella. Mag weszła do pokoju. Zobaczyła, że dziewczyna leży na łóżku, twarzą w poduszce i płacze. Co chwilę zanosiła się szlochem.
- Mówiłam, że mnie nie ma.
- Oh, kochanie. Chodź do mnie – powiedziała kobieta kładąc się koło niej – Co się stało?
- Ja już mam tego po prostu dość – Anabell opowiedziała mi całą historię – A najgorsze jest to, że ja nigdy nie hejtowałam ich związku. Wręcz przeciwnie, bardzo się z niego cieszyłam.
- Już dobrze mała. Po prostu zaśnij. Jutro będzie lepiej. Poszukamy jakiegoś rozwiązania – uspokajała ją Mag.
- Cieszę się, że Cię mam – powiedziała dziewczyna.
- Brakowało mi tego, gdy się tu przeprowadziłam. Wiesz, że uważam Cię za moją przyjaciółkę?
- Czuję się zaszczycona – zaśmiała się Bella. Obie zasnęły na łóżku brunetki. Tak jak za dawnych czasów. Zawsze dobrze się dogadywały i teraz także mogły na siebie liczyć. Mimo, że były w różnym wieku znalazły wspólny język, którego nie rozumiał nikt inny. To była bardzo silna więź.
*****
- Powinniśmy powiedzieć o tym Louisowi? – zapytał Liam. Chłopcy siedzieli w salonie i omawiali wydarzenia z dzisiejszego przedpołudnia.
- Dajcie spokój, może to wcale nie ona – Zayn cały czas powtarzał to samo. Nie chciał dopuścić wiadomości, że dziewczyna, która mu się podobała może być taka wredna. Dla niego zawsze była miła, do reszty chłopaków zresztą też.
- Ale, może niech Bella sama mu to powie. W końcu powinni pogadać – stwierdził Niall.
- Mówię wam, że to bez sensu. El nigdy by nie zrobiła czegoś takiego – zaprzeczał mulat.
- Zamknij się już Zayn! – krzyknął Harry. Był przygnębiony i obwiniał siebie, za krzywdy, które El wyrządziła jego dziewczynie – Działasz mi na nerwy.
- Nie macie dowodów, że to ona.
- Kto? Co? O czym tu tak zawzięcie dyskutujecie? – po schodach zszedł Louis.
- O niczym – szybko odpowiedział Niall.
- Na pewno? – brunet był podejrzliwy.
- Na 100%
- Spoko, nie chcecie mówić to nie. Pewnie szykujecie dla mnie jakąś niespodziankę.
- Niespodziankę? – zapytał Liam – Niby z jakiej okazji?
- A czy żeby dla mojej wspaniałej osoby musi być okazja, żeby szykować niespodziankę?
- Zapomniałeś dodać: Bardzo skromnej osoby – powiedział Niall – I tak musi być jakaś okazja.
- No dobra koro nalegacie, to musze wam coś wyznać.
Wszyscy przysunęli się do bruneta, który zniżył głos do szeptu.
- Za 4 dni, czyli w piątek – przerwał swą wypowiedź chwila dramatycznej ciszy i dokończył uradowanym głosem – W piątek obchodzę moją rocznicę oficjalnej miłości do Marchewek.
- Hahaha – zaśmiali się chłopcy, jednak Tomlinson miał bardzo poważną minę.
- Ty- ty tak na serio? – zapytał Zayn.
- No. Sorry ale z marchewek to ja sobie żartów nie robię. Ana by mnie zrozumiała – powiedział udając obrażonego – Właśnie co się stało z Aną?
- umm… nic, po prostu poszła do domu. Wiesz ma także własne życie – próbował wybrnąć z tej dosyć niezręcznej sytuacji Liam. Na niego zawsze można liczyć.
- Na dobra ale dlaczego leżała na podłodze rano?
- Lubi czasem sobie poleżeć na płytkach – zaśmiał się Zayn.
- Hahaha, to nie było śmieszne – stwierdził Harry.
- A tak na serio? – zapytał poważnie Lou.
- No słabo jej się zrobiło i zemdlała.
- A to szkło?
- Rozbiła przez przypadek szklankę – tłumaczył Harry. Prawdziwy powód postanowili na razie zachować sekrecie. Brunet czuł, że przyjaciele nie mówią mu całej prawdy. Chociaż był wściekły na Bellę, to martwił się o nią. Chciał z nią porozmawiać tak jak kiedyś, powygłupiać się. Tak jak na początku wakacji, gdy jej twarz zdobił tylko uśmiech.
_____________________________________
To już prawie 3 tysiące wejść. jesteście niesamowite <333
Dzięki za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem. <3333
PS Pytanie do El Mo : Czy nadal mam Cię informować na blogu? Bo widzę, ze zaobserwowałaś, a nie chcę robić niepotrzebnego spamu :D
PPS 'Niedługo święta.' o.0 'Jakie święta? Urodziny Lou się zbliżają!' can't wait. 
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

5 komentarzy:

  1. Piękne popłakałam się ~.~ uwielbiam twoje opowiadanie <3 jesteś zajebista, twoje opowiadania są zajebiste i twój blog jest zajebisty <3 + dziękuję za powiadamianie mnie na gg :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje <3333 nawet nie wiesz jakiego miałam mego smajla czytając Twój komentarz. Jeszcze raz dziękuje :D

      Usuń
  2. śliczny pisz dalej;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie , w sumie to nie musisz , i tak codziennie wchodzę sprawdzić , czy nie ma nowego rozdziału . : D
    A co do rozdziału właśnie - jak zwykle geeeeniaaaalny ! Masz pisać dalej ! I tak , to jest rozkaz ! ; )) Ale ta Eleanor wredna ... Czeeekam na następny ! ; *

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział, podoba mi się ;p Huhe wiem, chyba każda Directionerka to wie, że Louis niedługo będzie miał urodzinki XD

    http://and-little-things-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń